Rosyjska czy polska?
W najbliższych tygodniach rząd przeanalizuje ryzyko polityczne związane z zakupem akcji Rafinerii Gdańskiej przez konsorcjum Rotch-Łukoil.
Po ewentualnym odrzuceniu tej oferty jedynym liczącym się pretendentem do przejęcia RG pozostawałby Orlen, który deklaruje chęć nabycia Gdańska. Wymagałoby to zmiany rządowej strategii prywatyzacji sektora paliwowego, jednak znakomicie wpisuje się w obserwowaną od niedawna koncepcję tworzenia holdingów (zjednoczeń?) przemysłowych np. hutniczego czy farmaceutycznego. Tymczasem środków na rozwój potrzebuje pilnie nie tylko Rafineria, ale i zdecydowana większość zakładów wielkiej syntezy chemicznej.
Wczoraj premier Leszek Miller zapowiedział, że rząd w ciągu 2-3 tygodni podejmie się oceny ryzyka politycznego związanego ze sprzedażą 75-proc. pakietu akcji Rafinerii Gdańskiej konsorcjum Rotch Energy-Łukoil, w którym Łukoil posiada 49 proc. udziałów. Rotch zarejestrowano na Antylach Holenderskich (z kapitałem zakładowym dwóch funtów). Jeżeli rekomendowana wcześniej przez Naftę Polską propozycja konsorcjum zostałaby ostatecznie zatwierdzona, dobiegłaby końca ciągnąca się od czterech lat prywatyzacja firmy kontrolującej ok. 15 proc. polskiego rynku paliwowego, a tym samym zostałyby przekreślone plany Orlenu na połączenie z RG. Partner ze Wschodu byłby pierwszym rosyjskim inwestorem przejmującym dużą polską firmę.
Niektórzy analitycy obawiają się, że Rosjanie usytuowani na zakończeniu odnogi rurociągu Przyjaźń i posiadając udziały w Naftoporcie (do RG należy dziś 26 proc. akcji) mogliby stosować szantaż polityczny. Terminalowi przybywa konkurentów. W grudniu 2001 r. uruchomiono terminal w Primorsku koło Sankt-Petersburga o zdolności przeładunkowej 12 mln t ropy. W ubiegłym tygodniu Łukoil zapowiedział wybudowanie nowego terminalu dla produktów naftowych w Wysocku (10,75 mln t).