Różne głosy w chórku FOMC

Atmosferę na giełdach i walutach być może w pewnym stopniu wykreował Eric Rosengren z Fed, który w piątek stwierdził, iż wypadałoby podwyższyć stopy szybko, nawet we wrześniu, aby ograniczyć ryzyko przegrzania gospodarki.

Atmosferę na giełdach i walutach być może w pewnym stopniu wykreował Eric Rosengren z Fed, który w piątek stwierdził, iż wypadałoby podwyższyć stopy szybko, nawet we wrześniu, aby ograniczyć ryzyko przegrzania gospodarki.

Wiele opinii

Nad ranem, gdy pisaliśmy nasz pierwszy komentarz, eurodolar rezydował w rejonie 1,1235-50. Podobnie jest wieczorem, przed godziną 21. W międzyczasie notowano wybicia do 1,1265, ale i zejścia do 1,1210.

Generalnie był to dzień spadkowy na giełdach Europy i Azji, w dół poszły takie indeksy jak np. DAX, CAC40, Hang Seng, Nikkei 225 czy Shanghai Composite, a także nasze krajowe - tj. WIG i jego towarzysze.

Atmosferę na giełdach i walutach być może w pewnym stopniu wykreował Eric Rosengren z Fed, który w piątek stwierdził, iż wypadałoby podwyższyć stopy szybko, nawet we wrześniu, aby ograniczyć ryzyko przegrzania gospodarki.

Reklama

Jego zdaniem Rezerwa Federalna czeka już zbyt długo, co powiększa niebezpieczeństwo. Oczywiście moglibyśmy zapytać, dlaczego on sam dotąd nie forsował takiego głosu na zebraniach FOMC - w tym roku ma bowiem prawo głosu, a jednak za podwyżką opowiadała się dotąd tylko Esther George (a i ona nie zawsze).

Ale od tegoż piątku do dzisiejszego wieczora pojawiło się jeszcze kilka głosów. Daniel Tarullo stwierdził, że nie wyklucza podwyżki stóp w tym roku, niemniej chciałby do tego czasu zobaczyć wyższą inflację. Jego zdaniem gospodarka USA nie jest przegrzana i jest w niej też miejsce na nowe miejsca pracy, a tak naprawdę nikt nie wie, co dokładnie miałoby oznaczać "pełne zatrudnienie".

Tarullo był więc bardziej stonowany, ale mamy i prawdziwego gołębia - panią Lael Brainard. Ta z kolei ostrzega przed podnoszeniem stóp zbyt szybko, podnosząc m.in. wątek globalnych zagrożeń dla gospodarki Stanów. Polityka monetarna jej zdaniem winna być ostrożna, a to ostrożne podejście miało dobre skutki w minionych miesiącach.

Dennis Lockhart z Atlanty to swoista kontra, głos jastrzębi (względnie). Stwierdził, że potrzeba "poważnej dyskusji" na temat podwyższenia stóp już we wrześniu - i to pomimo pewnych niepokojących wskaźników makro (przypomnijmy: payrollsy, ISM dla przemysłu, ISM dla usług).

Kolejne odbicie piłeczki to Neel Kashkari - dość nowy członek Fed. Ten z kolei nie widzi nagłej, przemożnej potrzeby podwyższenia stóp. Podobnie jak Tarullo, oczekuje raczej na większy ruch w obszarze inflacji PCE Core.

Był jeszcze głos Roberta Kaplana, ale ten odniósł się do kampanii prezydenckiej, podkreślając to, że przyszły prezydent będzie musiał skoncentrować się na powiększeniu zasobu siły roboczej w kraju. Bezpośrednio o stopach nic nie było.

Ogólny obraz jest taki, że wcale nie jest pewne, czy we wrześniu dojdzie do podwyżki. Zresztą, to nie jest specjalnie odkrywcza uwaga - wielu jest przekonanych, że Fed odciągnie temat tak we wrześniu, jak i później. Faktem jest jednak, że tym razem może się już pojawić parę głosów za takich ruchem (a nie tylko samotna Esther George). Co więcej, jeśli dotąd tylko George głosowała za zacieśnieniem, a teraz mimo wszystko zaczynają się mnożyć głosy jastrzębie (choć nie tylko one), to może to utrzymywać dolara we względnej sile i uniemożliwiać grubsze wybicie pary eurodolarowej np. ponad 1,1325.

Jutro w programie m.in. niemiecki indeks ZEW, niemiecka inflacja CPI, a także ważne dane z Chin - o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej i inwestycjach w aglomeracjach.

Nasz rynek

W piątek agencja Moody's nie zmieniła naszego ratingu, choć było to nie tyle jego potwierdzenie, co po prostu brak aktualizacji oceny. Rząd się w każdym razie cieszy, ale na walutach efekt był krótkotrwały i skromny.

Rankiem EUR/PLN czy USD/PLN lokowały się poniżej piątkowych szczytów, ale później zostały one przebite. Cóż, nie ma się co dziwić - rynek nie wyceniał aż tak bardzo obniżki ratingu, więc zaskoczenie nie było monstrualne, a poza tym wciąż jest dużo do zrobienia na rzecz słabszego PLN. Oto bowiem pod koniec czerwca byliśmy powyżej 4,45 na euro-złotym, w połowie sierpnia poniżej 4,26 - a teraz jest to ok. 4,34 - 4,36. Wciąż można realizować zyski, w tym również z lokalnego umocnienia sprzed kilku dni, gdy dochodziliśmy do 4,3050.

Na USD/PLN podobnie - 4,00 - 4,05 po referendum brexitowym, w sierpniu zejście do 3,77, następnie odwrót, lokalne wzmocnienie do 3,8075 - i znów tracimy od dwóch sesji. W największej ogólności zakładamy, że takie trendy się utrzymają, pomijając lokalne korekty.

Tomasz Witczak

FMC Management

FMCM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »