Krzyczeli "łapać ubeka". Dlatego strzelił?

Śmierć Bogdana Włosika stała się dodatkowym motywem do zamanifestowania oporu; jego pogrzeb był wielką solidarnościową manifestacją - powiedziała PAP dr Cecylia Kuta z krakowskiego oddziału IPN. 13 października mija 35. rocznica śmierci Bogdana Włosika zastrzelonego przez funkcjonariusza SB.

Dr Cecylia Kuta w rozmowie z PAP tłumaczyła tło tragicznego zdarzenia sprzed 35 lat. Wyjaśniła, że opozycyjne podziemnie solidarnościowe nie godziło się ze stanem wojennym wprowadzonym 13 grudnia 1981 roku. Symbolicznie - 13 dnia każdego miesiąca organizowane więc były manifestacje, stanowiące wyraz oporu społeczeństwa. Także 13 października 1982 roku.

"Dodatkowym punktem zapalnym do tej manifestacji było zdelegalizowanie Solidarności, które nastąpiło kilka dni wcześniej, 8 października 1982 roku" - tłumaczyła Cecylia Kuta. W jednej z takich manifestacji w krakowskiej Nowej Hucie brał udział Bogdan Włosik, 19-letni robotnik w Hucie im. Lenina.

Reklama

"Co jest ważne, on nie zginął w czasie tej manifestacji tylko później. Otóż z relacji rodziny, z relacji świadków wiemy, że wrócił do domu, ponieważ był uczniem technikum wieczorowego, miał udać się do szkoły" - stwierdziła i dodała: "Poinformował rodzinę, że jeśli nie będzie zajęć w szkole, to miał się udać na nabożeństwo do kościoła, do Arki Pana w Bieńczycach".

Właśnie wracając z nabożeństwa Bogdan Włosik został postrzelony przez kapitana Służby Bezpieczeństwa Andrzeja Augustyna.

Ówczesna propaganda władz twierdziła, że "strzały padły w obronie własnej", a oficer miał być ścigany przez demonstrantów krzyczących "łapać ubeka" - co od początku kwestionowali świadkowie. Słynna była ówczesna wizyta gen. Wojciecha Jaruzelskiego u rodziców zabitego. "Peerelowska propaganda dbała o to, żeby tę śmierć wykorzystać propagandowo" - stwierdziła Cecylia Kuta.

"Śmierć Bogdana Włosika stała się dodatkowym motywem do zamanifestowania oporu. Już sam jego pogrzeb kilka dni później był, można powiedzieć, wielką solidarnościową manifestacją, złączeniem w bólu z rodziną, ale też przejawem oporu, że Solidarność, że podziemie, że mieszkańcy Nowej Huty nie godzą się z rygorami stanu wojennego" - opowiadała dr Kuta.

"Bezpośredni sprawca nie został ukarany, ówcześnie" - zaznaczyła rozmówczyni PAP. Dodała, że oficer pracował w SB do 1987 roku, kiedy przeszedł na emeryturę.

Ponowny proces rozpoczął się dopiero po upadku komunizmu. Prawomocny wyrok zapadł w 1992 roku. "Kapitan Andrzej Augustyn został skazany na 10 lat więzienia, z czego odbył połowę kary. Z relacji wiemy też, że w czasie odbywania tej kary dostał roczny urlop" - mówiła.

Dr Cecylia Kuta poinformowała, że jeszcze w okresie PRL represjom zostali poddani rodzice zmarłego Bogdana Włosika. "Byli zastraszani, byli obserwowani, byli nachodzeni przez funkcjonariuszy".

Irena i Julian Włosikowie, rodzice Bogdana Włosika zostali odznaczeni w 2010 roku Krzyżami Kawalerskimi Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenia zostały przyznane przez prezydenta Bronisława Komorowskiego za wybitne zasługi w pielęgnowaniu pamięci o najnowszej historii Polski.

Dla upamiętnienia Bogdana Włosika od 1994 roku organizowany jest bieg ulicami Nowej Huty. W miejscu jego śmierci stoi pomnik poświęcony jego osobie i wszystkim ofiarom stanu wojennego w Polsce i w Nowej Hucie.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy