Nie ma planu dla energetyki

To, że nie ma jeszcze ostatecznego programu restrukturyzacji i prywatyzacji energetyki nie wynika tylko ze "skomplikowanej materii". Wciąż nie mogą się dogadać ministerstwa skarbu i gospodarki, które różnią się znacznie w wielu kwestiach.

To, że nie ma jeszcze ostatecznego programu restrukturyzacji i prywatyzacji energetyki nie wynika tylko ze "skomplikowanej materii". Wciąż nie mogą się dogadać ministerstwa skarbu i gospodarki, które różnią się znacznie w wielu kwestiach.

Do tej pory nie ma zatwierdzonego nowego programu restrukturyzacji i prywatyzacji sektora elektroenergetycznego wraz z harmonogramem przekształceń branży, który pierwotnie miał zostać przygotowany przez ministerstwo skarbu do połowy tego roku. Wszystko wskazuje na to, że nowy-wrześniowy termin przedłożenia tego dokumentu na posiedzenie rady ministrów także nie będzie dotrzymany. Resort już kilka miesięcy prowadzi tylko specjalistyczne analizy, lecz ostatecznych wniosków końcowych - co, jak i kiedy prywatyzować wciąż nie ma. Co prawda materia związana z funkcjonowaniem rynku energii oraz firm na nim działających jest dość skomplikowana, jednak najwyższy czas, aby wreszcie opracować spójną strategię prywatyzacji, a co najważniejsze zacząć ją wdrażać.

Reklama

Nie bez znaczenia dla opóźnień jest spór toczony pomiędzy MSP a Ministerstwem Gospodarki o tym, jaki kształt ma mieć w przyszłości polski sektor energii. Choć przedstawiciele obydwu ministerstw ostatnio niechętnie wypowiadają publicznie skrajnie różne poglądy, wiadomo, że rozbieżności jest dość sporo. Jedna z nich dotyczy kwestii budowy nowego bloku energetycznego w Elektrowni Bełchatów. Zwolennikiem prowadzenia tej inwestycji jest resort skarbu, twierdząc, że budowa Bełchatowa II jest w polskiej energetyce celem absolutnie nadrzędnym. Zgoła inny pogląd ma na ten projekt ministerstwo gospodarki, które uważa, że prywatyzacja producentów prądu wyklucza inwestycje w nowe moce wytwórcze. Ministerstwa mają również różne zdania na temat oddzielenia obrotu energią elektryczną od działalności sieciowej w zakładach energetycznych. MG chce koniecznie rozdziału tych dwóch obszarów, argumentując, że tylko wtedy jest szansa na powstanie rynku energii z prawdziwego zdarzenia. Z kolei resort skarbu opowiada się za utrzymaniem status quo zakładów energetycznych wykazując, że proces rozdziału będzie bardzo skomplikowanym przedsięwzięciem.

Jednak ostatnio doszła jeszcze jedna sporna kwestia. Nieoficjalnie wiadomo, że MG stara się storpedować prywatyzację warszawskiego dystrybutora prądu - Stoenu i włączyć go do projektowanej tzw. grupy Ł-4, która ma być stworzona z czterech zakładów energetycznych z regionu łódzkiego, warszawskiego i białostockiego. W tym sporze resort gospodarki jest jednak bez szans, gdyż prywatyzacja Stoenu jest daleko zaawansowana, a ponadto środki uzyskane ze sprzedaży akcji warszawskiego dystrybutora stanowią lwią cześć tegorocznych przychodów budżetu.

Tymczasem cały czas podnoszą się głosy przeciwników prywatyzacji polskiej energetyki. Prywatyzacja energetyki prowadzona w taki sposób jak obecnie doprowadzi do wzrostu cen energii elektrycznej i naruszenia bezpieczeństwa energetycznego państwa - uważają członkowie grupy "Porozumienie ponad podziałami w sprawie polskiej energetyki". Według nich inwestorzy strategiczni, którzy weszli do polskich firm energetycznych myślą tylko o zwrocie zaangażowanego kapitału i będą zmierzać do znaczących podwyżek cen energii. Dlatego skarb państwa powinien pozostać dominującym udziałowcem w polskiej energetyce.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: ministerstwa | energetyki | MSP | resort | skarbu | prywatyzacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »