Menedżer też człowiek...

Menedżer też człowiek... I też się boi kryzysu i bezrobocia. Tylko część uważa, że kryzys to papierowy tygrys. Badania polskiej kadry menedżerskiej w ramach programu edukacyjnego Talent Club pokazują bardzo różną twarz polskiego menedżera *.

Pierwszy obszar badań prowadzonych od września 2008 r. do września 2009 r. dotyczył cech, które powinien posiadać najlepszy menedżer, drugi - wyzwań, jakie stanęły przed menedżerami w czasie kryzysu. - Poradzili sobie sprawnie, sytuacja gospodarcza Polski jak na razie wygląda całkiem dobrze - uważają eksperci programu. Kryzys nie wpłynął w wyraźny sposób na opinie respondentów (menedżerów, w tym właścicieli firm, prezesów, członków zarządu, rad nadzorczych oraz kierowników działów i specjalistów), cechy, jakich oczekują od najlepszych niewiele się zmieniły. Z raportu "Polski menedżer 2009 - kwalifikacje, sukces, zarobki" wynika, że dla zdecydowanej większości badanych najważniejszą i niezbędną cechą jest umiejętność zarządzania ludźmi, a także kreatywność i elastyczność oraz zdolność podejmowania ryzyka.

Reklama

Za zbędne lub niepotrzebne zostały uznane cechy powszechnie przypisywane gwiazdom biznesu funkcjonującym na brutalnym rynku - bezpardonowość, umiejętność manipulowania, autorytarne rozwiązywanie problemów, czy bezwzględność w dążeniu do celu. - Te cechy nie maja wzięcia - mówił na konferencji prasowej (18 listopada) Robert Krool, ekspert, doradca i coach biznesowy. W drugiej edycji badań kadry menedżerskiej i raporcie "Polski menedżer czasów kryzysu 2009" rysuje się podobny obraz. Najważniejszą cechą menedżera czasów kryzysu jest elastyczność w podejściu do problemów i w równym stopniu - umiejętność zarządzania ludźmi. U skutecznego menedżera niezbędne są także kreatywność, doświadczenie oraz umiejętność podejmowania ryzyka. Powtarza się oczekiwanie, że menedżer nawet w trudnych czasach, w których tylko najlepsi przetrwają, nie powinien działać bezpardonowo, manipulować ani bezwzględnie dążyć do celu. Jak daleko menedżerom do tego ideału, tego nie zbadano i raczej nie da się zbadać.

- Nie dziwią mnie najczęściej wymieniane cechy: elastyczność, umiejętność zarządzania ludźmi, kreatywność - komentuje wyniki ekspert Romeo Grzębowski, prezes Extended DISC Polska. Warto popularyzować te wyniki, bo z mojej perspektywy jako konsultanta, często obserwuję działania firm stojące w całkowitej sprzeczności z powyższymi opiniami. W pierwszej kolejności tnie się wydatki na szkolenia, redukuje personel, zwiększa się obciążenie pracą pozostałych, a w konsekwencji wzrasta poziom stresu wśród pracowników, a wtedy trudno wymagać elastyczności i kreatywności.

Od pucybuta do Rockefellera

Istotny fragment badań dotyczył oceny przygotowania menedżerów do pełnienia ich funkcji. Ponad połowa (53 proc.) ma dobre samopoczucie - uważa, że jest wystarczająco przygotowana. Źle je ocenia jedynie 16 proc., ale blisko co trzeci badany nie odpowiada w ogóle na to pytanie. Albo nie chce, albo nie potrafi. Na dobre przygotowanie do antykryzysowych działań wpływa według menedżerów wcześniej zdobyte doświadczenie (29 proc.), intuicja i zaradność (19 proc.). Analiza pokazała jednak bardzo niską ocenę wykształcenia formalnego jako źródła wiedzy i umiejętności niezbędnych do działania w czasach kryzysu (5 proc.). W środowisku menedżerów i pracodawców powinno to budzić niepokój.

Większość polskich szkół wyższych to szkoły zarządzania, co trzecia to szkoła menedżerska. Jednak według opinii prof. A. K. Koźmińskiego, autorytetu w tej dziedzinie, podstawy współczesnej teorii i praktyki zarządzania oraz kształcenia menedżerów ukształtowane w rozwiniętych krajach kapitalistycznych jeszcze w latach 1950-1975, stały się, jak to ujmuje profesor, "swoistą skamieliną, gdzie odcisnęła się przeszłość, której już nie ma". Być może dlatego tak niska jest ocena formalnego wykształcenia i wciąż popularna wizja menedżerskiej kariery od pucybuta do Rockefellera, w której liczy się talent do robienia interesów, a nie robienie dyplomu.

Te 5 proc. przypisanych wykształceniu wydaje się groźne, gdyż respondenci to w 79 proc. osoby, które nie przekroczyły 40 lat, w tym 39 proc. jest przed trzydziestką, a więc na początku drogi zawodowej. Nie uznają dyplomu za ważny, mimo, że większość (60 proc.) ma studia wyższe. Warto tu zauważyć, że jeśli menedżerowie chcą zaliczać się do inteligencji, muszą cenić wykształcenie. - Tym, czym dla szlachty był herb, tym dla inteligencji jest wykształcenie - uważa prof. Henryk Domański, socjolog z UW. Z jego badań wynika, że głównie ze względu na wyższe wykształcenie inteligencja cieszy się w potocznej świadomości wysokim poważaniem i wyższym prestiżem niż klasa polityczna i elita biznesu.

Deklarowane, dobre przygotowanie do walki z kryzysem nie przekłada się jednak na efektywność w pracy. Wprawdzie połowa menedżerów pracuje ponad osiem godzin, a częściej niż co dziesiąty nawet ponad jedenaście, zaś blisko co trzeci (31 proc.) dziewięć lub dziesięć godzin, ale - jak oceniono w raporcie - mimo kryzysu wykazują oni bardzo niską efektywność. Jedynie 23 proc. oceniło ją na poziomie stu, a 15 proc. powyżej 100 proc., ponad połowa badanych określa swoją efektywność w pracy na poziomie 60-70 proc., a 11 proc., poniżej 50 proc. W badaniach ubiegłorocznych ocena była wyższa.

W tym roku mimo nasilenia zjawisk kryzysowych i upadku wielu firm, a nawet groźby bezrobocia w tym środowisku efektywność pracy menedżerów spadła. Czym to tłumaczyć, skoro z drugiej strony aż 82 proc. badanych deklaruje wolę bardziej wytężonej pracy, gdyby ich działania miały przysłużyć się niwelowaniu kryzysowych zagrożeń dla firmy. Być może, konkluduje dr Anna Wilk, socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, opracowująca badania, wynika to z braku jasno sprecyzowanych celów na poszczególnych stanowiskach, które składałyby się na całościowy plan wyjścia z kryzysu i tym samym pokazywałyby sensowność zwiększonego wysiłku.

Podobnie nie do końca dają się wyjaśnić rozbieżności w odpowiedziach dotyczących oceny sytuacji firmy. Kryzys odczuwa 72 proc. badanych, jednak blisko połowa (48 proc.) twierdzi, że ich przedsiębiorstwo w czasach kryzysu ma się dobrze lub bardzo dobrze. Jedynie 17 proc. przyznało, że ich przedsiębiorstwo jest w złej lub bardzo złej kondycji. Tylko 20 proc. ocenia, że ich firma jest przygotowana na kryzys, a 35 proc. twierdzi, że nie podejmuje żadnych działań. Jednak aż 45 proc. respondentów nie było w stanie bądź nie chciało odpowiedzieć na to pytanie. Wprawdzie większość menedżerów (72 proc.) deklaruje, że w ich firmie podjęto działania obniżające koszty - głównie "cięto" inwestycje, zarobki i premie oraz zwalniano ludzi, ale aż co piąty przyznał, że w firmie nie zajmowano się kosztami, a jedynie połowa z tych nieruchawych firm była w dobrej kondycji.

Więcej lęku, mniej "kasy"

Za najtrudniejsze wyzwanie uważają menedżerowie (37 proc.) zwiększenie efektywności pracy przy takich samych nakładach finansowych, czasowych i personalnych. Co dziesiąty (11 proc.) ocenia, że jest nim utrzymanie zatrudnienia na poziomie sprzed kryzysu. Zaskakującej odpowiedzi udzieliło 3 proc. menedżerów, dla których największym wyzwaniem, jakie stawia przed nimi kryzys, jest znalezienie dla siebie nowej pracy. Szefowa Lewiatana, Henryka Bochniarz radzi na łamach raportu: - Menedżer w przypadku utraty pracy w trudnych czasach, jeśli ma dobry pomysł na biznes, to z pewnością powinien spróbować zostać swoim własnym szefem, czyli założyć swoją firmę.

Teraz jest to jeszcze łatwiejsze niż kilka lat temu. Powinien jednak mieć trochę oszczędności oraz łatwość w pozyskiwaniu środków finansowych, ponieważ obecnie banki dużo mniej chętnie udzielają kredytów na rozwój, nawet najbardziej obiecujących pomysłów. Te praktyczne rady wpisują się w lęk menedżerów: aż 46 proc. obawia się utraty pracy, w tym 36 proc. to osoby przewidujące całkowitą jej utratę, a 10 proc. częściową. Lęk przed bezrobociem przekłada się na obawy o dochody. 38 proc. liczy się z tym, że kryzys spowoduje obniżenie ich zarobków, najpewniej (60 proc. odpowiedzi) na poziomie 10-20 proc. Częściej niż co dziesiąty menedżer (11 proc.) zakłada czarny scenariusz - spadek wynagrodzenia nawet o 40 proc. Analiza firmy doradczej Hay Group potwierdza te obawy. Firma przebadała płace kadry zarządzającej w ponad 270 dużych i średnich przedsiębiorstwach.

Zarobki menedżerów spadły tam przeciętnie o 10 proc., premie o 36 proc. Zarząd Banku Zachodniego WBK po obniżce premii i płacy zasadniczej ma zarobki o 40 proc. mniejsze niż w rekordowym 2008 roku, pozostałym menedżerom banku obniżono płace o 5 proc. Ale top-menedżerowie nie pójdą z torbami. Z analizy wspomnianej firmy zamieszczonej w "Rzeczpospolitej" (z 8 grudnia) wynika, że portfel szefów największych spółek to 350 tys. euro, w tym płaca zasadnicza 62 proc., 18 proc. premia roczna, 20 proc. długoterminowe systemy motywacyjne. Wpływa to na pewną, określoną wizję sukcesu.

Być może u części menedżerów widmo bezrobocia, bądź mniejsza "kasa" skoryguje system wartości. Za synonim człowieka sukcesu w życiu prywatnym uznają badani menedżerowie posiadanie domu letniskowego w górach lub nad morzem, ale za granicą, luksusowy samochód i kartę płatniczą najstarszego wystawcy takich kart - firmy Dainers Club, z ubezpieczeniem na milion dolarów. Jedynie kilka osób zadeklarowało, że sukces to wspaniała rodzina dająca wsparcie, nieustanna miłość do żony lub męża, oddani przyjaciele i wygodny dom z ogrodem w dobrej lokalizacji.

Irena Dryll

* Organizatorem i głównym pomysłodawcą programu Talent Club jest firma Dainers Club Polska, która chce rozpocząć ogólnopolską debatę na temat kadry menedżerskiej. Program ma charakter edukacyjny, powstał w celu zachęcenia menedżerów do rozwijania swoich talentów, umiejętności i wiedzy. Partnerami merytorycznymi programu są m.in. Akademia Leona Koźmińskiego oraz Instytut Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego, wspiera go PKPP Lewiatan. Badania prowadzone przy pomocy platformy internetowej miały szeroki zakres, objęły w sumie 1746 osób, nie są jednak reprezentatywne. Największym problemem badań menedżerów - mówi dr A. Wilk jest to, że bardzo nie chcą być zbadani. - Obecnie przeprowadzam wywiady pogłębione z kadrą i muszę przyznać, że namówienie menedżera na poświęcenie jednej godziny czasu jest bardzo trudne.

Nowe Życie Gospodarcze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »