Globalny świat sztuki w pigułce. Międzynarodowe art fairs przyciągają miliony

Mimo odpływu znacznej części transakcji na rynku dzieł sztuki do internetu, tradycyjne targi wciąż mają się świetnie. Co właściwie wnoszą i dlaczego przyciągają w każdym roku miliony odwiedzających i ogromny kapitał?

Mimo odpływu znacznej części transakcji na rynku dzieł sztuki do internetu, tradycyjne targi wciąż mają się świetnie. Co właściwie wnoszą i dlaczego przyciągają w każdym roku miliony odwiedzających i ogromny kapitał?

Badania przeprowadzone przez Skate's w 2015 roku jednoznacznie wskazały na rosnącą popularność międzynarodowych targów sztuki, tak w liczebności gości, jak i partycypujących galerii. Liczba odwiedzin 15 największych wydarzeń wzrosła z roku na rok o 8,8 proc. Nie było ani jednej tego typu imprezy (wśród badanych), która zanotowałaby niższe zainteresowanie.

To ważny sygnał, mówiący o globalnych nastrojach panujących wśród kolekcjonerów. Inna organizacja badająca światowe trendy - Artprice - wiąże bezpośrednio wskaźnik zaufania do rynku z ofertą targową. To szczególnie wymierne wyniki, opierają się bowiem na opiniach ponad miliona użytkowników portalu (5,5 miliona odwiedzin miesięcznie).

Reklama

Wykresy Artmarket Confidence Index (AMCI) pokazują szereg takich powiązań. Modelową sytuacją jest choćby druga połowa 2011 r., kiedy wrześniowy AMCI wskazywał skrajny pesymizm kolekcjonerów i spadek indeksu poniżej krytycznego poziomu 0 (powodowany kolejną dużą stratą S&P500). Obwiano się wówczas powtórki kryzysu z 2008, w efekcie którego średnia cena dzieła sztuki spadła o 30 proc. Na szczęście targi FRIEZE i FIAC w Paryżu całkowicie odwróciły sytuację, a ich niebywały sukces potwierdził powodzenie alternatywnych lokat w trakcie finansowego niepokoju.

System naczyń połączonych

Ale siła targów działa wielotorowo. Dla każdej instytucji, która zdecyduje się na udział to doskonałe podkreślenie prestiżu.

- Dla galerii to przede wszystkim zaznaczenie pozycji. Uczestniczenie w dobrych, uznanych targach pozwala automatycznie znaleźć się w rankingu najlepszych. Oczywiście wiąże się to z bardzo dużymi nakładami finansowymi - mówi Dobromiła Błaszczyk, założycielka magazynu o sztuce Contemporary Lynx, który w tym roku po raz pierwszy zostanie zaprezentowany na Art Basel w Bazylei. - Dla uczestników rynku to też doskonała soczewka trendów. Aktualne tendencje kierujące rynkiem i wszelkie kwestie związane z handlem, to najważniejsze tematy dyskusji na targach wśród galerzystów, kolekcjonerów i dziennikarzy - dodaje.

Cykliczne międzynarodowe targi sztuki to przede wszystkim przegląd nowych zjawisk i trendów w sztukach wizualnych. Nie sposób odwiedzić wszystkie ciekawe wystawy od Ameryki po Azję i Europę, by poznać najlepszych twórców - a takie wydarzenia to najlepsze miejsca prezentacji reprezentatywnych artystów z całego świata.

- To przegląd niezwykle skumulowany, dlatego dla wielu odbiorców nieczytelny i niestrawny. Targi przyczyniają się w dużym stopniu do globalizacji świata sztuki do unifikacji nie tylko języka pokazywanych dzieł, ale także cen adekwatnych dla zamożnych, międzynarodowych odbiorców - opowiada Ewa Szok, , prezes zarządu Libra Auction House & Private Sales.

Ekspozycje targowe są planowane z dużym wyprzedzeniem, a specjalne komisje organizatorów targów akceptują koncepcje stoiska i prace które mają być tam pokazywane.

Wybór artystów nigdy nie jest przypadkowy - często ma związek z ważnymi wystawami, które akurat odbywają się lokalnie. - Galeria Starmach prezentowała na swoim stoisku prace Hasiora tuż po jego dużej indywidualnej wystawie w krakowskim MOCAKu. Debiut artysty na wielkich targach sztuki typu Art Basel czy Frieze ma konsekwencje także dla lokalnego rynku. Ceny jego prac stają się "światowe", a podaż w kraju się zmniejsza, bo zwykle wiąże się to z nawiązaniem współpracy z zagraniczną galerią - zaznacza Ewa Szok.

Dla poszukiwaczy skarbów i nie tylko

Najważniejsze imprezy kalibru Art Basel czy Frieze, dają unikatową możliwość kontaktu z najlepszej klasy obiektami artystycznymi, które prawie nie pojawiają się w obiegu komercyjnym. To właśnie one przyciągają topowych kolekcjonerów, którzy poszukują sztuki rangi muzealnej. Warto jednak odwiedzić targi nie tylko po te zdobycze, ale żeby zobaczyć te unikatowe pozycje - również polskich artystów, których próżno szukać nawet w najlepszych krajowych instytucjach.

- Co prawda warunki do celebracji takiego spotkania z arcydziełami nie są może tak komfortowe jak w muzeach, za to można podejść do dzieł znacznie bliżej - przyznaje Ewa Szok.

Dla debiutujących gości targi mogą okazać się niejasne i przytłaczające. Nie da się zobaczyć wszystkich stoisk po kolei, przeczytać informacji o pracach i artystach, obejrzeć całych video-artów, zrozumieć kontekstu i symboliki twórców z odległych kultur. - Tu nie ma miejsca na dekoracyjne obrazki, to sztuka dla zaawansowanych.

Po kilku pierwszych godzinach zwiedzania traci się wyczucie, wszystko się zlewa w niezrozumiałą masę, z której wybijają się tylko prace największe, najgłupsze, skandalizujące, kuriozalne i najbardziej świecące - ostrzega Szok. Warto mieć przy tym świadomość, że to te dzieła najczęściej trafiają do mediów społecznościowych i relacji z targów.

- Kontakt z tak ogromną liczbą prac na stosunkowo małej powierzchni na pewno wiele osób zniechęci - zgadza się Dobromiła Błaszczyk - ale z drugiej strony da możliwość porównania i poszerzenia horyzontów.

Niezależnie od stopnia zaawansowania miłośnika sztuki, najważniejsze targi są przede wszystkim doskonałą formą edukacji i pozostania na bieżąco. Obok przeglądu muzeów, galerii i możliwości bezpośredniego kontaktu z artystami, dają możliwość zapoznania się z mechanizmami rynkowymi i jego strukturą.

W niespełna tydzień, największe na świecie art fairs odwiedza blisko 100 000 osób (dane Skate's na 2015 rok). Do najbardziej zatłoczonych należą: Arco Madrid, India Art Fair, Armory Show w Nowym Jorku, TEFAF, Art Basel, Frieze czy Arte BA w Buenos Aires. Wystawców na każdych targach jest natomiast od kilkudziesięciu do kilkuset. Nawet dla częstego bywalca to po prostu zjawisko.

Uważna selekcja to podstawa

Polacy chętnie podróżują tam, gdzie prezentowane są prace rodzimych artystów. Do czołówki należą więc: Art Basel w Szwajcarii, Frieze w Londynie, Artissima w Turynie, Arco w Madrycie czy Vienna Contemporary w Austrii. Polskę reprezentują zwykle nie więcej niż 2-3 galerie, ale pojedyncze prace polskich artystów można znaleźć na stoiskach zagranicznych instytucji.

- Widać wtedy dokładnie jaka jest pozycja tych artystów na zachodzie, którymi z nich są zainteresowane inne, zwykle większe od macierzystej galerie - zauważa Ewa Szok

. - Czasem to też jedyna okazja dla koneserów polskiej sztuki, żeby zobaczyć prace Sasnala, Pauliny Ołowskiej czy Romana Opałki i innych, sporadycznie pokazywanych w kraju. Niewielu polskich kolekcjonerów kupuje na targach, mimo że można spotkać tam takie rarytasy jak rzeźby Aliny Szapocznikow, zdjęcia Witkacego, czy tak cenione nad Wisłą koła Fangora.

Ceny tych prac, nawet jeśli są w zasięgu finansowym, raczej nie skłaniają do spontanicznych zakupów. Ale warto nawiązywać kontakty z galeriami, pytać o inne, może bardziej przystępne prace tych i innych artystów. Może się okazać, że za jakiś czas galeria zaproponuje nam coś podobnego w bardziej przystępnej cenie - radzi.

Kiedy z bogatego kalendarium wydarzeń uda nam się wybrać coś dla siebie, warto dokładnie zaplanować wyjazd. Każde targi to również wykłady, wystawy towarzyszące, spotkania z osobistościami świata sztuki, panele dyskusyjne. Zwykle jest również możliwość zwiedzania stoisk razem z kuratorem, które może okazać się szczególnie cenne dla nowicjuszy.

Czas oszczędzi nam także wcześniejsze zlokalizowanie ulubionych galerii, muzeów i artystów. Można też poszukać dedykowanych wyjazdów zorganizowanych, które uwolnią nas od konieczności selekcji, zapewnią wejście VIP i oprowadzanie kuratorskie po polsku. Takie wycieczki organizuje na przykład Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Sztuki Nowoczesnej czy Zachęty.

Zaznajomieni z atmosferą najbardziej popularnych targów nadal mogą zgubić się w ofercie tych młodszych i mniejszych.

- Niemniej, warto konfrontować doświadczenia i odwiedzić targi, które dają możliwość bardziej kameralnego (jeśli w ogóle można o tym mówić) zwiedzania: LISTE w Bazylei czy Art Cologne - podpowiada Błaszczyk.

Po godzinach

Popularność wymienionych wydarzeń nakręcają nie tylko spektakularne ekspozycje, ale i specyficzny lifestyle okołotargowy. To wieczorne spotkania towarzyskie w multikulturowym środowisku przy kieliszku wina, wernisaże, długie śniadania przy kawie i dyskusji o wrażeniach z wystaw. Po oszałamiającym spacerze wśród stoisk można też po prostu wyciszyć się, odpoczywając w otulinie okolicznych parków, które nierzadko goszczą także dodatkowe ekspozycje rzeźb.

Iwona Żelazna

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: sztuka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »