Spowolnienie wzrostu w USA może odbić się na Polsce...

... ale najpierw kłopoty odczują państwa Europy Zachodniej.

... ale najpierw kłopoty odczują państwa Europy Zachodniej.

Gospodarka Stanów Zjednoczonych niechybnie zmierza ku "twardemu lądowaniu". W dłuższym okresie może to pośrednio uderzyć w Polskę. Perspektywy dla naszej giełdy też nie są optymistyczne.

W pierwszym kwartale tego roku wzrost PKB Stanów Zjednoczonych prawdopodobnie wyniesie 0 proc. Jest to dosyć duże zaskoczenie, zważywszy, że jeszcze pół roku temu gospodarka amerykańska rozwijała się w tempie 5,6 proc. Wszystko wskazuje na to, że boom gospodarczy zapoczątkowany za prezydentury Ronalda Reagana został przerwany i obecnie zbliża się spowolnienie, a być może nawet recesja.

Reklama



Kij ma dwa końce



Opinie ekonomistów są rozbieżne. Ich zdaniem, sytuacja w Stanach Zjednoczonych może przynieść nam zarówno korzyści, jak i zagrożenia. Z pozoru wiele Polsce nie grozi: zwalniająca gospodarka w USA spowoduje osłabienie dolara oraz wzmocnienie euro i złotego. To może być dla nas korzystne, bo większość naszego eksportu rozliczana jest w euro. Surowce do produkcji Polska kupuje na rynkach dolarowych i osłabienie amerykańskiej waluty może być dla nas korzystne. Wolniej rozwijająca się gospodarka amerykańska oznacza też mniejsze zapotrzebowanie na ropę. To z kolei może wpłynąć na spadek notowań tego surowca, z czego raczej Polska powinna się cieszyć.

Zagrożenia to spadek popytu w Stanach Zjednoczonych, który może ograniczyć import. Straci na tym grupa polskich firm eksportujących towary do USA.

- Spadek PKB w USA oznacza, że perspektywy polskiego eksportu na ten rynek mogą być gorsze. Na pewno jednak nie odbije się to tak na naszej gospodarce tak jak kryzys rosyjski.

Obniżka stóp procentowych w Polsce jest bardzo prawdopodobna. Dzięki temu możemy spodziewać się dalszego napływu kapitału do Polski - mówi Mateusz Szczurek, ekonomista ING Barings.

- Nasz kraj jest w pewnym sensie odizolowany od amerykańskiej gospodarki. 70 proc. polskiego eksportu trafia do Europy Zachodniej, z czego prawie 40 proc. do Niemiec. Kryzys w Stanach Zjednoczonych może więc przełożyć się na naszą gospodarkę tylko pośrednio. Jako pierwsze mogą odczuć to kraje Europy Zachodniej, a dopiero później Polska - mówi Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.



Kluczowe obniżki



Alan Greenspan, szef amerykańskiego banku centralnego (Fed), chce za wszelką cenę doprowadzić do "miękkiego lądowania" gospodarki USA. Świadczą o tym pozytywne nastawienie do wielkiej obniżki podatków, proponowanej przez nowego prezydenta Georga W. Busha i ostatnia obniżka stóp procentowych o 0,5 proc. Kolejna redukcja stóp może nastąpić już jutro.

- Z prognozami musimy się wstrzymać przynajmniej do pierwszych decyzji Fed. Jeżeli stopy procentowe w USA zostaną obniżone o 50 punktów, to scenariusz "twardego lądowania" amerykańskiej gospodarki może być odłożony o rok. Ewentualna obniżka podatków może pobudzić wzrost gospodarczy w Stanach. Problem jednak w tym, by gigantyczne oszczędności z nadwyżki budżetowej USA przeznaczyć na pobudzenie gospodarki, a nie na konsumpcję, co spowodowałoby wzrost inflacji - mówi Mirosław Gronicki.



Niepewne giełdy



Analitycy rynku kapitałowego spodziewają się raczej obniżki amerykańskich stóp procentowych o 0,25 proc. Jeżeli będzie ona większa, może to oznaczać tylko jedno: wielką obawę Fed przed "twardym lądowaniem". Wtedy inwestorzy mogą zareagować nerwowo.

- Sądzę, że można już zaobserwować nieśmiałe początki trendu wzrostowego na Nasdaq. Po obniżce stóp procentowych powinno dojść do wyraźnych wzrostów, a w korzystnym otoczeniu nasza giełda także powinna zyskać - uważa Dariusz Nawrot analityk DM PBK.

Wzrosty mogą jednak nie utrzymać się zbyt długo. Wszystko zależy od dalszych wyników gospodarczych.

- Trudno jest przewidzieć, czy obniżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych zwiększy zainteresowanie giełdą, kiedy spadek popytu powoduje gorsze wyniki spółek i coraz częściej słyszymy o zwolnieniach pracowników, zarówno z przedsiębiorstw starej ekonomii, jak i nowej - mówi Andrzej Tabor, dyrektor biura analiz Banku Handlowego.

Jego zdaniem, groźba recesji w Stanach Zjednoczonych jest bardzo realna. Od kilku miesięcy inwestorzy zachowują się dosyć niepewnie, czekając na jakieś wyraźne sygnały. Zagranica wstrzymuje się także z odważnymi inwestycjami w Polsce. Złe wiadomości na rynku amerykańskim z pewnością nie rokują dobrze warszawskiej giełdzie.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: wzrosty | Fed | USA | gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »