Obniżyć albo nie być - oto jest pytanie

Złoty umacnia się w stosunku do wszystkich walut; rośnie popyt, szczególnie ze strony inwestorów zachodnich, na papiery dłużne, bony skarbowe; zaczynają się spekulacje: obniżą czy nie obniżą, a jeżeli obniżą, to o ile, stopy procentowe - to nieomylne oznaki, że obraduje Rada Polityki Pieniężnej. A czyni to zawsze niezwykle starannie, za szczelnie zamkniętymi drzwiami, a ponieważ materia poważna, przez dwa dni.

Złoty umacnia się w stosunku do wszystkich walut; rośnie popyt, szczególnie ze strony inwestorów zachodnich, na papiery dłużne, bony skarbowe; zaczynają się spekulacje: obniżą czy nie obniżą, a jeżeli obniżą, to o ile, stopy procentowe - to nieomylne oznaki, że obraduje Rada Polityki Pieniężnej. A czyni to zawsze niezwykle starannie, za szczelnie zamkniętymi drzwiami, a ponieważ materia poważna, przez dwa dni.

Jej obrady budzą już jednak znacznie mniejsze emocje niż kilka miesięcy temu. I trudno się temu dziwić, bo wręcz nie sposób znaleźć drugą tak ważną instytucję zaufania publicznego, która w ostatnim czasie strzeliła sobie tak wiele pięknych, samobójczych bramek. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa stopniały szeregi samozwańczych obrońców jej polityki. Teraz wszyscy spodziewają się obniżki. Aktualne pozostaje natomiast pytanie: kiedy i o ile?

Najwięcej zwolenników ma teza, że Rada dokona jeszcze jednej obniżki w tym roku, o 100-150 punktów bazowych. Ponieważ:

Reklama

* inflacja spada wyprzedzając wszystkie prognozy (również średnioroczna)

* rząd przedstawił projekt budżetu na rok przyszły (na to Rada czekała i od tego uzależniała swoje kroki)

* dotychczasowe obniżki stóp były kosmetyczne i niewiele dały

* większość banków na świecie obniża stopy w obronie koniunktury.

Ale Rada jest niezależna, samorządna, co prawda nie samo finansująca się, więc zawsze może powiedzieć, że:

* inflacja co prawda spada, ale za wolno

* budżet jest gorszy niż się Rada spodziewała

* dotychczasowe obniżki nic nie dały, więc po co obniżać dalej

* banki na świecie obniżają stopy, broniąc koniunktury, i nie mogą jej obronić - to może nie warto próbować.

Pojawił się ponadto dodatkowy argument: członkowie Rady martwią się o naszą skłonność do oszczędzania po wprowadzeniu podatku od zysku z oszczędności. No i jak zwykle: "publiczne zgłaszanie tego typu oczekiwań przez rząd (oczekiwań "znacznej obniżki") stawia RPP w niezręcznej sytuacji, bo każda nasza decyzja będzie interpretowana jako reakcja na oczekiwanie ministra finansów. Lepiej dać nam możliwość obiektywnej oceny sytuacji".

Zrozumiałe przestało to być już dawno, ale ostatnio, to już nawet nie jest zabawne. Rada, w obronie swojej niezależności (jak się okazuje w obronie innych rzeczy również), jest gotowa zrobić bardzo wiele, by nie powiedzieć wszystko. I nie przeszkadza jej wcale, że zaczyna uchodzić za ostatni na świecie bastion obrony przed inflacją (chociaż ta nie atakuje, bo niby skąd jak mamy kryzys), że bezrobocie nieustannie rośnie a gospodarka pogrąża się w recesji, że izoluje się konsekwentnie tracąc ostatnich zwolenników i obrońców, bo zwyczajnie niewielu rozumie jej poczynania. Nawet była prezes NBP i przewodnicząca Rady dystansuje się od jej decyzji. Wydaje się, iż członkowie tego szanownego gremium wpadli we własne sidła i nie bardzo wiedzą, jak się z nich wyplątać.

Decyzja o obniżeniu stóp: uleganie presji rządu, przeważającej części analityków i ekonomistów, polityków. Niektórzy z "dziesięciu gniewnych ludzi" wydają się być zdeterminowani, by do takiego podejrzenia nie dopuścić. Konsekwentne trwanie przy wysokich stopach procentowych: coraz trudniejszy proces udowadniania, że białe jest czarne, a wreszcie niebezpieczeństwo przekroczenia "cienkiej czerwonej linii" pomiędzy pryncypialnością i śmiesznością (nie wspominając nawet o konsekwencjach dla gospodarki). Też perspektywa niezbyt budująca.

Podejmowane próby porozumienia się pomiędzy dwoma panami B. wcale nie są skazane na niepowodzenie tym bardziej, że ten powyżej złotówkę trzyma mocno, a ten poniżej starannie zbiera (i zabiera) pieniądze do budżetowych koszyków, ale... Ci panowie mogą wiele lecz nie wszystko.

A to już nie tylko ich problem, bo w tym miejscu godzi się pamiętać, że zawsze znajdą się zwolennicy pięknej katastrofy, choćby rodem z "Greka Zorby".

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Rada Polityki Pieniężnej | bony skarbowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »