Polska bez reprywatyzacji będzie krajem milionerów

Weto prezydenta do ustawy reprywatyzacyjnej nikogo chyba nie zaskoczyło. Więcej, wydaje się, iż część posłów, którzy głosowali za tą ustawą, a teraz okazuje święte oburzenie decyzją prezydenta - tak naprawdę na to weto liczyła i jest z niego zadowolona. Ot, polityka.

Weto prezydenta do ustawy reprywatyzacyjnej nikogo chyba nie zaskoczyło. Więcej, wydaje się, iż część posłów, którzy głosowali za tą ustawą, a teraz okazuje święte oburzenie decyzją prezydenta - tak naprawdę na to weto liczyła i jest z niego zadowolona. Ot, polityka.

Weto prezydenta do ustawy reprywatyzacyjnej nikogo chyba nie zaskoczyło. Więcej, wydaje się, iż część posłów, którzy głosowali za tą ustawą, a teraz okazuje święte oburzenie decyzją prezydenta - tak naprawdę na to weto liczyła i jest z niego zadowolona. Ot, polityka.

W całej tej sprawie istotne jest więc jedynie uzasadnienie prezydenckiej decyzji. Tu możliwości było bardzo wiele: od politycznych, przez konstytucyjne, po ekonomiczne wreszcie. W uzasadnieniu występują wszystkie, ale zdecydowanie przeważają te ostatnie. I stąd właśnie bierze się przekonanie, że wielu autorów ustawy potraktowało ją czysto politycznie - niech prezydent zastosuje weto, będziemy mieli winnego braku reprywatyzacji. Bo z czystego szacunku dla naszych parlamentarzystów trudno przypuszczać, iż naprawdę chcieli wprowadzić w życie taki legislacyjny bubel.

Reklama

Jedna z podstawowych zasad zarządzania brzmi: działaj skutecznie i patrz końca - czyli spróbuj, możliwie precyzyjnie, oszacować skutki swoich decyzji. A ile wiemy o skutkach ustawy o reprywatyzacji? Niewiele. Co do tego nie ma zgody ani wśród autorów, ani wśród najbardziej zainteresowanych. Rząd mówi o 170 tysiącach wniosków reprywatyzacyjnych i - przy ustawowym założeniu zwrotu 50 proc. wartości majątku - roszczeniach od 44 do 46 miliardów złotych. Ale już organizacje osób wywłaszczonych twierdzą, że wniosków będzie ponad 250 tysięcy, a suma odszkodowań (po podzieleniu na pół) sięgnie 69 miliardów złotych.

Co wiemy? Również niewiele. W ciągu ostatnich 11 lat suma odszkodowań, jakie budżet państwa musiał wypłacić na podstawie prawomocnych wyroków sądowych, wyniosła 50 milionów złotych. W wyniku pozytywnego rozpatrzenia ponad 2000 wniosków o zwrot bezprawnie odebranego mienia, jakie w latach 1990 -2000 napłynęły do ministerstw gospodarki, rolnictwa i do urzędu mieszkalnictwa, zwrócono majątek o wartości ponad 2 miliardów złotych i wypłacono kilkaset milionów złotych tytułem odszkodowań.

Co nam - według obrońców ustawy - grozi? Twierdzą oni, że w najbliższym czasie do sądów trafi od 250 do 270 tysięcy wniosków o zwrot bezprawnie znacjonalizowanego mienia. Szacunki wartości roszczeń, wraz z utraconymi korzyściami, są już różne: od 250 miliardów, przez 270, po - pojawiające się ostatnio - 500 miliardów złotych. Zaiste, spora niefrasobliwość w szacunkach i brak szacunku do liczb.

Na marginesie: Polska, przed wywłaszczeniami, z pewnością - wbrew podręcznikom historii gospodarczej - musiała być najbogatszym krajem świata. A ponieważ kraj jest bogaty bogactwem mieszkańców, znowu będzie - po zrealizowaniu scenariusza odszkodowań tylko na najniżej szacowanym poziomie. Proste przeliczenie: 250 mld zł podzielone przez 250 tys. wniosków daje równo milion. Oznacza to, że w Polsce będzie dodatkowo 250 tysięcy milionerów (oprócz tych, który już teraz nimi są), czyli co 150 z nas będzie milionerem- Takiego zagęszczenia nie ma chyba w żadnym kraju na świecie!

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: oburzenie | weto | polityka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »