Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje o losie budżetu

Każde kolejne posiedzenie polskiej Rady Polityki Pieniężnej nie wzbudza może takich emocji jak obrady Zarządu Rezerwy Federalnej USA, ale jest przez wszystkich oczekiwane z dużym zainteresowaniem.

Każde kolejne posiedzenie polskiej Rady Polityki Pieniężnej nie wzbudza może takich emocji jak obrady Zarządu Rezerwy Federalnej USA, ale jest przez wszystkich oczekiwane z dużym zainteresowaniem.

Każde kolejne posiedzenie polskiej Rady Polityki Pieniężnej nie wzbudza może takich emocji jak obrady Zarządu Rezerwy Federalnej USA, ale jest przez wszystkich oczekiwane z dużym zainteresowaniem. W końcu koszula bliższa ciału i chociaż Fed decyduje o nastrojach na rynkach praktycznie całego świata (w tym również u nas) i jego decyzje mają wpływ na wyniki korporacji światowych i całych krajów, to i postanowienia RPP mają niebagatelne znaczenie, chociażby dla rodzimych kredytobiorców. Zachowując więc właściwe proporcje nie towarzyszy im taka histeria, dochodząca w Stanach do tego, że analizuje się grubość teczki Alana Greenspana, szefa Fed, z którą ten udaje się do pracy, czy jego nastrój i z tego próbuje wywnioskować - będzie obniżka stóp czy nie. Zawsze mnie zresztą intrygowało jaki błąd mogliby popełnić tego typu analitycy gdyby na przykład któregoś dnia młoda żona pana Greenspana zapakowała mu do pracy szczególnie obfite drugie śniadanie? Ale to ich problem.

Reklama

We wtorek, 21 sierpnia rozpoczyna się, tradycyjnie już, kolejne dwudniowe posiedzenie RPP. Dziesięciu gniewnych ludzi dokona z pewnością wnikliwej oceny sytuacji finansowej państwa i podejmie decyzję o ewentualnej, bądź nie, obniżce stóp procentowych. Czasy, w których o decyzjach RPP dowiadywaliśmy się via londyńskie City szczęśliwie już minęły, tak więc na komunikat przyjdzie nam poczekać do środowego popołudnia. Pewne światło jednak na to jakie mogą być wyniki głosowania daje zamieszczona obok tabela z wynikami tegorocznych posiedzeń. Bo trzeba pamiętać, że mówimy Rada, ale myślimy: dziesięciu ludzi o różnym spojrzeniu na otaczająca nas rzeczywistość gospodarczą. I tak np. zapewne niezawodnie można liczyć, że powołany przez Sejm Marek Dąbrowski będzie przeciwko jakiejkolwiek obniżce stóp - bo programowo jest przeciwny każdej obniżce. Jeżeli nie dostrzegł powodów do redukcji w lutym czy w marcu, tym bardziej nie dostrzeże ich teraz.

Co zapewne zdziwi niepomiernie, szczególnie licznych wrogów profesora Balcerowicza, którzy przypięli mu łatkę najbardziej ortodoksyjnego monetarysty świata, Leszek Balcerowicz we wszystkich trzech tegorocznych głosowaniach był za obniżeniem stóp procentowych. Szczególną determinacją wykazał się podczas - jak się wydawało - najłatwiejszego głosowania marcowego. Wtedy to, przy takiej samej liczbie zwolenników co przeciwników redukcji stóp - zdecydował jego głos jako przewodniczącego. Równie przekonanym zwolennikiem obniżki stóp wydaje się być desygnowany przez Sejm Janusz Krzyżewski (trzy razy za). Niezależnie od tego, iż mówi się, że drugorzędne znaczenie ma to kto rekomendował poszczególnych członków Rady do jej składu (poza wspomnianymi Dąbrowskim - przeciw i Krzyżewskim -za) daje się zauważyć głosowanie grupami. Wszyscy trzej panowie nominowani przez Senat zawsze głosowali tak samo, podobnie jak "prezydenccy" Dariusz Rosati i Wiesława Ziółkowska.

Jeżeli Rada Polityki Pieniężnej będzie konsekwentna w swej niekonsekwencji jaką popełniła podczas posiedzenia czerwcowego, kiedy to mimo rosnącej lekko przez dwa kolejne miesiące inflacji zdecydowała się na najwyraźniejsze w tym roku obniżenie stóp (co zastanawiające: przy sprzeciwie wszystkich "prezydenckich" członków i oczywiście Marka Dąbrowskiego) mające przeciwdziałać stagnacji gospodarczej (można to wyrazić ostrzej) - w środę dowiemy się o obniżeniu stóp procentowych (bo są powody). Jeżeli natomiast zwycięży duch, będącej mottem NBP, myśli Władysława Grabskiego: "Podstawą zdrowego rozwoju życia gospodarczego oraz siły państwa jest zdrowa i silna waluta. W celu jej stworzenia i zachowania całe społeczeństwo musi ponosić znaczne ofiary" (szczególnie przestrzegana przez poprzednią przewodniczącą Rady) - o żadnych obniżkach nie będzie mowy (bo również są ku temu powody). Tyle, że wtedy nawet największe cięcia budżetowe zaproponowane przez ministerstwo finansów mogą okazać się niedostateczne, a dziura budżetowa w wymiarze 11 proc. PKB stanie się bardziej realna.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »