Życie po NFZ będzie łatwiejsze?

Inspiracją rządu w ochronie zdrowia naszych obywateli jest Australia. Likwidacja NFZ i powrót do finansowania służby zdrowia z budżetu powinien być jednak rozłożony w czasie. Zdaniem ekspertów, będziemy musieli jednak podnieść składkę zdrowotną.

Wypełniona po brzegi sala i żywe reakcje publiczności towarzyszyły sesji podczas II Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (HCC 2017) w Katowicach poświęconej m.in. przyszłości NFZ, sieci szpitali i przejściu na budżetowy model finansowania świadczeń. W opinii ekspertów, którzy wzięli udział w sesji "Finansowanie ochrony zdrowia - wyważanie otwartych drzwi?" przeważały głosy poparcia dla systemu mieszanego, ubezpieczeniowo-budżetowego.

Andrzej Jacyna, p.o. prezesa NFZ, przyznał, że dotychczasowy system ubezpieczeniowy jest elastyczny, stabilny i pozwala na pewne manewry, których w systemie budżetowym być może nie będzie można wykonać. Zapytany o losy Funduszu, podał, że w MZ powstaje projekt ustawy, w którym m.in. ma być zawarta kwestia likwidacji NFZ.

Reklama

To nie będzie łatwe zadanie

- Do tej pory wskazywano datę 1 stycznia 2018 r. jako termin, w którym miałby być zlikwidowany. MZ nie zmieniło w tej kwestii zdania. Rozpoczęcie tego projektu w tym terminie jest realne, natomiast nie wiem, czy da się w jednym czasie zlikwidować całą instytucję. Będziemy realizować to, do czego zobowiąże nas ustawodawca. Na pewno nie będzie to łatwe - mówił prezes Jacyna.

Odnosząc się do pytania o system finansowania ochrony zdrowia, powiedział, że jego zdanie w tej materii od lat jest niezmienne. - Jestem zwolennikiem systemu mieszanego: ubezpieczeniowo-budżetowego. Od strony pacjenta, jak i pracownika ochrony zdrowia widzę, że system mieszany stanowi pewne bezpieczeństwo, zapewnia stały dopływ ze składki ubezpieczeniowej oraz dodatkowe środki z budżetu - wyliczał.

- Jeśli politycy w danym momencie chcą zwiększyć finansowanie ochrony zdrowia, to mogą to robić poprzez zwiększanie nakładów budżetowych i przejmowanie części zadań płatnika ubezpieczeniowego, który dzisiaj przejął od Ministerstwa Zdrowia praktycznie wszystkie zadania - wskazywał Jacyna.

Dodał, że wyobraża sobie powrót do systemu budżetowego w części finansowania opieki zdrowotnej, ale powinien być to proces rozłożony w czasie, w miarę finansowych możliwości budżetu państwa.

- Przejście wprost na finansowanie budżetowe oznacza, że wszystko będzie w rękach polityków i na dany rok dostaniemy pieniądze w określonej wysokości albo nie. Minister zdrowia nie zawsze wygrywa w walce toczącej się przy uchwalaniu ustawy budżetowej - zwracał uwagę p.o. prezesa Funduszu.

System budżetowy - nie ma dobrych przykładów?

Poseł Lidia Gądek z PO wskazała, że nie ma na świecie dobrych przykładów finansowania budżetowego. - O zasadach finansowania ochrony zdrowia nie może decydować wyłącznie wola polityczna jakiegokolwiek ugrupowania.

Systemy ochrony zdrowia na całym świecie ewoluują, ale to musi być połączone z wiedzą, a nie z wolą wąskiej grupy, która będzie w sposób nakazowo-rozdzielczy dysponować pieniędzmi na poszczególne usługi zdrowotne - mówiła Gądek.

Podkreśliła, że system ubezpieczeniowy sprawdził się w wielu krajach na świecie, również w Polsce. - Chociaż brakuje mu systemu motywacyjnego dla pacjenta. Dziś za swoje zdrowie jest odpowiedzialny sam, a za chorobę przerzuca odpowiedzialność na państwo i myśmy mu to umożliwili - tłumaczyła.

Dodała: - Nie ma wypracowanych mechanizmów, aby poszczególne grupy społeczne miały motywację do tego, żeby dbać o swoje zdrowie. Dlatego system ubezpieczeniowy powinien być wsparty o ubezpieczenia dodatkowe - zwracała uwagę poseł Gądek.

Dodała, że finansowanie budżetowe winno pozostać dla wszystkiego, co jest związane ze zdrowiem publicznym oraz dla specyficznych procedur, np. transplantologii.

Odniosła się również do kwestii likwidacji NFZ.

- Poza realizacją obietnicy wyborczej, co ma nam to dać? Wiemy, że instytucja ta ma bardzo niskie koszty własne, więc jeśli reforma ma się wiązać jedynie ze zmianą nielubianego przez część społeczeństwa szyldu i zastąpieniem go innym, na którego stworzenie potrzebne będą dodatkowe pieniądze, to po co to robić? - pytała Lidia Gądek.

Lepszy Fundusz niż postępująca centralizacja?

Opinię o likwidacji NFZ podczas II Kongresu Wyzwań Zdrowotnych wygłosił również Andrzej Sośnierz, poseł z listy PiS, prezes NFZ w latach 2005-2007.

- Nie przypuszczałem, że zostanę obrońcą NFZ, ale powoli się nim staję, bo lepsze jest wrogiem dobrego. Po przeczytaniu setnego projektu ustawy o narodowej służbie zdrowia, jestem entuzjastą Narodowego Funduszu Zdrowia. Zapowiadana centralizacja będzie posunięta dalej niż za ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza - mówił Sośnierz.

Wskazał, że "agendy urzędów zdrowia będą podlegać bezpośrednio ministrowi zdrowia, nie ma żadnej instancji odwoławczej, o wszystkim decyduje minister zdrowia".

- Taka centralizacja nie spotka się z moim zrozumieniem. Podkreślę, że prezentuję moje poglądy, niekoniecznie powszechnie podzielane przez moje ugrupowanie, ale zwykłem się wypowiadać w swoim imieniu - dodał Andrzej Sośnierz. Podkreślił, że instytucje scentralizowane są "zbyt nieruchawe". Tymczasem system opieki zdrowotnej musi się uporać z milionami zdarzeń i łatwo w nim o paraliż decyzyjny.

Szpital o sieć spokojny

Mirosława Trojnacka, kierownik działu controllingu Szpitala Klinicznego nr 7 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, Górnośląskie Centrum Medyczne, mówiła o tym, że placówka ta dokonała przeliczeń, jak będzie wyglądać jej sytuacja finansowa, gdy znajdzie się w sieci szpitali.

- Jesteśmy spokojni. Mieliśmy oczekiwania, żeby ryczałt składał się z trzech składowych: stawki bazowej za wejście do sieci, stawki za jakość, która kosztuje, oraz trzeciego elementu - stawki za JGP. Nowy algorytm te wszystkie elementy zawiera. Okazuje się, że w naszym szpitalu zyskamy na tym rozwiązaniu - mówiła Trojnacka.

Zapewniła, że szpital podchodzi do sieci spokojnie, chociaż ma obawy, co się stanie z grupą pacjentów przyjmowanych w SOR, który teraz buduje.

- Jak będzie wyglądało przeliczanie wskaźników, bo nie można w nieskończoność optymalizować. Obawiamy się również, jak sobie poradzimy z dzieleniem środków na poszczególne oddziały. Do tej pory było nam łatwo, każdy oddział miał kontrakt. Jak pilnować dyscypliny finansowej? Tego, żeby jedni nie przejadali pracy innych? Na pewno jest wiele pytań, na które nie znamy dziś odpowiedzi - podsumowała Mirosława Trojnacka.

Kryterium jakości

Andrzej Jacyna wskazał, że temat jakości jest otwarty. - Chcemy wciągnąć w tę dyskusję świadczeniodawców, żebyśmy wspólnie ustalili, jakie elementy jakościowe mamy realizować. W projekcie rozporządzenia jest wstępna propozycja do dalszej dyskusji - mówił.

- Pierwszy raz w ogóle bierzemy pod uwagę w wycenie świadczeń takie elementy, jak chociażby posiadanie akredytacji jakościowej czy to, co będziemy realizować jako świadczeniodawca, czyli nie tylko ilość, ale też pewne elementy jakościowe. To raptem 5%, ale to także wstęp do dalszych działań. Musimy uzgodnić, w jakim zakresie jakość powinna być brana pod uwagę. Czy to ma być 5, 7, a może 15% - mówił Andrzej Jacyna.

Dobry przykład idzie z Australii?

Wojciech Szefke, prezes Organizacji Pracodawców Przemysłu Medycznego Technomed, zwrócił uwagę, że pracując nad zmianą finansowania ochrony zdrowia, Polska czerpie z rozwiązań, które funkcjonują już w różnych krajach i próbuje te elementy, które uważa za dobre, dostosować i wprowadzić do naszego systemu. W dyskusji pojawia się pytanie, dlaczego trzeba podnieść składkę?

- Bo wszystkie kraje wokół mają wyższą składkę zdrowotną. Czesi - 13,5%, Niemcy - ok. 15%, a chcieli nawet w pewnym momencie podnieść do 17%. Nie ma co jednak kopiować wszystkich rozwiązań, bo Czesi w 1993 r. skopiowali model niemiecki, zrobili 27 kas chorych, które zbankrutowały po trzech latach. Widać, że inspiracją dla naszego rządu jest Australia - mówił prezes Szefke.

Jak podał, ubezpieczenia zdrowotne w Australii pokrywają 1/4 środków finansowych, które są alokowane w systemie ochrony zdrowia.

- Australijczycy, którzy mają uznawany za jeden z lepszych modeli finansowania ochrony zdrowia, wprowadzając świadczenie do koszyka, określają, w jakim stopniu będzie ono finansowane z budżetu publicznego, a w jakim pacjenci muszą sobie pokryć to z ubezpieczenia prywatnego. Obowiązują tam kary finansowe dla tych, którzy nie wykupią indywidualnej polisy - dodał ekspert.

Polacy chcą się ubezpieczać

Przypomniał, że mimo trzech projektów ustaw, w Polsce nie udało się wprowadzić regulacji prawnych dotyczących dodatkowych czy alternatywnych ubezpieczeń zdrowotnych.

- Brak ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych nie jest dla nas przeszkodą w oferowaniu naszym pacjentom dostępu do lekarzy w 35 własnych placówkach oraz 1750, z którymi mamy podpisane kontrakty - przyznał z kolei Andrzej Jaworski, wiceprezes zarządu PZU SA.

- Umożliwiamy dostęp pacjentom do ok. 25 tysięcy lekarzy w 600 miejscowościach. Polacy chcą korzystać z dodatkowych form ubezpieczenia zdrowotnego - zaznacza prezes Jaworski.

- Dowodem tego zainteresowania jest fakt, że w ubiegłym roku zanotowaliśmy 50-procentowy wzrost sprzedaży naszych polis zdrowotnych - dodaje.

Finansowanie wyrobów

O planowanych zmianach dotyczących sposobu finansowania wyrobów medycznych mówił natomiast Robert Bitner, dyrektor Generalny, Alcon Polska Sp. z o.o. - Te zmiany zmierzają w bardzo dobrym kierunku. Trzeba jednak zwrócić uwagę na kilka szczegółów, aby projektowane regulacje nie stały się martwymi przepisami - mówi Robert Bitner.

- Dobrym rozwiązaniem w przypadku okulistyki jest planowane "wyjęcie" wyrobu medycznego z wyceny procedury medycznej - zaznacza ekspert.

Przypomina, że obecnie świadczeniodawca nie ma możliwości zaproponowania pacjentowi wyrobu najwyższej jakości, gdyż - ze względu na niezbyt wysoką wycenę procedury - szuka oszczędności przede wszystkim właśnie w cenie wyrobów.

- Jeśli natomiast wyrób medyczny będzie podlegał osobnej refundacji, świadczeniodawca nie będzie miał powodu, aby szukać tańszego produktu. Aby jednak tak się działo, trzeba między innymi precyzyjne określić parametry jakościowe, według których wyroby medyczne będą refundowane - tłumaczy dyrektor Robert Bitner.

Katarzyna Gubała, Wojciech Kuta

Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »