Reklama

Zakazani striptizerzy

W kraju, gdzie nawet sprzedaż "Playboya" jest zabroniona, tancerze erotyczni ryzykują więzienie, aby rozebrać się na wieczorach panieńskich dla żądnych wrażeń dziewcząt.

Dwudziestoczteroletnia urzędniczka Joanne Yan zastanawiała się, jak sprawić, aby wieczór panieński jej przyjaciółki był naprawdę pikantny. Po przeczesaniu forów i stron internetowych znalazła sposób...

Goło i wesoło

Po zakrapianym alkoholem wieczorze w jednym z najlepszych singapurskich klubów dziewczyny przeniosły się do pokoju wynajętego w pięciogwiazdkowym hotelu. Okrzykami radości powitały przyłączającego się do towarzystwa striptizera, który wykonał program zatytułowany "Full Monty".

- Chciałam, aby ostatni wieczór, który moja przyjaciółka spędza jako singielka, był wystrzałowy. I wiedziałam, że ona też będzie miała ochotę na występ striptizera - powiedziała Yan - Pomyślałam również, że nagi facet harcujący w pokoju pełnym dziewczyn, z pewnością rozweseli towarzystwo.

Wyjęci spod prawa

Singapur to kraj, w którym nagość w miejscach publicznych jest całkowicie zakazana. Nawet takie magazyny, jak "Playboy" nie mogą być tam sprzedawane. A jednak, pomimo głęboko zakorzenionego konserwatyzmu i ryzyka, że zostanie się przyłapanym, popyt na usługi tancerzy erotycznych nieustannie rośnie.

Reklama

Policja ma prawo wtargnąć wszędzie - nawet do domów prywatnych - jeżeli tylko zachodzi podejrzenie, że dzieją się tam rzeczy obsceniczne. To jednak nie powstrzymuje rozbierających się panów przed prowadzeniem i reklamowaniem swojego biznesu.

Zazwyczaj są to pracownicy biur, którzy wieczorami przeistaczają się w egzotycznych tancerzy. Swoje usługi kierują do młodych, w większości nie przekraczających trzydziestki, Singapurczyków, zarówno hetero jak i homoseksualnych.

"The Full Monty" i inne usługi

Trzydziestojednoletni Bryan Tan, który prowadzi firmę2niteok Entertainment, jest striptizerem od ośmiu lat i twierdzi, że popyt na jego usługi wzrasta.

- Założenie 2niteok Entertainment to odpowiedź na rosnące wśród Singapurczyków zapotrzebowanie na tancerzy występujących na prywatnych przyjęciach - mówi Tom, który w ciągu dnia jest urzędnikiem administracji.

Stawki rozpoczynają się od 236 SGD (dolarów singapurskich). Za tę sumę można obejrzeć 20-minutowy show, podczas którego tancerz rozbiera się do bielizny.

Aby zobaczyć całkowicie rozebranego mężczyznę, należy zamówić usługę "The Full Monty" (nazwa pochodzi od tytułu filmu z 1997 r.). Koszt to co najmniej 400 SGD. Dodatkowe opłaty pobierane są jeżeli zamawiający ma specjalne życzenia np. chce, aby tancerz wystąpił w kostiumie policjanta albo lekarza.

Do naga? Tylko mężczyźni!

Firma zatrudnia także striptizerki, ale te rozbierają się jedynie do bielizny.

Jedna z nich, dwudziestoośmioletnia Jasmine Tan, która na co dzień pracuje jako specjalista do spraw HR, występuje 3-4 razy w miesiącu.

- W niektórych miesiącach ta liczba może się podwoić - zapewnia i dodaje - Wierzę w to, że mężczyźni wolą raczej oglądać kobietę w seksownej bieliźnie niż nago. Poza tym, ponieważ zazwyczaj chodzę występować sama, całkowite rozbieranie się mogłoby być niebezpieczne. Ktoś mógłby mi zrobić nagie zdjęcia - zaznacza.

Tan nie ma nic przeciwko temu, aby cała grupa mężczyzn przyglądała się jej ciału, ale zdecydowanie zaznacza, że o dotykaniu nie może być mowy.

- Niektórzy klienci proponują mi seks po występie, ale zawsze odmawiam. Nie jestem prostytutką, ale striptizerką.

W kajdankach

Tancerze i tancerki utrzymują swoje dodatkowe zajęcie w ścisłej tajemnicy przed rodzinami, ponieważ żyją w głęboko konserwatywnej kulturze.

- W Singapurze społeczeństwo, rodzina, przyjaciele mogą uznać striptiz za zajęcie poniżające - mówi Bryan Tan.

Według kodeksu karnego "osoba, która pojawia się nago w miejscu publicznym" lub "w miejscu prywatnym, lecz jest wystawiona na widok publiczny" może podlegać karze pozbawienia wolności do 3 miesięcy i grzywnie do 2000 SGD. Prawo zezwala policji na wtargnięcie do miejsc prywatnych w celu aresztowania przestępców.

Prezent dla syna

Występy zazwyczaj odbywają się w pokojach hotelowych, domach prywatnych, czy w wynajętych domkach wypoczynkowych, ale pojawiają się znaki, że powoli zaczynają zyskiwać akceptację społeczną.

Wśród klientów firmy Urs Truly Escorting Agency, zatrudniającej striptizerki rozbierające się do bielizny za 1000-15000 SGD, coraz częściej pojawiają się... rodzice.

- Rodzice zamawiają tancerki na wieczory kawalerskie lub 21. urodziny syna - mówi przedstawicielka firmy, przedstawiająca się jako Crystal.

Bryan Tan twierdzi, że najwięcej problemów powodują skargi zgłaszane przez innych gości hotelowych.

- Czasami, kiedy występuję w pokoju hotelowym, dziewczyny krzyczą tak głośno, że przeszkadzają sąsiadom. Personel hotelowy puka wtedy do drzwi, żeby nas uspokoić - mówi.

na podst. AFP

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zakazy | striptiz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy