Polacy niechętnie ubiegają się o odszkodowania od lotniczych przewoźników
Tylko 39 proc. Polaków, którzy doświadczyli opóźnienia lub odwołania lotu, stara się uzyskać odszkodowanie - wynika z rynkowych badań. Przedstawiciele innych nacji robią to o wiele częściej.
Co piąty Polak doświadczył w swoim życiu niemiłej sytuacji odwołania lub opóźnienia lotu bądź odmowy wejścia na pokład ze względu na przepełnienie samolotu.
Natomiast tylko 39 proc. z nich ubiegało się później o odszkodowanie. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez IMAS International na zlecenie AirHelp.
Tylko dwóch na pięciu Polaków, których lot został zakłócony uważa, że nie uzyskała wystarczających informacji od linii lotniczej o prawach pasażera. 27 proc. pasażerów twierdzi, że ich problematyczny kurs nie kwalifikował się do uzyskania odszkodowania.
Finalnie tylko 39 proc. osób wnioskowało o odszkodowanie. Większość z nich, bo ponad 70 proc., zrobiła to bezpośrednio u linii lotniczej, a co czwarty poprzez prawnika.
Przeprowadzone przez AirHelp badania wykazały, że złożone przez poszkodowanych pasażerów reklamacje w 80 proc. przypadków zakończyły sukcesem, czyli wypłata odszkodowania. Najczęściej (w 74 proc.) odbyło się to w formie pieniężnej - przelewem na konto bankowe bądź w postaci czeku. Połowa osób, które nie otrzymały odszkodowania (18 proc. wnioskujących), próbowała się odwołać od decyzji, ale niestety bezskutecznie.
Pomimo wyższej wiedzy na temat praw pasażera (30 proc. naszych rodaków wie, w jakich sytuacjach może zgłaszać reklamację u przewoźnika, przy czym średnia europejska wynosi 15 proc.), wypadamy gorzej pod względem ubiegania się o odszkodowanie lotnicze. Aż 56 proc. mieszkańców Unii Europejskiej po zakłóconym locie składa wniosek o wypłatę rekompensaty, a Polaków tylko wspomniane 39 proc. (js)