Talent czy nowa ekonomia w budżecie ostatniej chwili

Zupełnie wyjątkowa sytuacja z budżetem jest w roku wyborczym. Tak jak w tym roku, kiedy od dawna było wiadomo, że projekt budżetu przygotuje stary rząd, stary Sejm go nie uchwali - bo nie zdąży, całkiem inny budżet uchwali nowy Sejm, a będzie go realizował jeszcze całkiem inny rząd.

Zupełnie wyjątkowa sytuacja z budżetem jest w roku wyborczym. Tak jak w tym roku, kiedy od dawna było wiadomo, że projekt budżetu przygotuje stary rząd, stary Sejm go nie uchwali - bo nie zdąży, całkiem inny budżet uchwali nowy Sejm, a będzie go realizował jeszcze całkiem inny rząd.

Najważniejszą ustawą w każdym państwie jest oczywiście ustawa zasadnicza, czyli konstytucja. U nas to nawet nie jest najważniejsza aktualnie obowiązująca konstytucja, ale ta sprzed ponad 200 lat, konstytucja z 3 maja 1791 roku. I nikomu nie przeszkadza, że została uchwalona w bardzo specyficznym trybie i momencie. Jest ona pewnym symbolem, a przede wszystkim nie można jej poprawiać - bo kto by poprawiał dokument historyczny. Obecne obowiązująca ustawa zasadnicza już tyle szczęścia nie ma i chociaż liczy sobie zaledwie kilka lat, wielu aż pali się by ją udoskonalać. Czy zbiorą na to siły, pokaże przyszłość.

Reklama

Drugą najważniejszą, po konstytucji, ustawą w każdym kraju, choć o bardzo krótkim żywocie - bo tylko rocznym, jest budżet. Jest to ustawa szczególnej troski bo jej uchwalenie w jakimś sensie determinuje życie wszystkich obywateli, a jej nie uchwalenie jest praktycznie jedynym przypadkiem pozwalającym prezydentowi rozwiązać Sejm i - co oczywiste - rząd, będący jego emanacją. I w tym sensie ustawa budżetowa jeszcze bardziej determinuje niż zwykłych ludzi determinuje parlamentarzystów. Zapewne dlatego, niemalże rokrocznie, jesteśmy świadkami przepychanek, tworzenia nowej ekonomii i matematyki, zadziwiających koalicji - a wszystko po to, by jeszcze przez rok zachować władzę.

Zupełnie wyjątkowa sytuacja z budżetem jest w roku wyborczym. Tak jak w tym roku, kiedy od dawna było wiadomo, że projekt budżetu przygotuje stary rząd, stary Sejm go nie uchwali - bo nie zdąży, całkiem inny budżet uchwali nowy Sejm, a będzie go realizował jeszcze całkiem inny rząd. W tej sytuacji staje się zrozumiałe, dlaczego tak naprawdę nikogo specjalnie nie interesuje, co stary rząd zawarł w projekcie budżetu na rok 2002. Co prawda doprowadził finanse państwa do takiego stanu, że udało mu się przerazić wszystkich - ale tym bardziej nikt nie chce powierzyć mu zadania ich naprawy. Tak więc projekt budżetu, tym razem, potrzebny jest wyłącznie staremu rządowi, bo jego nie złożenie w terminie prowadzi członków tego gabinetu prosto przed Trybunał Stanu.

Mimo to zadziwia, że po liftingu i zaproponowaniu 5 procentowego podatku importowego, deficyt - w sposób gładki - udało się ograniczyć z 88,2 do 40 mld zł. Znaleziono więc ponad 48 mld zł: 32 w wydatkach (ich cięciu) i około 16 w dochodach. Talent czy nowa ekonomia i matematyka razem?

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »