Nie będzie drugiej oferty

Zgodnie z oczekiwaniami, klęską Michelina zakończyło się wezwanie na akcje Stomilu Olsztyn - inwestorzy sprzedali niespełna 3% spółki.

Zgodnie z oczekiwaniami, klęską Michelina zakończyło się wezwanie na akcje Stomilu Olsztyn - inwestorzy sprzedali niespełna 3% spółki.

Francuski koncern zapewnia jednak, iż nie zamierza wychodzić na rynek z kolejną, wyższą ofertą.

W wyniku wezwania Michelin zwiększył swój stan posiadania do 65,78%, co oznacza, że Francuzi dokupili nieco ponad 800 tys. walorów.

Co ciekawe, w czasie wezwania swój stan posiadania o ok. 500 tys. walorów zwiększyła koalicja inwestorów finansowych. - Ogłosiliśmy wezwanie na wszystkie pozostające poza naszą kontrolą akcje, ale nie oznacza to, że chcieliśmy przejąć 100% spółki. Mieliśmy sygnały od inwestorów, iż oczekują od nas takiego kroku i ogłaszając wezwanie spełniliśmy nasze zobowiązanie wobec rynku.

Reklama

Wszyscy inwestorzy, którzy chcieli wyjść ze spółki, mieli taką okazję - stwierdził Patrick Oliva, przedstawiciel grupy Michelin. Jego zdaniem, z tego względu nie można mówić o klęsce wezwania. Innego zdania są przedstawiciele inwestorów finansowych. - Jest to totalne fiasko, jedno z najbardziej nieudanych wezwań w historii warszawskiej giełdy.

Przyczyna jest prosta - Francuzi mieli złych doradców - powiedział PARKIETOWI Waldemar Siwak, członek rady nadzorczej Stomilu reprezentujący akcjonariuszy finansowych. Przypomnijmy, iż doradcą Michelina przy tej transakcji był HSBC.

Przedstawiciele francuskiego koncernu nie zgodzili się też z opinią, iż cena oferowana w wezwaniu była zbyt niska. - O tym, iż była ona atrakcyjna, świadczy znacząca wymiana akcjonariatu w trakcie wezwania po cenie 24,5 zł, czyli takiej, jak oferowaliśmy w wezwaniu. Po prostu nie wszystkie akcje trafiły do nas - wyjaśnił P. Oliva.

Jeśli Michelin twierdzi, iż cena była uczciwa, to znaczy, iż zarząd Stomilu od 1995 roku zmniejszył wartość firmy. Sześć lat temu, kiedy Francuzi kupowali pierwszy pakiet, wycenili spółkę o 50 mln USD wyżej. Dodatkowo od 1995 roku firma zainwestowała 150 mln USD - twierdzi W. Siwak.Mimo całkowitego fiaska wezwania (Michelin chciał zwiększyć swój stan posiadania co najmniej do 80%, co gwarantowałoby mu całkowitą kontrolę nad spółką) Francuzi nie zamierzają ogłaszać nowego wezwania. Nie obawiają się oni też audytu prowadzonego obecnie w Stomilu przez firmę BDO (audytora wybranego przez inwestorów mniejszościowych). - Jesteśmy przekonani, iż wyniki audytu będą zgodne z tym, co wcześniej przygotował Arthur Andersen - powiedział Patrick Oliva.

Innych wyników audytu spodziewa się koalicja inwestorów mniejszościowych. - W mojej opinii istnieją przesłanki, by twierdzić, iż stosowano politykę cen transferowych. Jest to powszechna praktyka w spółkach oponiarskich, o czym może świadczyć kilkadziesiąt milionów dolarów kary, jakie Goodyear zapłacił za tego typu proceder w Japonii i Niemczech. Myślę, że BDO powinien przeanalizować te przypadki - stwierdził W. Siwak.

Efekt wezwania na Stomil Olsztyn był najgorszy, jeśli chodzi o wezwania ogłoszone na 100% akcji w ciągu ostatnich kilku lat. Nieco gorsze wyniki uzyskano jedynie w przypadku wezwań, które były ogłaszane po raz drugi po przekroczeniu 50% głosów na WZA danej spółki. Warto jednak pamiętać, iż w tym przypadku wzywający spełniał jedynie wymogi prawa i nie zależało mu na zwiększeniu posiadanego pakietu.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: Stomil Olsztyn | wezwanie | francuzi | Michelin | inwestorzy | Olsztyn | wezwania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »