Rada w pułapce budżetowej

Nie zapowiada się, by rząd szybko skończył prace nad założeniami przyszłorocznego budżetu, bo ministerstwa nie są chętne do oszczędzania. W rezultacie RPP prawdopodobnie nie zredukuje stóp procentowych.

Nie zapowiada się, by rząd szybko skończył prace nad założeniami przyszłorocznego budżetu, bo ministerstwa nie są chętne do oszczędzania. W rezultacie RPP prawdopodobnie nie zredukuje stóp procentowych.

Nie zapowiada się, by rząd szybko skończył prace nad założeniami przyszłorocznego budżetu, bo ministerstwa nie są chętne do oszczędzania. W rezultacie RPP prawdopodobnie nie zredukuje stóp procentowych. Nadzieje na taką decyzję pomogły złotemu. Na GPW ceny akcji poszły do góry - WIG20 wzrósł o 1,2%, do 1074,58 pkt.

Już w sobotę, kiedy resort finansów dostał od poszczególnych ministerstw propozycje oszczędności na przyszły rok, było wiadomo, że są one niewielkie.

- Po wstępnym zapoznaniu się z propozycjami resortów, można powiedzieć, że oszczędności zaproponowane przez ministerstwa nie pokrywają dziury budżetowej, którą w tej chwili mamy, i potrzeb co do oszczędności, które musimy znaleźć - powiedział Rafał Zagórny, wiceminister finansów.

Reklama

Rzecznik MF Aleksandra Gieros powiedziała Parkietowi, iż oszczędności zaproponowane przez resorty są symboliczne, a w niektórych przypadkach zdarzały się nawet propozycje zwiększenia wydatków. Według nieoficjalnych informacji, chodzi o oszczędności na sumę od 1 do 3 mld zł. Tymczasem resort chce dzięki oszczędnościom i zwiększeniu dochodów, m.in. poprzez zwiększenie podatków, obniżyć poziom deficytu z 88,2 mld zł (11,1% PKB) do 35,5 mld zł (4,5% PKB).

Swoich propozycji nie przekazał jeszcze resort pracy, po którym MF spodziewa się największych oszczędności. Wiadomo jednak, iż to ministerstwo także nie chce się zgodzić na wszystkie pomysły ministra finansów Jarosława Bauca, w tym przede wszystkim na zamrożenie na dwa lata waloryzacji rent i emerytur.

W tej chwili resort finansów liczy wszystkie propozycje, aby przedstawić je do oceny KERM-owi i KSRM-owi, dwóm doradczym komitetom rządu, które wcześniej odrzuciły założenia do budżetu 2002 r. przedstawione przez MF. Jednocześnie, jak zapowiedział R. Zagórny, resort będzie z innymi negocjował większą skalę oszczędności. MF zaproponowało także wszystkim podatnikom pomoc w konstrukcji budżetu, umieszczając na swoich stronach internetowych zaproszenie do przesyłania pomysłów na obniżenie wydatków i zwiększenie dochodów.

Wskutek problemów z budżetem złoty po raz kolejny zaczął dzień od spadku - na otwarciu dolar kosztował 4,33 zł (o 4 gr więcej niż w piątek na zamknięciu), a euro - 3,98 zł (o 5 gr więcej). Odchylenie od parytetu zmalało do 3,65% z 4,7% w piątek. Potem jednak złoty zaczął się umacniać. Powodem były m.in. dane o spadku deficytu w handlu zagranicznym do 7,1 mld USD po I półroczu br. z ponad 9 mld USD w I półroczu 2000 r., o czym poinformował dzisiaj GUS. Jednak podstawową przyczyną wzmocnienia się złotego były obawy rynku, że RPP na obecnym posiedzeniu nie obniży stóp procentowych ze względu na problemy z budżetem. Ten pogląd wczoraj zwyciężył na rynku. W rezultacie wartość złotego rosła przez cały dzień i na koniec handlu dolar kosztował 4,2850 zł, a euro - 3,9120 zł, a odchylenie od parytetu wyniosło 5%.

Tymczasem gospodarce bardzo by się przydała obniżka stóp procentowych, bo rozwija się bardzo powoli.

- Wstępne dane o sytuacji gospodarczej w lipcu nie wskazują, by nastąpiło przebudzenie - powiedział Janusz Witkowski, wiceprezes GUS. - Pogłębiła się bowiem zapaść w budownictwie, pogorszyła sytuacja na rynku pracy, a wyniki przemysłu i handlu nie są budujące.

Wprawdzie wzrosły oczekiwania na poprawę koniunktury w kolejnych miesiącach roku (poza budownictwem jednak, gdzie szefowie firm obawiają się pogorszenia sytuacji i zapowiadają zwolnienia), ale ta poprawa może być minimalna.

- Czy można spodziewać się poprawy w II półroczu? Zapewne tak, ale nie będzie ona dynamiczna - powiedział J. Witkowski.

Mimo że zmalały nadzieje na obniżkę stóp, do poprawy sytuacji doszło również na GPW. Wprawdzie WIG20 również zaczął dzień od spadków, otwierając się na poziomie o 0,4% niższym od piątkowego zamknięcia, ale potem przeważyły wzrosty i na koniec dnia indeks ten sięgnął 1074,58 pkt., czyli był wyższy o 1,2% niż na otwarciu. Jednak większość analityków uważa, że to tylko chwilowe odreagowanie ostatnich spadków - świadczą o tym niewielkie obroty, które wczoraj wyniosły nieco ponad 105 mln zł - i indeksy nadal będą spadać.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: ministerstwa | oszczędności | rząd | Rada Polityki Pieniężnej | resort | handel | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »