Węgiel tak, ale skąd?

W roku 2030 udział węgla kamiennego i brunatnego w miksie energetycznym Polski wyniesie przynajmniej 60 proc. Na pytanie, skąd wówczas weźmiemy węgiel, który będą spalać polskie elektrownie, trzeba odpowiedzieć już dziś.

W Ministerstwie Energii trwają prace nad polityką energetyczną Polski, ale już teraz wiadomo, że węgiel kamienny i brunatny pozostanie podstawą rodzimej energetyki.

- Nowoczesne górnictwo, wsparte innowacyjnymi rozwiązaniami, może sprostać wyzwaniom klimatycznym i udowodnić, że korzystanie z węgla jako źródła energii może być efektywne i bezpieczne dla środowiska - mówi Krzysztof Tchórzewski, minister energii. - Węgiel jeszcze długo pozostanie naszym głównym nośnikiem energii, dlatego musimy zrobić wszystko, by unowocześnić nasze górnictwo.

Pod presją

Pytanie brzmi: czy rodzime górnictwo będzie w stanie dostarczyć odpowiednią ilość paliwa do bloków energetycznych, czy też potrzebny będzie większy import? Tymczasem polskie kopalnie są niedoinwestowane, bowiem w czasie kryzysu spółki węglowe drastycznie cięły inwestycje.

Reklama

Nie pomaga też unijna polityka dekarbonizacji. Europejskie regulacje w poważnym stopniu określą sytuację polskiego górnictwa. Istotne tu będą między innymi ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a także ostateczny kształt regulacji zaproponowanych w 2016 roku przez Komisję Europejską w pakiecie "Czysta energia dla wszystkich Europejczyków".

- Zapis tzw. pakietu zimowego o emisji dwutlenku węgla 550 g na kilowatogodzinę oznacza wyeliminowanie elektrowni węglowych z rynku mocy i jest to dla nas nie do przyjęcia - zaznacza Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. - Stanowisko rządu w tym względzie jest jednoznaczne i mam nadzieję, że Komisja Europejska je uwzględni. Wspomniane 550 g oznaczałoby, że kraje mające elektroenergetykę bazującą na paliwach stałych nie mogłyby uczestniczyć w rynku mocy. Komisja musi w większym stopniu uwzględniać specyfikę poszczególnych państw. A my, idąc w kierunku dywersyfikacji źródeł energii, nie możemy tego osiągnąć w krótkim czasie.

- Polska będzie prowadzić działania mające na celu maksymalne ograniczenie negatywnego wpływu regulacji Unii Europejskiej na sektor energii w naszym kraju - zapewnia wiceminister energii i pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Grzegorz Tobiszowski.

Mniej i trudniej

Polskie górnictwo się kurczy. W ubiegłym roku nasze kopalnie wydobyły 70,4 miliona ton węgla, czyli niemal 2 mln mniej niż w roku 2015. Zwiększył się udział wydobycia węgla koksowego z 18 proc. w roku 2015 do 19 proc. w ubiegłym roku (13,2 mln ton). Import węgla do Polski utrzymał się na poziomie sprzed lat: 8,3 miliona ton, w zdecydowanej większości ze wschodu, głównie z Rosji.

Rytm zmian pozostaje nerwowy, a czas odgrywa coraz większą rolę w przeobrażeniach sektora. Notyfikacja programu dla górnictwa przez Komisję Europejską pozwala na pomoc publiczną dla branży do 2018 roku - limit to niecałe 8 miliardów złotych.

Czasu zostało zatem niewiele - do końca przyszłego roku trzeba przekazać nierentowne aktywa do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, w przeciwnym wypadku koszty ich likwidacji spadną na spółki węglowe (a właściwie na Polską Grupę Górniczą powstałą na fundamencie kopalń Kompanii Węglowej, do której przyłączono kopalnie Katowickiego Holdingu Węglowego). Rząd się więc spieszy - uruchomiono program dobrowolnych odejść, zagwarantowano górnikom, którzy chcą zrezygnować z pracy, pakiet osłon socjalnych obejmujący m.in. urlopy górnicze i odprawy pieniężne.

W 2015 roku strata netto sektora przekroczyła 4,5 miliarda złotych. W ubiegłym roku wyniosła 427 milionów. Mimo trudnej sytuacji górnictwo w całości realizuje należne płatności publicznoprawne. Suma wszystkich podatków, składek oraz innych płatności w 2016 r. wyniosła prawie 5,5 miliarda złotych.

- To był niezwykle trudny rok, ale widać pierwsze efekty restrukturyzacji, którą zaplanowaliśmy - ocenia Grzegorz Tobiszowski. - Udało się wyprowadzić z kryzysu Jastrzębską Spółkę Węglową, powołać Polską Grupę Górniczą i przekonać Komisję Europejską do notyfikacji programu dla górnictwa.

Prognozy i scenariusze

W programie dla branży przedstawiono prognozę zapotrzebowania krajowego rynku na węgiel kamienny w latach 2016-30. Rozpisano ją na trzy scenariusze: niski, określający minimalne zużycie węgla kamiennego; referencyjny, w którym krajowy rynek węgla kamiennego utrzymuje zużycie na poziomie podobnym do obecnego, oraz wysoki, który zakłada rozwój rynku dla węgla energetycznego w Polsce, przy stabilnym zużyciu węgla do koksowania.

Przedstawione w scenariuszu niskim i wysokim prognozy to graniczne wielkości zapotrzebowania. Z kolei scenariusz referencyjny stanowi ścieżkę pośrednią. Jak zaznaczono w programie, wybór ścieżki zależał będzie od możliwości aktywizacji środków inwestycyjnych i środków pomocowych oraz narzędzi prawnych ukierunkowujących rozwój w pożądanym kierunku. Zaraz powstaje więc pytanie, czy znajdą się środki na realizację niezbędnych inwestycji w górnictwie.

W scenariuszu niskim przewiduje się ograniczenie użytkowania węgla kamiennego ogółem w gospodarce krajowej do 2030 roku o niemal jedną czwartą w stosunku do roku 2015 - z 71,3 do 56,5 mln ton, w tym energetycznego do 49,5 mln ton, przy utrzymaniu zużycia węgla koksowego na poziomie 13 mln ton. Przy łącznym spadku zużycia 14,8 mln ton przeszło połowa redukcji przypadnie na gospodarstwa domowe (7,5 mln t), a na energetykę zawodową - 4,2 mln ton.

W programie zaznaczono, że to scenariusz najmniej kosztowny, który pozostawia siłom rynkowym rozwiązywanie problemów związanych z ewentualnymi inwestycjami w sektorze energetyki zawodowej, jednak wywołujący problemy dla górnictwa węgla kamiennego, które do 2030 roku straciłoby znaczną część rynku dla swej produkcji.

Scenariusz referencyjny zakłada utrzymanie obecnego poziomu popytu na węgiel kamienny ogółem (70-71 mln ton rocznie, w tym węgiel energetyczny 57-58 mln t, a koksowy 13 mln ton). Wzrost zużycia w energetyce zawodowej (o 5,7 mln t) zostałby zredukowany obniżką w gospodarstwach domowych (o 4,7 mln t). Realizacja scenariusza wymagałaby jednak wsparcia ze strony rządu.

Można w nim dochować wymagań dyrektyw IED i MCP w ciepłownictwie (chodzi tu o standardy emisyjne dla niektórych rodzajów instalacji) poprzez stworzenie perspektywy ich dalszego działania, co uruchomiłoby środki przedsiębiorstw ciepłowniczych do inwestycji modernizacyjnych, dostosowujących je do wymogów pracy. To z kolei mogłoby prowadzić do zmiany struktury wykorzystywanych paliw poprzez wykorzystanie zasobów lokalnych gazu, odpadów komunalnych, bądź zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii do produkcji ciepła.

Scenariusz wysoki zakłada rozwój rynku dla węgla energetycznego w Polsce. Zapotrzebowanie na węgiel kamienny ogółem w tym wariancie rośnie w porównaniu do 2015 roku o ponad 20 procent (do poziomu 86,1 mln ton w 2030 r.). W tym na węgiel energetyczny o 26 proc. - do 73 mln ton, przy utrzymaniu zużycia węgla koksowego 13 mln ton. Wzrost zużycia węgla energetycznego o 15,2 mln ton w tym wariancie wystąpić by miał na skutek zwiększonego zapotrzebowania w energetyce zawodowej oraz w sektorze nowych rynków węgla, przy spadku u pozostałych konsumentów.

Realizacja owego scenariusza oznaczałaby oczywiście bardzo wysokie nakłady finansowe na nowe bloki węglowe w energetyce zawodowej. Spowolnienie odchodzenia od węgla mogłoby budzić sprzeciw lokalnych społeczności. Przy nieuniknionym spadku udziału tego paliwa w pozostałych segmentach (z wyjątkiem energetyki zawodowej) wielkość zapotrzebowania krajowego na węgiel będzie się wiązać z modelem rozwoju sektora energetyki zawodowej i procesu konsolidacji sektora energetycznego.

W kwestii prognoz dotyczących zużycia węgla koksowego w programie dla branży oszacowano, że utrzyma się ono na poziomie 13 mln ton na rok. Umożliwi to roczną produkcję koksu na poziomie 9,6 mln ton, przy czym krajowi dostawcy będą dostarczać ok. 11 mln ton węgla rocznie. A zatem przeszło dwa miliony ton węgla do koksowania będzie pochodziło z zagranicy.

Całkiem nowa kopalnia?

Bez realizacji inwestycji na odpowiednim poziomie nie będzie się dało wydobywać węgla w oczekiwanej ilości i odpowiedniej jakości. W ostatnim czasie spółki węglowe, walcząc o życie, mocno cięły wydatki inwestycyjne, także w obszarze robót przygotowawczych. Coraz częściej można zatem usłyszeć, że węgla nam zabraknie.

- Trzeba pamiętać, że w niektórych śląskich kopalniach złoża się wyczerpują - deklaruje minister energii Krzysztof Tchórzewski. - W elektrowniach budowane są nowe bloki na węgiel. Samo uratowanie górnictwa i sprawienie, że nie będzie ono generować strat, nie wystarczy. Ważne, żeby udało się uzyskać efektywność pozwalającą na rozbudowę potencjału. Gotowość do budowy kopalni zgłasza Lubelski Węgiel Bogdanka - przypomina minister. - Jednak ze względu na tradycje oraz na uwarunkowania i całe zaplecze na Śląsku skłaniamy się ku temu, by nowa kopalnia była właśnie tam budowana. Możliwości pozyskania środków z zewnątrz zostały już jednak wyczerpane - zastrzega Tchórzewski.

Polska Grupa Górnicza w swojej nowej strategii do 2030 roku nie przewiduje budowy nowej kopalni. Takiej decyzji gospodarczej i politycznej bowiem jeszcze nie ma, a zatem prezes PGG nie ma jeszcze formalnych przesłanek ku temu, by taki program realizować.

Na razie Grupa nadgania braki w wydobyciu, nie zmieniając założonych na ten rok planów - spółka zamierza wydobyć nie mniej niż 32 mln ton węgla i tym samym zrealizować kontrakty na dostawę surowca.

Tymczasem, według ministra Tchórzewskiego, w latach 2019-21 musi być budowana przynajmniej jedna kopalnia, a w ciągu kolejnych pięciu lat - dwie. Zdaniem byłego wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego przed rokiem 2020 nie ma możliwości, by cokolwiek się zmieniło w sprawie budowy nowej kopalni węgla kamiennego w Polsce. Tym bardziej że chodzi o wydatek rzędu 3-6 mld zł w zależności od charakterystyki zakładu.

- Jedyną realną szansą wydaje się tu Lubelskie Zagłębie Węglowe, gdzie jest kilka inicjatyw. Gdyby Lubelski Węgiel Bogdanka nie był częścią spółki energetycznej, to może byłby bardziej zdeterminowany, by się sprężyć i przygotować do budowy nowej kopalni - zaznacza Piechociński, który w deklaracjach rządu widzi "sporo romantyzmu".

Nikt dziś nie przesądzi, czy nowe kopalnie powstaną. Uzależnione to będzie przede wszystkim od cen węgla, które warunkują możliwości inwestycyjne rodzimych producentów surowca.

Zagraniczne firmy chętnie artykułują zapowiedzi budowy nowych kopalń, ale żadna z nich nie wystąpiła jeszcze o koncesję na wydobycie. Zatem droga do rozpoczęcia budowy jest bardzo daleka.

Jerzy Dudała

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: polskie elektrownie | węgiel | kopalnie | górnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »