Światowy rekord wzrostu cen - jak do tego doszło?

Ceny w Wenezueli rosną w tak szalonym tempie, że inflacji nie sposób policzyć, stosując statystyczne metody. Zastąpiono je porównaniem, ile kosztuje filiżanka kawy. Jej cena wzrosła w ciągu dwóch lat o 41 tys. proc. To efekt niszczenia mechanizmów wolnego rynku.

Przed dwoma laty kubek kawy kosztował 400 boliwarów, teraz kosztuje 1 mln boliwarów. W ciągu zaledwie miesiąca cena wzrosła z 800 tys. właśnie do miliona.

Jest to efekt zmian, które w gospodarce od 1998 r. wprowadzał Hugo Chavez, gdy został wybrany prezydentem Wenezueli. Zmiany te przez kilka lat były wychwalane przez lewicowych intelektualistów. Wenezuela teoretycznie mogłaby należeć do państw zamożnych, ze względu na złoża ropy naftowej. Cóż więc się stało?

Reklama

- W 1998 r. prezydent Hugo Chavez rozpoczął demontaż mechanizmów rynkowych - mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

Działanie rynku zostało zastąpione realizacją populistycznych haseł.

- Wenezuela to przykład tego, jak ryzykowne jest centralne planowanie w wykonaniu kilku osób, które rządzą krajem - komentuje ekspert.

marketnews24.pl
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | Wenezuela | wzrost cen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »