RPP wciąż czeka

Minione 5 dni na rynku złotego nie przyniosły odpowiedzi, w którą stronę zmierza rynek. Z perspektywy tygodnia można zauważyć niewielkie umocnienie złotego w stosunku do obu głównych walut, ale wyznacznikiem sytuacji na rynku były przede wszystkim ruchy na rynku eurodolara.

Minione 5 dni na rynku złotego nie przyniosły odpowiedzi, w którą stronę zmierza rynek. Z perspektywy tygodnia można zauważyć niewielkie umocnienie złotego w stosunku do obu głównych walut, ale wyznacznikiem sytuacji na rynku były przede wszystkim ruchy na rynku eurodolara.

Złoty nie reagował bezpośrednio na żadne informacje, w tym tak kluczowe jak decyzja w sprawie stóp procentowych czy ważne dane makroekonomiczne. Kurs euro poruszał się głównie w wąskim przedziale wahań 4,05-4,08 zł, a dolara pomiędzy 3,0950 a 3,1450 zł.

Z polskiej gospodarki napłynęły kolejne słabsze informacje. Sprzedaż detaliczna w grudniu wzrosła w grudniu tylko o 2,8 proc. w stosunku rocznym (przy inflacji w tym okresie na poziomie 4,4 proc.). Za ten spadek w dużej mierze było odpowiedzialne załamanie sprzedaży pojazdów mechanicznych (spadek o 30 proc.). Wielkim problemem pozostaje wciąż wysokość bezrobocia. Stopa bezrobocia wzrosła w grudniu aż do 19,1 proc. z 18,7 proc. w listopadzie. Bez pracy pozostaje ok. 3 mln osób. Dane te nie zrobiły na rynku większego wrażenia, wspomagają jednak oczekiwania na stopniowe obniżki stóp procentowych, co powinno pomagać przez jakiś czas złotemu (wzrost cen obligacji o dłuższym terminie zapadalności).

Reklama

Resort finansów nie miał kłopotu ze sprzedażą bonów skarbowych. Średnia rentowność sprzedanych bonów skarbowych o wartości 0,6 mld zł spadła do 6,292 proc. z 6,335 proc. przed tygodniem. Popyt wyniósł 3,05 mld zł, wobec 2,11 mld zł przed tygodniem. Informacje te potwierdzają tylko powrót lepszego sentymentu do złotego.

W Polsce stopy, zgodnie z przewidywaniami, pozostały bez zmian. Nie uległo zmianie także nastawienie w polityce pieniężnej. W ocenie Rady bilans ryzyk dla przyszłej inflacji nie uległ istotnej zmianie. Grudniowe odczyty danych makroekonomicznych były słabe, rosła również w styczniu cena ropy naftowej, ale spadły oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych. Inflacja bazowa netto pozostała w grudniu na niezmienionym poziomie 2,4 proc. RPP zwróciła uwagę, że w ciągu ostatniego miesiąca zahamowany został trend aprecjacji złotego. Inflacja może jeszcze rosnąć do kwietnia (z uwagi na efekt bazy), jednak później można oczekiwać jej spadku nawet do 2,5 proc. jeszcze w 2005 r.

Decyzja władz monetarnych spotkała się z krytyką wicepremiera Hausnera, który uważa, że były powody do zmiany nastawienia polityki monetarnej i obawia się, że kolejne decyzje RPP mogą być spóźnione, zwłaszcza w obliczu problemu ze wzrostem gospodarczym i osłabieniem dynamiki eksportu, za co odpowiedzialna jest aprecjacja złotego w ostatnich miesiącach. Jego zdaniem zmiana nastawienia w polityce pieniężnej powinna mieć miejsce jak najszybciej.

W opinii prezesa NBP Leszka Balcerowicza kompleksowa reforma finansów publicznych ograniczyłaby zmienność na rynku złotowym. Nic dziwnego więc, że ostro zareagował na plany rozwodnienia reformy KRUS. Zmiany w tej instytucji miały przynieść 1,1 mld zł oszczędności rocznie. Rząd działa jednak obecnie w otoczeniu parlamentarnym, które koncentruje się już na wyborach.

Po decyzji RPP w sprawie parametrów polityki pieniężnej wypowiedział się Dariusz Filar, wskazując, że zmiana nastawienia w polityce pieniężnej może mieć miejsce w okresie luty - czerwiec. W lutym Rada zapozna się z nową projekcją inflacji, a w czerwcu powinna być już jasna kwestia dotycząca sytuacji płacowej. Patrząc na słabsze dane polskiej gospodarki można przypuszczać, że będzie to miało miejsce dość wcześnie. Zmiana nastawienia nie oznacza jednak początku procesu obniżek stóp. Presję na RPP zwiększyły dodatkowo decyzje banków centralnych w innych państwach regionu. W poniedziałek miała miejsce obniżka stóp o 50 pkt na Węgrzech, w czwartek o 25 pkt w Czechach. Bank Słowacji stóp procentowych nie zmienił, ale ogłosił, że jest gotów do interwencji na rynku w celu przeciwdziałania umocnieniu słowackiej korony.

Ważne komentarze padły ze strony Banku Światowego, którego przedstawiciele widzą możliwość przyjęcia euro przez Polskę i Węgry już w 2009 r. Kryterium deficytu budżetowego zostałoby w naszym kraju spełnione dzięki zaliczeniu środków zgromadzonych w OFE do sektora publicznego, co obecnie kwestionuje Eurostat. Takie rozwiązanie byłoby argumentem za wzrostem wartości złotego.

W piątek o godz. 14.45 euro kosztowało 4,0460zł,a dolar 3,0970 zł.

Krótkoterminowa prognoza

Nastawienie do naszego kraju uległo poprawie, przed aprecjacją złotego w stosunku do euro chroni jednak ważne wsparcie na poziomie 4,04-05. Jego przebicie skutkowałoby spadkiem ceny euro poniżej 4 zł. W kolejnych dniach rytm na złotym będzie wybijał kurs eurodolara oraz arcyważne spotkanie rządu i NBP (2 lutego).

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: Rada Polityki Pieniężnej | Michał Czekaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »