Utracony przez rok optymizm

Prognozy ekonomistów o sytuacji w 2001 roku były zbyt optymistyczne. Rzeczywistość okazała się gorsza, niż przewidywali w ub.r. Błędy przytrafiły się jednak nie tylko naszym specom, lecz też zagranicznym i dotyczyły wielu gospodarek.

Prognozy ekonomistów o sytuacji w 2001 roku były zbyt optymistyczne. Rzeczywistość okazała się gorsza, niż przewidywali w ub.r. Błędy przytrafiły się jednak nie tylko naszym specom, lecz też zagranicznym i dotyczyły wielu gospodarek.

Rok temu fachowców od prognoz wypełniał optymizm - świat czekały korzyści z globalnych przemian, a Polskę powrót na ścieżkę ponad 5-proc. wzrostu. Gospodarcze ożywienie miało (u nas i w świecie) skutki inflacyjne, ale zapowiadało sukcesy w walce z bezrobociem.

Najwyższe wskaźniki prezentowano jesienią 2000 r., gdy rząd składał budżetu na 2001 r. Potem analitycy stale ograniczali nadzieje co do tempa PKB, ale przez pewien czas powtarzali zawyżone przewidywania inflacyjne. Poziom inflacji "grudzień do grudnia" ekonomiści Wood & Company początkowo zakładali na ponad 8 proc., a z Merril Lynch i Credit Suisse First Boston - 7,5-7,6 proc. Zlekceważyli początkowo oceny prof. Stanisława Gomułki, który już w styczniu 2001 r. zapowiedział znacznie niższe wskaźniki zarówno dla inflacji jak i wzrostu PKB, od przewidywań oficjalnych (7 i 5 proc.).

Reklama

Gdy w styczniu 2001 r. rząd złożył do Sejmu poprawkę do budżetu, nie od razu ekonomiści zweryfikowali prognozy. Budżet nowelizowano dwukrotnie. Zamieszanie wywołał też fakt, że mimo mocnego złotego i początku dekoniunktury u odbiorców, rósł eksport, spadał zaś popyt w kraju. Cały rok analitycy bezskutecznie czekali aż eksport osłabnie, a konsumpcja wzrośnie.

Optymizm analityków rok temu obejmował też 2002 r. Zapowiadali m.in., że w br. PKB wzrośnie o 4,3 proc., inflacja sięgnie 5,8 proc., zaś bezrobocie spadnie do 15,1 proc. Dziś rząd przewiduje na br.: wzrost PKB o 1 proc., inflację najwyżej 5 proc. (średnio w br. 4,5 proc.), bezrobocie 18,6 proc.

KOMENTUJE DLA PG Prof. STANISŁAW GOMUŁKA, wykładowca London School

of Economics, doradca ministra finansów

Rok temu moje prognozy odbiegały od optymizmu części ekonomistów. Zagrożenia widziałem nie w załamaniu złotego, jak się obawiano m.in. w głośnym artykule we "Wprost", ale wiązałem je ze spadkiem dynamiki PKB. Okazało się, że miałem rację - złoty w minionym roku się umacniał, gospodarcze tempo rzeczywiście siadło, zaś inflacja okazała się naprawdę niższa od przewidywanej w NBP. Również w 2002 r. odbiegam nieco od przewidywań projektu budżetu. Uważam bowiem, że inflacja w końcu br. może być niższa od założonych 5 proc., gdyż wyniesie między 3 a 4 proc., czyli utrzyma poziom z grudnia 2001 r. - ok. 3,5 proc.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: PKB | optymizm | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »