Konkurenci na nas nie czekają

Do wynegocjowania pozostało nam 10 rozdziałów, liderowi, Słowenii, zaledwie cztery, a dogoniła nas już Malta, która prowadzi rozmowy trzy razy krócej niż my. Konkurencja nie czeka i kłóci się nieco ciszej.

Do wynegocjowania pozostało nam 10 rozdziałów, liderowi, Słowenii, zaledwie cztery, a dogoniła nas już Malta, która prowadzi rozmowy trzy razy krócej niż my. Konkurencja nie czeka i kłóci się nieco ciszej.

Negocjacje z UE W wyniku przyspieszenia- Polska na końcu stawkiDzieckiem będąc, może nie w kołysce, i nic nikomu nie urywałem, byłem mimowolnym świadkiem osobliwego monologu, sporu czy wręcz kłótni. Rzecz działa się na polskiej wsi, może nie tak spokojnej jak by się chciało, ale sielskiej. Uczestnikami zdarzenia byli dwaj sąsiedzi, którzy wadzili się o wszystko. Ot, różnice światopoglądowe. W tym konkretnym przypadku głośno swoje racje wykrzykiwał tylko jeden z nich. Gdy już brakowało mu zapału (i tchu), jego adwersarz wyciągał palec wskazujący w jego kierunku i robił półgłośne "puf", niby oddając strzał. Ta drobna rzecz napędzała głośniejszego uczestnika sporu na kolejne pięć minut. I tak spór trwał i trwał.Sytuacja ta, jako żywo, przypomina postawę naszego nowego ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza wobec opozycji parlamentarnej. Jeszcze nie przebrzmiały echa tego jak "sprzedał polską ziemię w Brukseli", jeszcze nie był w Sejmie głosowany, sformułowany przez opozycję na tej podstawie, wniosek o jego odwołanie, a już minister wywołał nową burzę i furię opozycji dyskwalifikując, na długo przed przetargiem, szwedzkiego Gripena i francuski Mirage-2000, z wyścigu do nowego samolotu wielozadaniowego dla polskiej armii. Może minister lubi drażnić i szokować swoich przeciwników politycznych, może lubi ryzyko i nieco podwyższony poziom adrenaliny, nieco - bo przecież niebezpieczeństwo, że opozycji uda się go odwołać jest zbliżone do zera. To byłaby sprawa ministra, tylko ministra, gdyby nie to, że chyba nie starcza mu czasu na inne sprawy niż te utarczki.Oto bowiem przyspieszyliśmy w negocjacjach z Unią. Tak przyspieszyliśmy, że aż spadliśmy na ostatnie, dziesiąte miejsce, wśród krajów mających szansę na przystąpienie do Unii w roku 2004, w liczbie wynegocjowanych obszarów. Na dzień przed rozpoczęciem szczytu w Leuken znaleźliśmy się więc w mało komfortowej sytuacji i na niewiele zdadzą się pocieszenia komisarza UE ds. rozszerzenia Guntera Verheugena, że to "nie mistrzostwa świata" i że "liczy się nie tylko liczba zamkniętych rozdziałów". Na nasze szczęście osłabione zostało znaczenie szczytu w Leuken, ponieważ decyzję o tym, kto przystąpi do Unii w 2004 roku poznamy nie teraz, a w październiku przyszłego roku na szczycie przywódców "15". Jest to dla nas kolejna szansa.Tymczasem jednak jest co robić. Do wynegocjowania pozostało nam 10 rozdziałów, liderowi, Słowenii, zaledwie cztery, a dogoniła nas już Malta, która prowadzi rozmowy trzy razy krócej niż my. Konkurencja nie czeka i kłóci się nieco ciszej.

Reklama
Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: My | Michał Czekaj | konkurencja | Malta | ciszej | konkurenci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »