Czy dojdzie do kompromisu?

Rozwiązania przyjętego już przez rząd projektu ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym wychodzą naprzeciw postulatom przedsiębiorców, ale są nie do przyjęcia dla samorządów. W tej sytuacji batalia o ład w przestrzeni rozegra się w Sejmie.

Projekt jest poprawioną wersją propozycji, które Rada Ministrów wstępnie zaakceptowała 28 września br., stawiając wówczas warunek, że musi je jeszcze zaopiniować strona samorządowa. Jak podkreśla rząd, ostateczna wersja zawiera zmiany dokonane w toku spotkań roboczych zespołu wyłonionego z członków Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, w ramach procesu opiniowania. Problem w tym, że na ostatnim posiedzeniu komisji wszystkie ogólnopolskie organizacje reprezentujące samorząd zdecydowanie odcięły się od wyrażenia jakiejkolwiek opinii o projekcie.

Reklama

Z kolei zespół, na który powołuje się RM, też nie osiągnął wspólnego stanowiska. Podsumowując jego prace, przedstawiciele lokalnych władz podkreślili, że przełomem, pozwalającym im zaakceptować przedłożenie rządowe, byłoby odstąpienie od uznania planów przeznaczenia terenów za akt prawa miejscowego. - Decyzja rządu w sprawie tej zmiany pozwoli szybko zakończyć prace nad projektem i sformułować wymaganą prawem opinię - oświadczyli 1 grudnia br. samorządowcy.

W odpowiedzi resort infrastruktury przygotował autopoprawki. Proponowane zmiany polegają na odstąpieniu od zasady sporządzania aktu prawa miejscowego - planu przeznaczenia terenów dla całej gminy. Obszar, dla którego będą przygotowywane, określą radni, decydując w odrębnej uchwale o terenach wyłączanych spod zabudowy i pomijanych w planie. Proponuje się także wprowadzenie mechanizmów, które mają pozwolić uniknąć spiętrzenia wydatków gmin z tytułu wykupu i odszkodowań.

Gdy nie wiadomo, o co chodzi

Jednak ani pierwotny, ani poprawiony projekt nie ma szans na aprobatę samorządowców, dopóki rząd nie przedstawi ich skutków finansowych. - Projekt ten może spowodować nieobliczalne skutki finansowe, konieczne jest więc zbadanie, jakie wydatki generuje po stronie samorządów. Można to zrobić dla przypadków skrajnych - np. dużego miasta i małej gminy - wyjaśniał Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta Gdańska podczas konferencji Unii Metropolii Polskich.

Samorządowcy zwracają uwagę na koszty sporządzania planów, wypłat odszkodowań i zobowiązań związanych z budową infrastruktury. Jednak zdaniem wiceministra infrastruktury Andrzeja Bratkowskiego określenie skutków finansowych jest niemożliwe, bo ich kwotowe wyliczenie jest konsekwencją konkretnych decyzji gmin, które określą przeznaczenie terenów. Strona samorządowa podkreśla, że ani administracji lokalnej, ani rządu nie stać na uzbrojenie i pokrycie planami całego kraju. - Władza publiczna może zobowiązywać się do podejmowania działań, na które stać ją finansowo, i dlatego ma prawo podejmować decyzje, gdzie uzbroić i skomunikować teren - uważają samorządowcy.

Założenia projektu

- Obowiązek opracowania przez gminy i uchwalenia planu przeznaczenia terenów (do 31 marca 2007 r.) oraz gminnych przepisów urbanistyczno-architektonicznych dla obszarów, dla których na podstawie odrębnych przepisów istnieje obecnie obowiązek sporządzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (w ciągu 3 lat).
- W planie przeznaczenia terenów i lokalizacji (przebiegu) podstawowej infrastruktury technicznej i komunikacyjnej mają być wytyczone obszary przeznaczone pod zabudowę, dla których gmina uchwali plany zabudowy albo gminne przepisy urbanistyczne. W momencie realizacji inwestycji będzie podstawą roszczeń odszkodowawczych lub decyzji o wykupie nieruchomości.

Cel strategiczny

Według twórców projektu, podstawowym celem ustawy jest przeznaczanie terenów na konkretne cele i określanie zasad ich zagospodarowania wyłącznie w aktach prawa miejscowego. Okazało się bowiem, że uchwalona z inicjatywy rządu i obowiązująca od 11 lipca 2003 r. ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym nie spełniła swoich funkcji i nadal nie ma jasnych zasad podejmowania decyzji o lokalizacji inwestycji budowlanych, co jest ogromną barierą dla przygotowujących takie przedsięwzięcia przedsiębiorców. 1 stycznia 2004 r. wygasły wszystkie plany miejscowe uchwalone przed 1995 r., a nowe nie powstały. W efekcie często uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy zależy od niejasnych kryteriów. Można też z byle powodu zawiesić postępowanie w sprawie wydania takiej decyzji. Zdaniem przedsiębiorców, takie decyzje mają charakter uznaniowy i zmuszają prowadzących firmy do argumentów pozamerytorycznych. Gdyby w gminie obowiązywały odpowiednie akty prawa miejscowego, każdy inwestor mógłby żądać ustaleń zgodnych z tymi regulacjami.

Według prof. Huberta Izdebskiego, specjalisty prawa administracyjnego z Uniwersytetu Warszawskiego, który opiniował projekt dla strony samorządowej, w toczącej się dyskusji ścierają się dwie odrębne koncepcje prawa własności. - W pierwszej każdy może budować, co chce i gdzie chce, pod warunkiem że nie sprzeciwia się przepisom prawa. Druga prawo do korzystania z przeznaczenia gruntu obwarowuje istnieniem instrumentów prawnych, uwzględniających ład przestrzenny traktowany jako dobro wspólne i prawa innych - mówi H. Izdebski.

Ład przestrzenny jest taką samą wartością jak każda inna i za nią też się płaci - replikuje w imieniu przedsiębiorców Ryszard Kowalski, prezes Związku Pracodawców - Producentów Materiałów dla Budownictwa i zarazem autor modelu gospodarki przestrzennej, na podstawie którego powstał rządowy projekt ustawy.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: gminy | samorządowcy | ustawy | infrastruktura | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »