Kłopot sieci dyskontowych

Brak definicji sklepu dyskontowego może sprawić, że małe i średnie firmy, produkujące na potrzeby dużych sieci handlowych zaczną tracić rynek. Skorzystają na niej natomiast niewątpliwie duże firmy, które stać na promocję własnej marki.

Brak definicji sklepu dyskontowego może sprawić, że małe i średnie firmy, produkujące na potrzeby dużych sieci handlowych zaczną tracić rynek. Skorzystają na niej natomiast niewątpliwie duże firmy, które stać na promocję własnej marki.

Wiele wskazuje na to, że wkrótce rozpocznie się dramat małych i średnich firm produkujących na potrzeby tzw. własnych marek dużych sieci handlowych. Prezydent podpisał bowiem wczoraj nowelizację ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, nakładającą ograniczenia na sprzedaż towarów sprzedawanych pod taką marką. Jedną ze zmian jest wprowadzeniu do ustawy art. 17d, który stanowi, że czynem nieuczciwej konkurencji jest wprowadzanie do obrotu przez sieci sklepów dyskontowych towarów w ilości przewyższającej 20 proc. wartości obrotów z markami stanowiącymi własność właściciela sieci lub podmiotów zależnych. Argumentem dla takiego ograniczenia jest wymuszanie przez sklepy na mniejszych producentach produkowania pod markę sieci - za niższą cenę. Tak naprawdę może się jednak okazać, że firmom tym wyświadczono niedźwiedzią przysługę. Pozostałe 80 proc. miejsca na sklepowych półkach zapewnią najprawdopodobniej towary producentów, których stać na wypromowanie własnego znaku towarowego. Tyle tylko, że nastąpi to kosztem klientów, którzy będą musieli zapłacić za firmowy jogurt czy proszek do prania od kilku groszy do kilkunastu zł więcej.

Reklama

Przedstawiciele dużych sieci handlowych zgodnie twierdzą, że zmieniona ustawa w ogóle ich nie dotyczy. Sklep dyskontowy to niewielka placówka, mająca ograniczony - głównie do żywności - asortyment, niską jakość obsługi i ekspozycji - usłyszeliśmy od przedstawiciela jednego z hipermarketów. Przy ocenie, czy mamy do czynienia ze sklepem dyskontowym, należy brać pod uwagę nie tylko komfort zakupów, ale i takie szczegóły jak liczba kas czy szerokość alejek między stoiskami. W dyskontach towary sprzedawane są wprost z palet, w hipermarketach - nie - powiedziano nam w innym. W praktyce może się jednak okazać, że sprawa wcale nie jest tak oczywista. Problem bowiem w tym, że ustawę stworzono na konkretne zapotrzebowanie, wpisujące się w hasło, że sieci handlowe wykorzystują dostawców. Możliwe są więc próby objęcia definicją dyskontu jak najszerszego kręgu podmiotów. Sprawa wyjaśni się już przy pierwszej rozprawie sądowej, która będzie dotyczyła zmienionej ustawy- przyznają przedstawiciele dużych sieci handlowych.

Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji prosiła prezydenta o nie podpisywanie ustawy lub skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego w celu sprawdzenia, czy nie narusza ona ustawy zasadniczej. Z podobną prośbą występowała również Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych. Z opinii tak krajowych, jak i zagranicznych specjalistów wynika, że wątpliwa jest również zgodność nowych przepisów z układem stowarzyszeniowym z Unią Europejską oraz traktatami założycielskimi Wspólnoty.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: sieci handlowe | Kłopot | firmy | małe i średnie firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »