Raty kredytów hipotecznych mogą drastycznie wzrosnąć

Niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych nie jest dane raz na zawsze - przestrzegają analitycy. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu kredytobiorcy mogą już niedługo spłacać raty od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent wyższe.

Z kredytem hipotecznym klienci wiążą się zwykle na długi czas, nawet 20 - 30 lat. Może się więc zdarzyć, że warunki spłacania rat zmienią się w tym okresie i po kilkunastu latach będziemy wpłacali do banku o wiele wyższą należność niż zaraz po podpisaniu umowy. Takie zagrożenie spowodowane jest sytuacją gospodarczą w kraju i na świecie oraz polityką dotyczącą stóp procentowych. Te ostatnie od kilku lat pozostają w Polsce na tym samym, stosunkowo niskim poziomie, jednak eksperci są zdania, że może zacząć się to zmieniać już po wyborach parlamentarnych, czyli w ciągu 1-2 lat.

Reklama

Ewentualny wzrost stóp procentowych odbije się także na nowych klientach, którzy dopiero myślą o wzięciu kredytu hipotecznego, a dokładniej - na ich zdolności kredytowej. Jeżeli miesięczna rata kredytu wzrośnie w znaczny sposób, to nasza zdolność kredytowa może obniżyć się nawet o kilkadziesiąt tysięcy zł, a co za tym idzie - albo będziemy musieli zdecydować się na tańsze mieszkanie, albo na wyższy wkład własny.

- Jeżeli osoba o zarobkach brutto rzędu 4400 zł ma obecnie zdolność kredytową na poziomie 200 tys. zł, to po podwyżkach stóp procentowych do 7 proc., jej zdolność kredytowa spadnie do 145 tys. zł, to o ponad 50 tys. zł mniej. Oznacza to, że przy np. średniej cenie za metr kwadratowy mieszkania w Katowicach - ok. 5,5 tys. zł, kupujący musiałby zdecydować się na mieszkanie aż o 10 metrów mniejsze - tłumaczy Katarzyna Dmowska z ANG Spółdzielni.

Zmienność stóp jest zagrożeniem dla kredytobiorców, stąd też propozycja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, żeby banki wprowadziły do swojej oferty więcej opcji ze stałym oprocentowaniem, obowiązującym przez całą umowę lub też znaczącą jej cześć. Obecnie taką opcję oferują jedynie 3 banki. Kredyt ze stałym oprocentowaniem daje klientowi gwarancję, że wysokość raty miesięcznej nie ulegnie zmianie bez względu na sytuację na rynku. Gwarancja ta obowiązuje jednak jedynie przez maksymalnie pierwsze 5 lat kredytowania. Po tym terminie oprocentowanie jest automatycznie zmieniane na zmienne lub bank proponuje nowe warunki. Takie kredyty są także droższe, dlatego też niechętnie po nie sięgamy.

- Pytaniem pozostanie, czy klienci będą się decydowali na droższą, jakby nie patrzeć, opcję kredytu ze stałym procentowaniem w zamian za spokojny sen. Może się wydawać, że Polacy nie obawiają się ryzyka związanego z zaciąganiem kredytów, których warunki mogą się diametralnie zmienić, czy jednak tak jest na pewno? Obawiam się, że jest to często wynik niestety niskiej wiedzy ekonomicznej klientów, faktu, że umowy bywają dla klientów zbyt skomplikowane, a klienci w momencie podpisywania umowy widzą wymarzone mieszkanie i nie myślą o konsekwencjach zaciąganego zobowiązania. Dlatego na pośrednikach kredytowych spoczywa ogromna odpowiedzialność za przekazanie wiedzy w odpowiedni sposób, aby każdy wiedział, co podpisuje i jakie mogą być tego konsekwencje. Nie bez znaczenia jest także bardzo mała oferta kredytów ze stałym oprocentowaniem, a co za tym idzie - jego nieatrakcyjność dla klientów. Gdyby banki faktycznie zostały zmuszone do wprowadzenia takich kredytów do swojej oferty, to być może większa konkurencja wpłynęłaby na pojawienie się korzystniejszych opcji bez ryzyka związanego ze zmiennym oprocentowaniem - tłumaczy Katarzyna Dmowska.(js)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | kredyt | raty kredytu | stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »