Na przekór politykom
Europejski Bank Centralny nie zmienił wczoraj wysokości stóp procentowych. Decyzja ta dla wielu inwestorów jest zaskakująca i trudna do zrozumienia, bowiem sytuacja gospodarcza w strefie euro zdecydowanie przemawia za redukcją stóp.
Znany z ostrożności przy podejmowaniu decyzji Europejski Bank Centralny (EBC) ponownie pozostał wierny swojej żelaznej zasadzie "poczekamy, zobaczymy". Wbrew oczekiwaniom większości inwestorów, Rada banku pozostawiła w czwartek stopy procentowe bez zmian. Od 17 września, czyli dnia ostatniej obniżki, podstawowa stopa kredytu refinansowego wynosi 3,75 proc.
Publikowane niedawno dane makroekonomiczne z poszczególnych krajów strefy euro wskazywały w znakomitej większości na to, że do cięcia stóp jednak dojdzie. Po 11 września, czyli dniu zamachów na World Trade Center, znacznie spadło zaufanie konsumentów i poziom nastrojów wśród przedsiębiorców. Poza tym, według wstępnych danych, inflacja w Niemczech w październiku spadła do 2 proc. Te argumenty jak widać, nie wystarczyły ekipie Wima Diusenberga, prezesa EBC. Niektórzy analitycy twierdzą, że wczorajsza decyzja była przekorną odpowiedzią na zarzuty wielu polityków i ekonomistów, że bank nie stara się poprawić sytuacji gospodarczej na kontynencie. Od początku roku w Europie stopy procentowe spadły bowiem o 100 punktów bazowych, podczas gdy w USA - o 400 pkt. EBC przypomniał więc, że jest niezależny i niczyjej presji nie ma zamiaru ulegać.
Po wrześniowej tragedii w USA tegoroczna prognoza wzrostu w strefie euro została zredukowana do niecałych 2 proc. Pojawiły się nawet obawy, że może dojść do recesji.
Ekonomiści nie wierzą, by EBC mogło nie zauważać powszechnego pogorszenia optymizmu. Nadal są przekonani, że jeszcze w tym roku przynajmniej raz zdecyduje się on na redukcję stóp.
