Stany Zjednoczone nie odpuszczają

Stany Zjednoczone w dalszym ciągu nie zmieniają swojej polityki i podejmują kolejne działania zmierzające w kierunku wojny handlowej z Chinami.

Stany Zjednoczone w dalszym ciągu nie zmieniają swojej polityki i podejmują kolejne działania zmierzające w kierunku wojny handlowej z Chinami.

Wczoraj wieczorem amerykańska administracja ogłosiła, że 25-procentowe cła na 279 chińskich produktów wprowadzone zostaną już 23 sierpnia. Tym samym już po raz drugi od około miesiąca USA wprowadza cła na chińskie towary, pomimo licznych sprzeciwów ze strony krajowych producentów, którzy ostrzegają przed wzrostem kosztów prowadzenia biznesu i późniejszym wzrostem cen dla finalnych odbiorców. Chiny jednak nie zamierzają się tak łatwo poddać i już zapowiadają cła o takiej samej wartości na dobra zza Pacyfiku. Tym samym stosunki pomiędzy dwiema największymi gospodarkami świata ulegają dalszemu pogorszeniu, co jednak nie wydaje się przeszkadzać inwestorom giełdowym. Główne indeksy na Wall Street powracają bowiem w okolice szczytów wszech czasów po czterech wzrostowych sesjach. Pozytywnie wyróżniały się spółki energetyczne i finansowe. Wydaje się więc, że wycena amerykańskich przedsiębiorstw w większej mierze zależy od ich bieżącej sytuacji finansowej, a ta jest rewelacyjna, biorąc pod uwagę opublikowane do tej pory raporty kwartalne, niż od niepewności w średnim i długim terminie, jakie stwarza zaognianie konfliktu dotyczącego handlu międzynarodowego. Do wzrostów technologicznego indeksu Nasdaq przyczynił się także Elon Musk, który zapowiedział wycofanie Tesli z publicznego obrotu. Chociaż zapewnia on, iż ma odpowiednie finansowanie do przeprowadzenia takiej transakcji, powstają liczne wątpliwości, czy rzeczywiście będzie w stanie ją zrealizować (Musk posiada zaledwie 20% udziałów) i czy będzie w stanie pozwolić sobie na późniejsze finansowanie przedsiębiorstwa.

Reklama

Pomimo eskalacji wojny handlowej Chin z USA, nastroje inwestorów wspierają także dobre dane z Państwa Środka, którego eksport w lipcu w ujęciu rocznym wzrósł o 12.2%, co jest odczytem zdecydowanie wyższym od oczekiwań. To sprawia, że umocnieniu podlegają waluty Antypodów, dzięki nadziejom na większe zapotrzebowanie na surowce z tego regionu. Dolar australijski dodatkowo umacnia się ze względu na słowa prezesa RBA, który w swoim wystąpieniu podkreślił, iż spodziewa się szybszego osiągnięcia celu inflacyjnego. Jeszcze lepiej radzi sobie jednak Nowozelandczyk. W tym przypadku także ważną rolę odgrywają bankierzy centralni, którzy podnieśli swoje prognozy dla dynamiki wzrostu cen na najbliższe dwa lata. Jednak kurs NZDUSD nadal porusza się w okolicach najniższych poziomów od 2016 roku. Już dziś w nocy swoje posiedzenie zakończy Bank Rezerwy Nowej Zelandii. Aprecjacji podlega także japoński jen i waluty krajów Skandynawii.

Wczoraj wieczorem poznaliśmy raport API, dotyczący zmiany stanu zapasów ropy w USA. Według tego odczytu ilość składowanej w Stanach Zjednoczonych ropy spadła aż o 6 mln baryłek. To jednak nie spotkało się z silną reakcją rynku. Inwestorzy nie tylko czekają teraz na oficjalne dane Departamentu Energii, które poznamy dzisiaj o 16:30, ale także próbują wycenić szereg innych czynników wpływających na światowy rynek ropy. Do kluczowych kwestii należą teraz między innymi skutki przywrócenia amerykańskich sankcji na Iran.

Marcin Motłoch

Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »