Nie ukazał się szwedzki dziennik "Metro", pierwowzór bezpłatnej prasy
W Szwecji nie ukazał się we wtorek w wersji papierowej wychodzący od 1995 roku bezpłatny dziennik "Metro". Wydawca gazety będącej pierwowzorem darmowej prasy, rozdawanej w środkach komunikacji miejskiej, jest na skraju bankructwa.
- Wszystko ma swój czas. Jeszcze 10 lat temu niemal wszyscy siedzący w autobusie czy metrze w Sztokholmie czytali +Metro+. Teraz patrzą głównie w swoje telefony - stwierdza medioznawca Leif Holmkvist.
Dziennik "Metro" zadebiutował w Sztokholmie 13 lutego 1995 roku. Gazeta wyróżniająca się krótkimi tekstami, infografikami oraz nowoczesną szatą graficzną szybko zdobyła rzesze czytelników, a wydawca rozszerzył działalność na kolejne rynki. W 2006 roku wersje "Metra" ukazywały się w 124 miastach w 21 krajach. Jako największa gazeta świata została wpisana do Księgi rekordów Guinnessa, mając łącznie 8,5 mln nakładu oraz docierając do 18 mln czytelników.
Z czasem jednak kolejne edycje "Metra" stawały się nierentowne, były odsprzedawane lokalnym wydawcom lub zamykane.
W Polsce szwedzkie "Metro" wychodziło w kilku największych miastach w latach 2000-2007 jako "Metropol". Polską nazwę "Metro" zastrzegła bowiem Agora, wydawca "Gazety Wyborczej", która wydawała swoją bezpłatną gazetę pod tym tytułem.
W Szwecji obecnym wydawcą "Metra" jest spółka Metro Media House, należąca do funduszu inwestycyjnego Custos, który w 2017 roku został kupiony przez norweskiego biznesmena Christena Ager-Hanssena. Wydawca bezskutecznie próbował rozwinąć działalność w internecie. Pod koniec marca wyszło na jaw, że wobec firmy prowadzone jest postępowanie komornicze w związku z długami na rzecz drukarni oraz kolportera. Pracujący w redakcji dziennikarze nie otrzymali pensji.
W związku z sytuacją wydawca zapowiedział we wtorek wystąpienie do sądu o zgodę na restrukturyzację, ma w planach wydawanie gazety tylko przez jeden dzień w tygodniu - w piątek. Wcześniej Ager-Hanssen oskarżył poprzedniego właściciela szwedzkiego "Metra", firmę Kinnevik, o manipulacje przy wycenie wydawnictwa i zażądał od niej pieniędzy.