Dla powodzi 2001 jest już o jedną ustawę za daleko

Bezmiar tragedii mieszkańców dorzecza Wisły nasuwa pytanie - czy klęska z roku 1997 była dla Polski jakąś zbiorową nauczką. Niewielką - nie zmieniła się nasza mentalność. Zarówno nieszczęśnicy żyjący w cieniu wałów, jak i decydenci na najwyższych szczeblach państwa postępują zgodnie z zasadą - a może nie zatopi...- Różni ich tylko realna odpowiedzialność.

Bezmiar tragedii mieszkańców dorzecza Wisły nasuwa pytanie - czy klęska z roku 1997 była dla Polski jakąś zbiorową nauczką. Niewielką - nie zmieniła się nasza mentalność. Zarówno nieszczęśnicy żyjący w cieniu wałów, jak i decydenci na najwyższych szczeblach państwa postępują zgodnie z zasadą  - a może nie zatopi...-  Różni ich tylko realna odpowiedzialność.

Wielkie powodzie ostatnio nawiedzają Polskę w cyklu czteroletnim, akurat pod koniec kadencji parlamentu. Na dole zmywają życie i cały dobytek, na górze - jedynie rządzącą ekipę, której nie pomagają już nerwowe ruchy wykonywane w niedoczasie.

Przypomnijmy, iż parlament poprzedniej kadencji błyskawicznie znowelizował wiele ustaw w celu złagodzenia skutków powodzi 1997. Było to jednak działanie awaryjne i spóźnione - zarówno dla powodzian, jak i koalicji SLD/PSL. Nic dziwnego, że w pochodzącej z kwietnia 2000 r. "Informacji o działaniach rządu na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa państwa i obywateli na wypadek klęski powodzi oraz przeciwdziałania jej skutkom" znalazły się takie prorocze zdania:

Reklama

- Jedną z zasadniczych przesłanek prowadzonych prac jest idea całościowego rozwiązania narosłych problemów. Pozwoli to uwolnić państwo od konieczności sięgania do rozwiązań legislacyjnych o charakterze doraźnym, okazjonalnym, do praktyki uchwalania ustaw i rozporządzeń w związku w kolejnymi klęskami żywiołowymi.

Razem z informacją, rząd AWS/UW wniósł do Sejmu 18 kwietnia 2000 r. projekt strategicznej ustawy o gotowości cywilnej i zarządzaniu kryzysowym. Zakładano wejście jej w życie od 1 stycznia 2001 r. Ale rząd nie nadał ustawie trybu pilnego, zatem prace przy niej trwały... jak to w Sejmie. Cztery połączone komisje zebrały się 12 lipca 2000 r., a po raz drugi dopiero 6 czerwca 2001 r. Aż roczna praca podkomisji po prostu zdumiewa, jako że główna zmiana w stosunku do projektu polegała na zastąpieniu nowo tworzonej Agencji Gotowości Cywilnej i Zarządzania Kryzysowego przez Krajowy Urząd Ratownictwa i Zarządzania Kryzysowego, oparty na już istniejących strukturach straży pożarnej.

Ustawa została uchwalona przez Sejm dopiero na ostatnim posiedzeniu, 26 lipca, w ramach wielkiego czyszczenia zaległości przed końcem kadencji. Senat zajął się sprawą od ręki i być może przyjmie jutro ustawę bez poprawek, co umożliwi jej natychmiastowe podpisanie przez prezydenta i druk. Ale ta przyspieszona legislacja będzie tylko pustym gestem - wszak ustawa wchodzi w życie dopiero... 1 stycznia 2002 r. Wcześniej reguluje tylko sytuację pracowników Biura ds. Usuwania Skutków Powodzi, którzy przejdą do KURiZK.

Żadna ustawa na świecie nie zneutralizuje sił natury, ale na pewno może pomóc człowiekowi lepiej zorganizować się w starciu z ich potęgą. Dlatego całkowicie zrozumiały jest żal powodzian, iż rządowe i parlamentarne gmachy stoją w Warszawie na wysokiej skarpie, tak bezpiecznie w stosunku do Wisły.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: W cieniu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »