Firmy technologiczne wchodzą na rynek finansowy bocznymi drzwiami

Coraz częściej tradycyjne instytucje finansowe wyrażają obawy o wejście wielkich graczy technologicznych jak Apple, Amazon czy Facebook na ich terytorium. Ci raczej nie śpieszą się jednak z uzyskaniem licencji bankowej. Mimo to liczba klientów, którzy korzystają z ich oferty finansowej dynamicznie rośnie.

Zdjęcie

Firmy technologiczne wchodzą na rynek finansowy bocznymi drzwiami /123RF/PICSEL
Firmy technologiczne wchodzą na rynek finansowy bocznymi drzwiami
/123RF/PICSEL

Już kilka razy w tym roku świat finansów elektryzowały informacje o głębszym wejściu w obszar bankowości przez gigantów technologicznych określanych skrótowo GAFA (Google, Amazon, Facebook, Apple). Moloch handlu internetowego Amazon wyraził zainteresowanie współpracą z czołowymi amerykańskim bankami jak JPMorgan Chase czy Capital One w zakresie oferowania rachunków osobistych swoim klientów. Apple ujawnił przygotowywanie wraz z Goldman Sachs karty kredytowej, która byłaby powiązana z funkcją płatniczą aplikacji Apple Pay. Z kolei Facebook sondował banki w zakresie udostępnienia ich klientom dostępu do kont na Messengerze. Równałoby się to z umożliwieniem sieci społecznościowej pozyskiwania informacji o ich transakcjach. Amerykańskie banki wykazały się jednak ostrożnością powołując się na ochronę danych osobowych. Wiele instytucji na świecie nie ma jednak skrupułów. W Singapurze Citigroup oferuje na Messengerze bota dzięki któremu można sprawdzić stan konta, w innych krajach, jak chociażby w RPA klienci mają dostęp do niektórych funkcji bankowych poprzez inny komunikator - należący do Facebooka WhatsApp.

Coraz więcej możliwości

Wielkie firmy technologiczne określane również mianem BigTech od lat konsekwentnie poszerzają swoją obecność na rynku finansowym. Facebook od 2015 roku umożliwia użytkownikom Messengera w USA transfer pieniędzy z kart kredytowych bez żadnych opłat. Od dwóch lat posiada też otrzymaną w Irlandii licencję na obrót pieniądzem elektronicznym a to toruje drogę na cały rynek europejski. Firma od kilku miesięcy pracuje nad uruchomieniem kryptopłatności w oparciu o technologię blockchain. Bardzo szybko rośnie korzystanie z możliwości oferowanych przez Apple Pay - w połowie roku tą formą płatności posługiwało się na świecie już 215 mln osób w 25 krajach (w Polsce kilkaset tysięcy). Firma szacuje, że docelowo z tego rozwiązania może nawet korzystać 80 proc. posiadaczy smarfonów, a to ponad dwa miliardy użytkowników. Podobne rozwiązania mają jednak także Google (umożliwia też przesyłanie pieniędzy za pomocą konta Gmail), Square, Samsung, PayPal i Starbucks, który na rynku amerykańskim wygrywa pod względem liczby użytkowników w obszarze płatności zbliżeniowych ze swoimi konkurentami - ale wszystkie transakcje odbywają się w jego kawiarniach, czemu sprzyja program lojalnościowy firmy. O ekspansji na rynku cyfrowych płatności myślą też portale społecznościowe jak Instagram czy Snapchat. Ten pierwszy testuje rozwiązanie, które polegałoby na tym, że osoby czytające posty, w których pojawiają się różne produkty, mogłyby za nie zapłacić bez opuszczania aplikacji. W większości wymienionych przypadków instrumentem płatniczym obciążanym w konsekwencji transakcji jest karta kredytowa lub debetowa klienta, a firmy zarabiają na prowizjach i zbieraniu informacji o jego transakcjach.

Reklama

Na razie płatności dokonywane poprzez elektroniczne portfele nie bolą banków, bo opierają się o wydawane przez nie karty płatnicze. Bolesne byłoby dopiero obejście tego rozwiązania, a może to nastąpić wskutek wdrażanej obecnie w Europie dyrektywy płatniczej PSD2, gdzie płatności z rachunku klienta dokonywać mogą podmioty trzecie - stanowią one 15 proc. przychodów europejskich banków. Największe przychody z mobilnych płatności osiągają jednak gracze z Chin - Ant Financial (spółka Alibaby) i Tencent - a cały rynek płatności w Państwie Środka wart jest 50 razy więcej niż w USA. Dwaj najwięksi gracze - Chiny i USA - bronią jednak swojego rynku przed ekspansją firm technologicznych rywala, również w obszarach płatności.

Miliony klientów

Najszerzej, poza firmami z Chin, w obszar finansów wkroczył jednak Amazon.

Chodzi przede wszystkim o klientów, którzy korzystają już z zakupów na platformie firmy i chętnie przyjmują nowe oferty, które generowane są dzięki zastosowaniom sztucznej inteligencji. To ponad 310 mln klientów, w tym 100 mln uczestników programu Prime, który generuje około jednej trzeciej przychodów giganta. Na razie jednak z płatności Amazon Pay korzysta 33 mln osób w 170 krajach, ale w ciągu pięciu lat w samych tylko Stanach Zjednoczonych liczba użytkowników może się zwiększyć do 70 mln, bo aż 65 proc. klientów objętych programem Pime - wynika z badań firmy konsultingowej Bain - zaakceptowałoby korzystanie z rachunku bankowego na Amazon, to samo deklaruje 43 proc. pozostałych klientów firmy. Chętnie też używaliby karty kredytowej z logo firmy, bo mają z nią znacznie szersze i głębsze więzy niż z bankami. Firma konsekwentnie buduje wielostronne relacje finansowe z klientami, ułatwia je poprzez asystenta głosowego Alexa, a to podnosi wartość zakupów. Do tego samego przyczyniają się wydawane karty debetowe i upominkowe oraz przedpłacone dla dzieci, udzielanie kredytów konsumenckich oraz finansowanie kapitału obrotowego współpracujących punktów sprzedaży. Firma badawcza Bernstein twierdzi, że zgromadzone dane o operacjach finansowych i zamożności klientów umożliwią również Amazonowi wejście na rynek zarządzania aktywami. Łakomym kaskiem mogą być też klienci nieubankowieni, których tylko w USA jest 35 mln, a na całym świecie ponad półtora miliarda. Stąd zainteresowanie takimi rynkami jak Indie czy Meksyk mimo, że to społeczeństwa gotówkowe a zapłata za zakupy internetowe odbywa się za pobraniem. Na tym pierwszym rynku, gdzie Amazon zainwestował już 7 mld dol. moment zapłaty za dostarczony towar firma traktuje jako okazję do zdobywania depozytów, które zgodnie z tamtejszym prawem nie mogą przekraczać równowartości 140 dol. miesięcznie - to jednak dwa razy więcej niż średnia indyjska płaca. W oparciu o nie można w przyszłości wydawać karty debetowe. Te usługi i zbudowane na ich bazie relacje utrudnią, a nawet uniemożliwią ewentualne przyciągnięcie tej grupy klientów przez banki, jeśli byłyby nimi zainteresowane. To podobna strategia, którą zastosowali chińscy giganci technologiczni przejmując setki milionów klientów.

Firmy technologiczne nie zamierzają być bankami, bo zniechęcają je do tego krepujące wymogi regulacyjne i kapitałowe oraz niska dochodowość sektora bankowego, co nie przeszkadza zaspokajać wielu potrzeb finansowych klientów. Ale także banków, którym Amazon oferuje korzystanie z chmury obliczeniowej poprzez Amazon Web Services. Jego prezes, Jeff Bezos spoglądając na podmioty działające w przyległych wobec e-commerce sektorach, a do nich z pewnością należy bankowość wyznaje zasadę: "wasze marże to dla nas szansa", bo firmy technologiczne mają wyższy apetyt na innowacje i ryzyko, a banki są konserwatywne. Niepokój co do obchodzenia przez firmy technologiczne istniejących regulacji bankowych wyraził wiceprezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej, krytykował je Donald Trump. Inni nadzorcy wskazują natomiast na konieczność dopuszczenia konkurencji do tradycyjnego sektora bankowego, jak ma to miejsce w Europie w postaci dyrektywy PSD2. Jednak Ana Botin, prezes hiszpańskiego Santandera zwraca uwagę na niesymetryczność tego rozwiązania - banki będą musiały udostępniać stronom trzecim dane transakcyjne klienta (za jego zgodą), ale to samo nie dotyczy firm technologicznych. Wiele więc wskazuje na to, że te ostatnie nie zastąpią banków, ale sprawią, że stawać się będą one coraz mniej potrzebne.

Mirosław Ciesielski

Artykuł pochodzi z kategorii: Innowacje - Wiadomości

Więcej na temat:klienci

Zobacz również

  • Start-upy medyczne pomogą w diagnozie i leczeniu

    Asystent rehabilitacji dla pacjentów, biodegradowalny opatrunek, stabilizator kręgosłupa czy mobilny system do genetycznej identyfikacji zakażeń – to innowacyjne projekty start-upów, które zostaną... więcej