Kolejna interwencja na rynku rolnym?

Dotychczasowe działania interwencyjne na rynku rolnym przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego: jeszcze bardziej pogłębiają złe położenie polskich rolników. Korzystają tylko nieliczni.

Dotychczasowe działania interwencyjne na rynku rolnym przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego: jeszcze bardziej pogłębiają złe położenie polskich rolników. Korzystają tylko nieliczni.

Pomysł podwyższenia ceny interwencyjnej skupu krytycznie oceniają analitycy. - W Europie cena interwencyjna wynosi 101,3 euro za tonę. W Polsce i tak jest ona dużo wyższa, bo wynosi 440 zł za tonę. Obawiam się, że podniesienie jej spowodować może wzrost importu tańszego zboża z Unii Europejskiej i innych państw. Sądzę w, ze w tej sytuacji wykorzystany byłby cały kontyngent importowy - mówi dr Michał Kisiel z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa.

A to oznacza jeszcze większe kłopoty ze sprzedażą zboża przez krajowych rolników, spadek cen i kolejne wydatki rządu na interwencję.

Reklama

Obecne działania interwencyjne odnoszą odmienny skutek od zamierzonego: przyczyniają się do jeszcze większego rozchwiania rynku i ciągle większej nadprodukcji. Nasz system interwencji w porównaniu z Unijnym pozwala utrzymać opłacalność jedynie bardzo wąskiej grupie rolników. Z dopłat do produkcji zbóż korzysta zaledwie ok. 55 tys. rolników, sprzedających zboże skupom współpracującym z ARR. Paradoksalnie: tracą na tym mniejsze gospodarstwa. Stosowanie cen interwencyjnych i dopłat do skupowanego zboża wymusza bowiem niższe ceny na rynku.

Interwencja jest o tyle dziwna, że skupowane zboża pozostają w obrocie rynkowym. Zapasy ARR są zwykle niewielkie, jedynie w 2001 r. wzrosły do 900 tys. ton. W Unii Europejskiej - nadwyżki są kierowane na eksport, zapasy interwencyjne stanowią znaczną cześć zapasów ogółem. System dopłat w UE jest zupełnie inny. Tam gro dochodów rolnicy czerpią z dopłat bezpośrednich, np. dotacja dla producentów zbożowych to ok. 63 euro do tony. W Niemczech dopłaty stanowią nawet 50 proc. dochodów rolników.

U nas cena interwencyjna wyznacza poziom cen rynkowych przez okres około 4 miesięcy, potem rozpoczyna się wolna amerykanka. W krajach UE działalność interwencyjna zaczyna się właściwie dopiero w listopadzie, wtedy, gdy rynek się utrzęsie. Cena w skupie interwencyjnym jest minimalna ceną gwarantowaną - mówi Kisiel.

Na zastosowanie podobnych rozwiązań jak w UE Polski nie stać. Na obecne interwencje w budżecie też nie ma pieniędzy.

Na działania interwencyjne ARR w budżecie zaplanowano tylko 39 mln zł. Oznacza to, że realizowane są one z kredytów. - Podjęte do tej pory decyzje spowodują wzrost zadłużenia ARR na koniec roku do kwoty 1,8 mld zł - mówi Kazimierz Gutowski, wiceminister rolnictwa.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: skutek | rolników | rynek rolny | interwencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »