Na rozstaju

Ciągle nie wiadomo, czy dojdzie do uspółdzielczenia Banku Gospodarki Żywnościowej, czy też pozostanie on bankiem komercyjnym.

Ciągle nie wiadomo, czy dojdzie do uspółdzielczenia Banku Gospodarki Żywnościowej, czy też pozostanie on bankiem komercyjnym.

Szóstego sierpnia Komisja Nadzoru Bankowego miała zatwierdzić dla BGŻ wzór umowy zrzeszenia, złożony przez bank 1 lutego br. w GINB. Zatwierdzenie projektu, zgodnie z nową ustawą o bankach spółdzielczych, byłoby równoznaczne z przyznaniem BGŻ statusu banku zrzeszającego. Dopiero wówczas mógłby on wystąpić o pozwolenie na tworzenie grupy. Jednak i tym razem KNB nie zrobiła tego (termin zatwierdzenia projektu był już raz przesuwany), natomiast zażądała zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy w celu rozpatrzenia sytuacji finansowej banku i możliwości jego dokapitalizowania. Zgodnie z wcześniejszą uchwałą KNB, fundusze własne banku miały zostać podwyższone do 2 - 2,5 miliarda złotych. Obecnie wynoszą one 902,2 miliona złotych.

Reklama



Czekając na walne

KNB zobligowała zarząd do zwołania nadzwyczajnego WZA do końca października i wyznaczyła nowy termin ewentualnego zatwierdzenia projektu wzoru umowy zrzeszenia - miałoby to nastąpić do końca lutego 2002 roku.

Należałoby podjąć męską decyzję o prywatyzacji BGŻ z udziałem inwestorów spoza sektora spółdzielczego. Projekt emisji skierowanej do takich inwestorów byłby dobrym początkiem prywatyzacji.

Zarząd wyznaczył już termin NWZA na 30 października. Wówczas zamierza on przedstawić akcjonariuszom banku założenia nowej strategii, którą wcześniej, prawdopodobnie we wrześniu, powinna zatwierdzić rada nadzorcza. Głównym punktem tej strategii będzie projekt nowej emisji akcji serii D o wartości od 300 milionów złotych do 1 miliarda złotych. Nowa emisja byłaby adresowana do obecnych akcjonariuszy oraz do inwestorów zewnętrznych, to jest krajowych i zagranicznych instytucji finansowych, w tym funduszy emerytalnych i inwestycyjnych oraz agencji powierniczych skarbu państwa i agencji rządowych. Musiałaby ona zostać zatwierdzona przez walne zgromadzenie większością ponad 75 procent głosów (75 procent plus jeden głos).

Przypomnijmy, że wiosną tego roku BGŻ, szukając źródeł dokapitalizowania, przeprowadził emisję akcji serii C, skierowaną wyłącznie do banków spółdzielczych - akcjonariuszy banku. BGŻ spodziewał się, że banki spółdzielcze zainteresowane udziałem w jego prywatyzacji i tworzeniem u jego boku grupy bankowej obejmą akcje o wartości co najmniej 30 milionów złotych. Ostatecznie akcje serii C objęło tylko 177 banków spółdzielczych z około 600 istniejących, a wpływy z tej emisji wyniosły 15,3 miliarda złotych. Według Teresy Olko-Bagieńskiej, dyrektora ekonomicznego BGŻ, gdyby BGŻ posiadał status banku zrzeszającego, akcje serii C objęłoby więcej banków spółdzielczych. Skoro BGŻ ciągle nie ma statusu banku zrzeszającego, zarząd chce kolejną emisję skierować również do inwestorów spoza sektora spółdzielczego. Obecnie ma w tym zakresie całkowitą swobodę. Jeśli kiedyś uzyska status banku zrzeszającego, udział inwestorów z spoza sektora nie będzie mógł przekraczać - zgodnie z ustawą - 24 procent. Wprawdzie w Sejmie znajduje się projekt podnoszący granicę zaangażowania inwestorów zewnętrznych do 49 procent, ale w tej chwili jest to sprawa drugorzędna, bo droga do uzyskania przez BGŻ statusu banku zrzeszającego wydaje się daleka.

Odkąd weszła w życie nowa ustawa o bankach spółdzielczych, los BGŻ jest bardzo niepewny. Wprawdzie ustawa stworzyła możliwość łatwej i dość taniej prywatyzacji BGŻ przez banki spółdzielcze, a w konsekwencji zbudowania jednej silnej grupy bankowej, ale mało kto chce z tej okazji skorzystać. Banki spółdzielcze tłumaczą, że ich na to nie stać, ale wydaje się, że to tylko część prawdy. W tej chwili w sektorze powstają dwie grupy bankowe, więc grupa BGŻ byłaby w najlepszym razie jedną z kilku. To jednak nie rozwiązuje w pełni ani problemów sektora, ani problemów BGŻ, który wciąż czeka na dokapitalizowanie i koncepcję dalszego rozwoju. Bank opracował wprawdzie scenariusz dochodzenia do wymaganego poziomu funduszy własnych, który miałby być osiągnięty w 2003 roku, ale przy założeniu, że banki spółdzielcze w szerokim zakresie wezmą udział w jego prywatyzacji. Tymczasem to właśnie stoi pod znakiem zapytania.



Punkt zwrotny

Wiele powinno się wyjaśnić na NWZA 30 października. Akcjonariusze - skarb państwa (67 procent) i banki spółdzielcze (33 procent) - powinni zdecydować, jakim bankiem ma być BGŻ - spółdzielczym, czy komercyjnym. I trzymać się tej koncepcji. Na styczniowym NWZA podjęto decyzję o uspółdzielczeniu BGŻ, ale większość banków spółdzielczych nie chciała objąć emisji serii C. Wiadomo, że skarb państwa naciska na uspółdzielczenie BGŻ, bo w przeciwnym razie musiałby dokapitalizować BGŻ, tak jak zrobił to w przypadku PKO BP. Ale skoro uspółdzielczenia nie chce większość banków spółdzielczych, należałoby podjąć męską decyzję o prywatyzacji BGŻ z udziałem inwestorów spoza sektora spółdzielczego. Projekt emisji skierowanej do takich inwestorów byłby dobrym początkiem takiej prywatyzacji.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: bank | Nie wiadomo | procent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »