Kłopoty z PKB

Z mieszanymi uczuciami przyjęli analitycy wczorajsze dane GUS o wzroście produkcji przemysłu w październiku o 7,7% wobec września i 1,4% wobec października 2000 r.

Z mieszanymi uczuciami przyjęli analitycy wczorajsze dane GUS o wzroście produkcji przemysłu w październiku o 7,7% wobec września i 1,4% wobec października 2000 r.

Z jednej strony przyznają, iż dobrze, że nie zanotowano spadku. Z drugiej jednak wskazują, iż tegoroczny październik miał więcej dni roboczych niż tegoroczny wrzesień i analogiczny miesiąc roku ubiegłego.

Z danymi za październik analitycy wiązali spore nadzieje. Liczyli, iż może wreszcie gospodarka się obudzi i będzie widać duży wzrost produkcji przemysłowej albo nadal będzie ona spadać, w związku z czym RPP dokona kolejnego cięcia stóp. Jednak dane są niejednoznaczne, mimo że na pierwszy rzut oka prezentują się nieźle. GUS zanotował bowiem wzrost produkcji sprzedanej przemysłu o 7,7% wobec września i o 1,4% wobec października 2000 r.

Reklama

- Warto pamiętać, iż październik miał o 3 dni robocze więcej niż wrzesień i o 1 dzień roboczy więcej niż październik w ubiegłym roku. Ponieważ inne dane nie pokazują rewolucji w popycie wewnętrznym, ten wzrost złożyłabym właśnie na karb większej liczby dni roboczych - mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomistka Banku Handlowego.

Także Mateusz Szczurek, ekonomista ING Banku Śląskiego, przyznał, iż dane wcale nie są tak dobre, jak się wydaje.

- Jak się weźmie pod uwagę liczbę dni roboczych, to okazuje się, iż aktywność gospodarcza pozostaje na tym samym poziomie, co miesiąc wcześniej - powiedział.

Analitycy liczyli, że jeśli dane o produkcji będą jednoznacznie złe, RPP szybciej dokona redukcji stóp. Jednak, zdaniem M. Szczurka, jeśli się te wyniki połączy z cenami produkcji sprzedanej przemysłu, jest argument za cięciem stóp. W październiku bowiem ten wskaźnik spadł o 0,4% wobec września br. i o 0,3% wobec października ubiegłego roku. A deflacja jest jedną z pierwszych oznak stagnacji czy recesji w gospodarce.

Jednak Grzegorz Wójtowicz, członek RPP, stwierdził, że dane te pokazują, iż czwarty kwartał br. będzie lepszy pod względem wzrostu gospodarczego niż trzeci. Szacuje, iż w trzecim kwartale PKB rósł w tempie zbliżonym do zanotowanego w drugim kwartale tego roku, gdy dynamika wyniosła 0,9%.

Jednak analitycy na razie nie widzą jasnych oznak poprawy. Bank Handlowy, który wcześniej prognozował tegoroczny wzrost PKB na poziomie 1,7%, lekko zmniejszył swój szacunek, do 1,5%, i nie wyklucza dalszej redukcji. W przyszłym roku szacuje on wzrost gospodarczy na ok. 1,9%, ale także nie wyklucza korekty w dół. Z kolei ING Bank Śląski spodziewa się w tym roku wzrostu PKB o 1,5%, a w przyszłym liczy na ożywienie, dzięki czemu gospodarka wzrośnie o 2,7%.

Niepewne są także rządowe prognozy wzrostu gospodarczego. PAP, powołując się na anonimowe źródło rządowe, poinformował, że w przyszłorocznym budżecie przyjęto, iż wzrost gospodarczy wyniesie 1% PKB. Wprawdzie minister gospodarki Jacek Piechota zdementował te informacje, twierdząc, iż budżet skonstruowano na prognozie wzrostu PKB w wysokości 1,4%, jednak sytuacja nie jest jasna. Więcej będzie wiadomo zapewne dzisiaj, jako że rząd ma zająć się budżetem na dzisiejszym posiedzeniu.

Niższy wzrost gospodarczy, przyjęty w przyszłorocznym budżecie, wraz z niższą prognozowaną inflacją (wg PAP, w budżecie założono inflację średnioroczną na poziomie 4,5%, a nie 4,7%, jak przyjmowano wcześniej) oznacza niższe dochody budżetu. Aby możliwe było utrzymanie przyjętych wcześniej wydatków na poziomie 183 mld zł w roku przyszłym i deficytu budżetowego nie przekraczającego 40 mld zł, rząd będzie musiał rozejrzeć się za dodatkowymi wpływami. Ich źródłem może stać się podatek importowy, którego wprowadzenie jest nadal rozważane i którego żąda koalicyjne PSL.

Podatek importowy zgodnie krytykują przedsiębiorcy, ale zapewne nie spodoba się on także RPP. Jego wprowadzenie da bowiem impuls inflacyjny, który może zagrozić przyszłorocznemu celowi inflacyjnemu na poziomie 5% plus minus 1 pkt. proc. Byłby to już drugi podatek, który nie podoba się RPP. Wcześniej skrytykowała ona wprowadzenie podatku od zysków kapitałowych. W rezultacie Rada może być ostrożniejsza w obniżkach stóp, chcąc z jednej strony nie dopuścić do odbicia inflacji, a z drugiej - utrzymać wysoką skłonność do oszczędzania wśród Polaków.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »