Dodajmy tylko, że niefortunny strzelec to Ashraf Soliman z Maccabi, a "samobója" wpakował sobie na minutę przed końcem meczu, gdy jego zespół prowadził 2-1. Co ciekawe, to nie był koniec wyczynów Solimana w tym spotkaniu. Strzelił on jeszcze jednego gola - tym razem... zwycięskiego! Bramkę na 3-2 uzyskał w siódmej minucie dogrywki. I choć mówią, że wszystko dobre, co się dobrze kończy, to niezwykle zacięte spotkanie w Izraelu zapamiętamy raczej ze względu na pierwsze trafienie nieszczęsnego piłkarza Maccabi Umm al-Fahm.