Rosjanie wezmą wszystko

Polska uzależniła się od rosyjskiego gazu, jesteśmy na dobrej drodze, żeby oddać pod kontrolę Moskwy nasz sektor paliwowy, jesteśmy też narażeni na uzależnienie od rosyjskiego prądu. Spójnej polityki prowadzonej przez polski rząd nie widać.

Budowę elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim i kupno pakietu większościowego grupy Lotos planuje w najbliższym czasie Rosja. Jeśli jej się to uda, wpływy Moskwy w naszej części Europy bardzo wzrosną.

Rosyjskiej ekspansji na rynkach energetycznych obawiają się nie tylko Polacy. Jak dowiadujemy się z przecieków ujawnionych przez Wikileaks, zaniepokojony przejmowaniem przez Rosjan infrastruktury gazowej w Europie jest także doradca prezydenta Francji. Jednak gaz to nie wszystko.

- W ostatnich latach Rosjanie kupują wszystko, co jest na sprzedaż w Europie Środkowej i na Bałkanach - mówi TS Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Ostatnio kupili m.in. rafinerię w Schwedt, która już teraz sprzedaje 1 mln ton paliw w Polsce, a w zeszłym roku 21 proc. akcji węgierskiego MOL-a. Aktywa rafineryjne w UE mają szczególne znaczenie dla koncernów rosyjskich, zwłaszcza te położone blisko granic Rosji ze względu na mniejsze koszty transportu surowca. Z racji braku zbyt wielu argumentów w polityce zagranicznej Rosja wykorzystuje swój naturalny atut - surowce energetyczne. Trzeba mieć tego świadomość i wyciągać wnioski.

Reklama

Pożeranie naftowych gigantów

Wicepremier Rosji Igor Sieczin powiedział podczas niedawnej wizyty w Warszawie, że Rosja jest zainteresowana polskim rynkiem paliwowym. Między innymi zakupem większościowego pakietu grupy Lotos.

Lotos jest w tej chwili drugim po Orlenie producentem paliw w Polsce. Według informacji Lotosu, przychody grupy wynoszą rocznie ponad 16 mld zł. Firma realizuje właśnie zakrojony na szeroką skalę program inwestycyjny 10+. Inwestycja w wysokości blisko półtora miliarda euro ma zwiększyć moce przerobowe do 10 mln ton ropy rocznie, czyli prawie dwukrotnie.

- Spółka sfinansowała ją z własnych pieniędzy albo z kredytów i jest na finiszu fazy realnej, technicznej. Cykl inwestycyjny jest długi. Pierwszy etap programu 10+ zostanie zamknięty na przełomie roku, ale korzyści finansowe będą w następnych miesiącach - tłumaczy Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu w rządzie PiS.

Innymi słowy, pieniądze już wydano, a teraz inwestycja ma się zacząć zwracać. I właśnie w tym momencie skarb państwa decyduje się na sprzedaż większościowego pakietu gdańskiej rafinerii.

- Moment na sprzedaż Lotosu nie jest dobry - uważa Wojciech Konończuk. - Sytuacja na europejskim rynku rafineryjnym jest zła, marże są niskie, w zachodniej Europie wystawiono na sprzedaż kilka rafinerii. Trudno oczekiwać, że do przetargu o Lotos przystąpią duże koncerny zachodnie. W tej sytuacji na głównego pretendenta do kupna wyrastają firmy rosyjskie. Oficjalnie zainteresowanie zgłosił już Gazprom Nieft. Być może powalczy azerski SOCAR, może Kazachowie lub Libijczycy.Według Pawła Szałamachy, nie ma znaczenia, kto kupi Lotos.

Nie ma znaczenia, kto kupi Lotos

- Co do zasady ta firma nie powinna być sprzedana. Skutkiem będą m.in. nieuzyskane korzyści z dokonanego wysiłku finansowego. Zgarnie je ktoś inny. To nieracjonalne działanie gospodarcze - ocenia były wiceminister. - Jednorazowe wpływy do budżetu i łatanina budżetowa bieżących wydatków, są tylko takie krótkoterminowe korzyści. Przeważają nad nimi długofalowe negatywy.

Nie jest wcale pewne, że zainteresowanie Rosjan polskim przemysłem rafineryjnym zakończy się na Lotosie. Firma ta jest wygodnym przyczółkiem do dalszej ekspansji.

- W przypadku wykupienia Lotosu przez Rosjan zagrożony powinien czuć się Orlen. Lotos po wdrożeniu programu 10+ już tylko nieznacznie ustępuje wielkością przerobu Orlenowi. Jeśli Lotos kupi rosyjska firma naftowa, mająca dostęp do złóż, wpłynie to na atrakcyjność cenową produktów z rafinerii w Gdańsku. Niewykluczone, że Lotos będzie chciał zwiększyć udział w rynku detalicznym poprzez wojnę cenową z Orlenem. Korzyść odniosą konsumenci, przynajmniej przez pewien czas. Ale podkopie to pozycję Orlenu, zadłużonego po zakupie Możejek i niewykluczone, że zmuszonego do sprowadzania droższej ropy drogą morską po oczekiwanym zamknięciu przez Rosję ropociągu Drużba (Przyjaźń) - prognozuje Wojciech Konończuk.

Gdyby taki scenariusz się sprawdził, można sobie nawet wyobrazić, że osłabiony Orlen zostanie przejęty.

Kto pierwszy do atomówki

Być może już za kilka lat Polska będzie kupować od Rosji także energię elektryczną. Należące do rosyjskich firm elektrownie powstają wokół naszych granic - w Niemczech i na Białorusi. Na terenie obwodu kaliningradzkiego Rosja zamierza zbudować elektrownię atomową. Polska zaakceptowała już analizy dotyczące mostu energetycznego, którym rosyjski prąd płynąłby do Olsztyna. Ale w tej grze Polacy mają w rękach kilka atutów.

Rosyjski projekt jest konkurencją wobec planów budowy elektrowni atomowej w Visaginas na Litwie. Od Litwinów także moglibyśmy kupować prąd.

- Nie ma miejsca na dwie elektrownie atomowe w tym regionie, więc albo powstanie rosyjska pod Kaliningradem, albo litewska w Visaginas. Wciąż możliwe są obie opcje. Projekt elektrowni kaliningradzkiej, wbrew temu, jak próbują propagandowo przedstawić to Rosjanie, wcale nie jest zaawansowany. Jest wprawdzie wybrana lokalizacja, ale nie ma źródeł finansowania, podpisanych kontraktów z nabywcami energii ani nawet połączeń infrastrukturalnych z państwami sąsiednimi - tłumaczy Wojciech Konończuk. Budowa elektrowni będzie trudna bez udziału Polski.

- Rosjanie ścigają się z Litwinami, bo jeśli zbudują elektrownię pierwsi, litewski projekt straci rację bytu. Stąd oferta, żeby Polska przyłączyła się do budowy elektrowni w Kaliningradzie, nawet w formie udziału właścicielskiego, oczywiście w grę wchodzi tylko pakiet mniejszościowy. Jeśli Polska przyjmie ofertę rosyjską, to projekt kaliningradzki z wciąż jeszcze wirtualnego stanie się realny - mówi ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. Tymczasem Polska Grupa Energetyczna jest zainteresowana udziałem w projekcie litewskim. Litwini nie są zbyt przychylni polskiej ofercie, ale szansa na odniesienie sukcesu jest. Wiążącą ofertę PGE przedstawi w pierwszym kwartale przyszłego roku. Jeśli elektrownia w Visaginas dostarczałaby nam energię, ta spod Kaliningradu traci najlepszy rynek zbytu (teoretycznie może sprzedawać prąd do Skandynawii lub Niemiec, ale to wymagałoby położenia kabla na dnie Bałtyku, co jest drogie). Trzeba przy tym pamiętać, że w pobliżu polskich granic znajdują się lub powstają trzy inne należące do rosyjskich firm elektrownie.

Sami nie możemy?

Pozostaje pytanie, czy powinniśmy w ogóle kupować energię elektryczną za granicą. Na razie jesteśmy samowystarczalni, ale prędzej czy później Polska będzie musiała zainwestować w energetykę, bo zapotrzebowanie będzie rosło. Alternatywą dla sprowadzania prądu z zagranicy jest budowa elektrowni w Polsce lub unowocześnienie już istniejących.

- Mamy spore zaległości, jeśli chodzi o odnawianie mocy produkcyjnych - przyznaje szef Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki, Kazimierz Grajcarek. - Elektrownie są w większości przestarzałe. Nowoczesne są Puławy i Rybnik, ale te sprzedaliśmy. To jest totalna głupota. Nie mam fobii antyrosyjskiej albo antyniemieckiej, ale przecież ostrożność każe wziąć pod uwagę, że w razie jakiegoś kryzysu elektrownie zagraniczne najpierw zabezpieczą rynki u siebie.

Sprawdź bieżące notowania spółek energetycznych i paliwowych z GPW na stronach BIZNES INTERIA.PL

Zapewnienie Polsce bezpieczeństwa energetycznego wymaga konsekwentnej polityki. Tymczasem Polska uzależniła się od rosyjskiego gazu, jesteśmy na dobrej drodze, żeby oddać pod kontrolę Moskwy nasz sektor paliwowy, jesteśmy też narażeni na uzależnienie od rosyjskiego prądu. Spójnej polityki prowadzonej przez polski rząd nie widać.

Tymczasem Polska uzależniła się od rosyjskiego gazu, jesteśmy na dobrej drodze, żeby oddać pod kontrolę Moskwy nasz sektor paliwowy, jesteśmy też narażeni na uzależnienie od rosyjskiego prądu. Spójnej polityki prowadzonej przez polski rząd nie widać.

Jakub Jałowiczor

Tygodnik Solidarność
Dowiedz się więcej na temat: Weźże | Rosjanie | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »