Unia w sukurs PTE
Zdaniem Tomasza Frontczaka, prezesa PTE AIG, stanowisko Rady Unii Europejskiej na temat swobodnego przepływu kapitału, konkretnie zniesienia ograniczeń w inwestowaniu za granicą przez drugi filar, było do przewidzenia.
Przecież to decyzja całkowicie naturalna, skoro Polska aspiruje do Unii musi dostosować się do jej przepisów - powiedział PG Frontczak. Jego zdaniem jednak, powinniśmy do tego dochodzić stopniowo, poprzez podnoszenie limitu (obecnie 5-procentowego). Oczywiście nie do wyobrażenia jest sytuacja, kiedy inwestycje te można by robić gdziekolwiek i na zasadzie pełnej swobody - mówił prezes PTE AIG.
Sebastian Bojemski, rzecznik prasowy UNFE, instytucji, która konsekwentnie wypowiada się przeciwko zwiększeniu limitów zagranicznego inwestowania, powiedział nam, że to nie tylko stanowisko UNFE, ale rządu polskiego. Jego zdaniem, drugi filar jako obligatoryjny jest przecież gwarantowany przez państwo i państwo musi mieć kontrolę nad inwestycjami funduszy. Podkreślam, że nie jest to tylko stanowisko Urzędu, ale strony polskiej i jej negocjatorów - podkreślił Bojemski.
Przedstawiciele polskich władz wielokrotnie twierdzili, że fundusze emerytalne są pieniędzmi publicznymi - dlatego nie powinny one podlegać regułom obowiązującym na Europejskim Rynku Jednolitym. Przedstawiciele Izby Gospodarczej PTE, powołując się na opinie wybitnych prawników, w tym profesora Marka Kuleszy, który uważa, że pieniędzy gromadzonych w funduszach emerytalnych nie można traktować jak publicznych, choćby dlatego, że podlegają one dziedziczeniu. Przeciwnicy stanowiska państwa nie zgadzają się również ze stwierdzeniem, że pieniądze te mają zasilać polski rynek kapitałowy. Ich zdaniem zaprzecza to idei reformy systemu emerytalnego, czyli zapewnienia maksymalnych zysków przyszłych emerytów. Nie zgadzają się również ze stwierdzeniem, że nasi inwestorzy za słabo znają się na obcych rynkach inwestycyjnych.