Niemiec zapłaci

Narodowy Bank Polski nie umiał obronić decyzji o cofnięciu licencji Bankowi Powierniczo-Gwarancyjnemu. Teraz znalazł chętnego do uregulowania rachunku za własny grzech.

Narodowy Bank Polski nie umiał obronić decyzji o cofnięciu licencji Bankowi Powierniczo-Gwarancyjnemu. Teraz znalazł chętnego do uregulowania rachunku za własny grzech.

Po krótkiej nieobecności powraca do Polski Dresdner Bank. Już wkrótce ma objąć przeszło 75 proc. akcji Banku Powierniczo-Gwarancyjnego. Bank ten od ponad czterech lat znajdował się co prawda w stanie likwidacji, jednak na mocy decyzji Komisji Nadzoru Bankowego z 7 listopada br. jego prawa jako jednostki bankowej zostały w pełni restytuowane.

Powrót

Dresdner Bank jeszcze parę miesięcy temu działał w Polsce wspólnie z Bank Nationale de Paris, prowadząc z nim wspólnie BNP-Dresdner Bank. Po rozwiązaniu globalnego sojuszu obu instytucji niemiecki bank wycofał się z tej spółki w Warszawie, odsprzedając swoje udziały BNP Paribas. Pomimo braku licencji bankowej Dresdner nie zaniechał jednak wszelkiej działalności w Polsce - wśród bardziej spektakularnych transakcji prowadzonych tutaj przez placówkę tego banku było m.in. finalnie nieudane zaangażowanie się w przejęcie Radia Plus. Teraz wraca do sektora bankowego ze sporym impetem, już na starcie zaopatruje bowiem swój nowy, polski bank w kapitał rzędu 120 mln zł (prawie połowa tego, czym dysponował BNP-Dresdner po kilku latach swojej działalności).

Reklama

Szybki powrót do Polski był dla Dresdnera kwestią zasadniczą. Gdyby tego nie zrobił, byłby jedynym z czołowych niemieckich banków, nie posiadającym licencji wydanej przez KNB. Na decyzję powrotu wpływ miał z pewnością również fakt, że jego strategiczny partner, Allianz, bardzo silnie wiąże się z naszym rynkiem i silne ramię bankowe w Polsce niewątpliwie jest mu potrzebne.

Drugą kwestią, której nie można pominąć przy okazji ponownego przybycia Dresdner Banku, jest sprawa cofnięcia licencji Bankowi Powierniczo-Gwarancyjnemu. W 1997 Hanna Gronkiewicz-Waltz, ówczesna prezes Narodowego Banku Polskiego, najpierw przekazała mediom kilka krytycznych informacji dotyczących BPG, po czym nagle podjęła już wtedy kontrowersyjną decyzję o cofnięciu mu licencji bankowej. Podstawą były nie do końca jasne zarzuty wobec dominującego akcjonariusza BPG, biznesmena Siergieja Gawriłowa.

Przegrana

Tę decyzję zarząd BPG już w kwietniu tego samego roku zaskarżył do sądu gospodarczego. Pozytywny dla BPG wyrok sądu wojewódzkiego, uchylający decyzję, został wydany w lutym 1998 roku. NBP złożył apelację. Również jednak sąd II instancji (w orzeczeniu z kwietnia 1999) przyznał rację zarządowi BPG, zarzucając NBP m.in. fakt, że cofając licencję nie wykazał przekonywująco, aby interesy klientów banku były zagrożone (bank przez cały okres funkcjonowania, również w stanie likwidacji, utrzymywał wysoką płynność i bez przeszkód wypłacał pieniądze). W tym samym czasie toczyły się również inne procesy wytoczone NBP przez właścicieli banku, którzy skarżyli się m.in. na podważanie jego wiarygodności, właśnie poprzez udostępnianie mediom "luźnych" wniosków z kontroli w banku.

Po niekorzystnych dla siebie decyzjach sądowych Narodowy Bank Polski zrewidował swój pogląd i w obliczu niechybnej konieczności wypłaty odszkodowania zdecydował się na ugodę z właścicielami i zarządem BPG. Zwaśnione strony porozumiały się dość szybko, bo wyznaczona na 8 sierpnia 2001 roku sprawa przed Sądem Najwyższym została zawieszony na zgodny wniosek obu stron, a 26 października NBP zdecydował się wycofać kasację z Sądu Najwyższego. Wreszcie 7 listopada KNB, którą kieruje Leszek Balcerowicz, uchyliła decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz sprzed blisko pięciu lat.

Taki układ był możliwy tylko dzięki temu, że NBP znalazł nabywcę licencji Banku Powierniczo-Gwarancyjnego, którym okazał się właśnie Dresdner Bank. W ten sposób mógł uniknąć konieczności wypłaty właścicielom odszkodowania za ewentualne, nie zrealizowane przez PBG zyski. To bowiem w jakiejś formie przeniósł na bank niemiecki. Ten nie chce jednak ujawnić, ile płaci za PBG. Można przypuszczać, że bank tej skali co PBG w okresie 1998-2000 nie byłby w stanie zarobić więcej niż 10 mln zł. Warto jednak zauważyć, że pozostając w likwidacji i tak zarobił ponad 2 mln zł.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: bank | BNP | Niemiec | NBP | mięta | Bank Polski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »