Trochę spokoju na koniec tygodnia

Wall Street przełknęło drugi dzień wyprzedaży, choć pod koniec handlu było widać pierwsze oznaki stabilizacji, co podchwycił rynek azjatycki i dziś rano Europa. Rynek walutowy pozostaje oderwany od zamieszania na rynku akcji, czym potwierdza tezę, że nie mamy do czynienia z klasyczną ucieczką od ryzyka.

Wall Street przełknęło drugi dzień wyprzedaży, choć pod koniec handlu było widać pierwsze oznaki stabilizacji, co podchwycił rynek azjatycki i dziś rano Europa. Rynek walutowy pozostaje oderwany od zamieszania na rynku akcji, czym potwierdza tezę, że nie mamy do czynienia z klasyczną ucieczką od ryzyka.

Szeroki indeks rynku USA - S&P500 - stracił wczoraj 2,06 proc., dokładając do 3,29 proc. ze środowych spadków, a od szczytu z 21 września - 7,2 proc. Ale mogło być gorzej, gdyż w trakcie sesji rynek gonił niżej, jednak sytuację uratowały dwie sprawy. W temacie sporu USA-Chiny uspokajająco zadziałały doniesienia, że sztab w Departamencie Skarbu nakłania sekretarza Mnuchina, by w planowany raporcie resortu (ma być opublikowany prawdopodobnie 15 października) nie oskarżał Chiny o manipulację kursową. W ostatnich dniach rynek spekulował, czy prezydent Trump będzie forsował taką formę nacisku. Jednak na razie inwestorzy żyją w przekonaniu, że nic złego się nie stanie. Drugim czynnikiem pomagającym zapanować uczestnikom rynku and emocjami stały się dane o inflacji CPI z USA, które były słabsze od prognoz. Jakkolwiek różnica była niewielka (0,1 proc. m/m vs prog. 0,2 proc.), to jednak główny przekaz jest taki, że inflacja nie przyspiesza, a zatem i Fed nie musi rozpędzać się z restrykcyjna polityką. To razem hamuje ucieczkę od ryzyka i rajd rentowności długu USA.

Reklama

Rynek akcji w Azji i Europie notuje odreagowanie, ale jest ono oparte na kruchych podstawach, patrząc pod kątem jak niewiele potrzeba, by przywrócić lawinową wyprzedaż. Jeden komentarz prezydenta Trumpa, przypomnienie o włoskim budżecie, czy nowe zgrzyty w sprawie Brexitu mogą zachwiać sentymentem. Wydaje się jednak, że te rozterki rynek zostawi sobie na przyszły tydzień, a dziś skupi się na łapaniu oddechu. Dla FX oznacza to kontynuację redukcji długich pozycji w dolarze na EUR/USD, czy GBP/USD. USD/JPY może podchwycić poprawę klimatu na rynku akcji i wspiąć się wyżej. Złoty uchronił się od głębszej przeceny, ale o trwalsze wizyty EUR/PLN pod 4,30 może być trudno - kapitał zwykle wolniej powraca na rynki wschodzące niż z nich uciekał.

Kalendarz w piątek nie rozpieszcza. Produkcja przemysłowa z Eurolandu czy ceny importu z USA to pozycje drugorzędne rzadko mające wpływ na FX. Indeks Uniwersytetu Michigan zapowiada się najciekawiej, gdyż nastroje konsumentów są ważnym elementem budowania perspektyw ożywienia, jak również zmiany oczekiwań inflacyjnych odbijają się na rentownościach obligacji.

Konrad Białas

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »