Czy są pozytywne strony zmian demograficznych w Polsce?

Ostatnimi czasy coraz częściej straszy się nas w mediach szerokiego nurtu pogarszającą się demografią. Zewsząd dochodzą nas lamenty i narzekania spowodowane faktem, że z Polski 2 miliony ludzi "uciekło" za chlebem, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci i że jak tak dalej pójdzie, to nasz naród wyginie. Starzejące się społeczeństwo ma sprawić gigantyczne problemy naszemu, już teraz kruchemu, systemowi emerytalnemu, a gospodarka ma się zawalić. Czas obalić te wszystkie mity - jeden po drugim.

1) Emigracja jest zła?

Jednym z głównych zarzutów fatalistów jest narastający proces emigracji Polaków. Ale czy rzeczywiście emigracja jest zła? "W II kwartale 2013 roku emigranci przekazali do Polski 998 mln euro, o 68 mln euro mniej niż w II kwartale 2012 roku - podał NBP w raporcie na temat bilansu płatniczego w II kwartale. W II kwartale 2013 r. wielkość środków przekazanych do kraju przez migrantów (zarówno długookresowych, jak i krótkookresowych) wyniosła 998 mln euro... Według NBP, dominowały przekazy Polaków zatrudnionych w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Irlandii. (PAP)".

Grubo ponad 4 miliardy złotych napłynęły do naszego kraju w samym II kwartale 2013 roku dzięki emigrantom! Rocznie daje to około 15-19 mld zł! Czy ci sami ludzie, gdyby pozostali w kraju, będąc w przeważającej większości bezrobotnymi, byliby w stanie wytworzyć podobną kwotę?

Efekt byłby zapewne przeciwny - to my, podatnicy, musielibyśmy ich wtedy utrzymywać, a dziura budżetowa rosłaby jeszcze szybciej. Rząd byłby wtedy nie tylko zmuszony do zabrania połowy aktywów OFE, ale również do podwyżek podatków i składek na ubezpieczenia społeczne!

Reklama

Pamiętajmy również, że Polacy za granicą mogą paradoksalnie o wiele więcej uzyskać dla naszego kraju, niż ci, którzy zostali w ojczyźnie. Wśród największych emigrantów byli przecież Tadeusz Kościuszko - jeden z ojców sukcesu amerykańskiej rewolucji i założyciel słynnej szkoły wojskowej West Point; Fryderyk Chopin - jeden z najsłynniejszych kompozytorów w historii ludzkości, który zwracał uwagę świata na sprawę Polski pod zaborami; Ignacy Jan Paderewski - równie wielki kompozytor, który wpłynął na prezydenta USA - Wilsona - aby ten uznał niepodległość Polski w ramach pokoju wersalskiego; w końcu największy nasz emigrant w historii - Jan Paweł II, który został papieżem i przyczynił się w dużym stopniu do upadku komunizmu na świecie. Obecnie wciąż duże wpływy w Waszyngtonie ma Zbigniew Brzeziński - były doradca prezydenta Cartera do spraw bezpieczeństwa narodowego.

2) Liczebność ma znaczenie?

Gdyby liczebność miała znaczenie, to prawdopodobnie żylibyśmy w zupełnie innym świecie niż żyjemy. Największą niekwestionowaną potęgą gospodarczą byłaby Chińska Republika Ludowa, a jej PKB kilkakrotnie przewyższałby ten amerykański. Drugą potęgą byłyby Indie, a Afryka byłaby najlepiej prosperującym kontynentem z najwyższym wzrostem gospodarczym.

Kraje takie jak Rosja, Japonia czy Norwegia byłyby obszarami skrajnej nędzy i trafiałaby tam pomoc z ONZ, która teraz przeznaczana jest dla Czarnego Lądu. Nie chodzi o to, żeby liczba ludności była wyższa niż ta sąsiadów - gdyby to było takie proste, to wystarczyłoby tylko i wyłącznie rodzić dzieci. A co z pracą dla nich w przyszłości? Co z systemem edukacji i opieki zdrowotnej?

Co z tego, że przez kilka lat wydamy więcej na pieluchy, wózki dziecięce, ubranka, przedszkola, etcetera, skoro za 20 lat wyrośnie nam armia bezrobotnych, sfrustrowanych życiowo młodych ludzi, taka, jaka obecnie stacjonuje w Hiszpanii, Grecji, czy Portugalii?

Nie wystarczy zapłodnić kobietę i nakłonić ją do urodzenia dziecka - trzeba jeszcze zadbać o dobre perspektywy dla tego młodego człowieka. Postępująca automatyzacja produkcji, przeniesienie wielu usług do internetu oraz globalizacja powodują, że w przyszłości będziemy potrzebowali o wiele mniej pracowników niż obecnie!

3) Nastąpi załamanie gospodarcze?

Wielu ludzi, w tym uznanych ekonomistów, przestrzega przez załamaniem naszej gospodarki pod wpływem zmniejszenia się liczby ludności. Ponownie należy zadać pytanie, czy wzrost gospodarczy to tylko wydatki na pieluchy, wózeczki dziecięce, przedszkola, lekarstwa, ciuchy itd.? Czy nawet jeśli ludzie ci dorosną i zdecydują się pozostać w Polsce (a przecież jak pokazuje obecna sytuacja, dzieje się odwrotnie - ludzie wyjeżdżają), to wzrost gospodarczy ma polegać na budowie mieszkań dla nich oraz jednorazowym zastrzyku, jaki to powoduje? Co potem?

Kolejne pokolenie będzie rodziło jeszcze więcej dzieci, dla których będzie kupować jeszcze więcej pieluszek, wózeczków i ubrań, a potem budować jeszcze więcej mieszkań? Nie na tym polega nowoczesna gospodarka. Gospodarka, która ma ambicje konkurowania w dzisiejszym, bardzo wymagającym świecie, musi być oparta na innowacyjności, wartościach niematerialnych i prawnych (patenty, nowoczesne technologie, wynalazczość).

Państwu polskiemu zdecydowanie bardziej opłaca się inwestować w badania i rozwój, poprzez wspieranie innowacyjnych projektów, zarówno prywatnych, jak i państwowych przedsiębiorstw, niż działania nakłaniające do wzrostu dzietności, w postaci choćby tzw. becikowego. Jeśli w Polsce zaczęłyby powstawać innowacyjne produkty i usługi, z dużą pewnością można stwierdzić, że PKB w przeciągu kolejnego pokolenia uległby podwojeniu. Poziom stopy bezrobocia może spaść do poziomów znanych nam z najbogatszych krajów na świecie jak Austria, Niemcy czy Norwegia.

Po prostu nie będzie tyle rąk do pracy, aby zastąpić pokolenia wyżu, odchodzące na emeryturę. Zatem paradoksalnie ta wielka wymiana pokoleniowa wyjdzie naszemu krajowi na dobre. Każdy będzie miał przynajmniej pracę, a państwo polskie nie będzie musiało łożyć pieniędzy na utrzymanie armii bezrobotnych. Te zaoszczędzone pieniądze z zasiłków dla bezrobotnych będą stopniowo przetransferowane w kierunku ZUS w celu wypłat zwiększonej ilości emerytur. To będzie właściwie jedyna znacząca zmiana jakościowa dotycząca naszych finansów publicznych.

4) Starzejące się społeczeństwo to samo zło?

Ze względu na starzejące się społeczeństwo bardzo zyskają sektory związane z szeroko pojmowaną ochroną zdrowia, jak producenci lekarstw, hurtownicy farmaceutyków, apteki, szpitale, domy spokojnej starości, być może nieznane nam jeszcze - kliniki wszczepiania organów (zarówno sztucznych, jak i wyhodowanych naturalnie).

Paradoksalnie zatem, zamiast wieszczonej wszem wobec zapaści gospodarczej, będziemy mieli prawdziwy rozkwit nowych gałęzi gospodarki, przyczyniających się do wzrostu PKB i spadku bezrobocia. To właśnie ten czynnik może spowodować, że zaczną powracać do kraju emigranci. Zamiast pracować na zmywaku będą mogli dostać bardziej prestiżową pracę w biurze firmy farmaceutycznej lub w concierge ekskluzywnego domu bezpiecznej starości.

5) Przeludnienie kraju już teraz daje się we znaki w postaci wojny plemion

Tak jak wspominałem już wcześniej, społeczeństwa ludzkie, podobnie jak te zwierzęce, rządzą się prawami ekosystemów. Jeśli będziemy w nieskończoność zwiększać przyrost naturalny, to w końcu nie będziemy w stanie nie tylko zapewniać wszystkim niezbędnych środków do życia, takich jak żywność, energia elektryczna i ogrzewanie, ale doprowadzimy do wojen.

Konflikty między ludźmi były, są i będą, ale moim zdaniem zawsze wynikały z przeludnienia danego obszaru. Obecnie widzimy walki plemienne na terenie naszego kraju pomiędzy "Platformersami" a "Pisowcami", czy może inaczej - pomiędzy "lemingami" a "moherami". Co by było gdyby te 2 miliony ludzi nie wyjechało za chlebem za granicę? Czy zamiast wciąż w miarę pokojowych manifestacji i starć ekstremistów z policją, nie mielibyśmy do czynienia być może nawet z krwawą rewolucją, mającą na celu obalenie nie tylko rządu, ale może nawet panującego ustroju?

Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013

Tak narzekamy na pogarszającą się demografię, a nawet przez moment nie wyobraziliśmy sobie sytuacji, w której byłoby nas już w tej chwili, dajmy na to, o 5 milionów więcej. Idę o spory zakład, że mielibyśmy wtedy o 5 milionów ludzi bezrobotnych więcej, 5 milionów więcej ludzi niezadowolonych, sfrustrowanych, którym w głowach pojawiałyby się bardzo negatywne myśli.

Najspokojniejszymi krajami są te, w których nie występuje efekt przeludnienia jak Australia (2,8 osoby na km kw.), Kanada (3,5 osoby/km kw.), Finlandia (16 osób/km kw.), Szwecja (21 osób/km kw.), Norwegia (13 osób/km kw.) czy Nowa Zelandia (16,35 osoby/km kw.). Potwierdzają to zresztą coroczne rankingi krajów najbardziej rozwiniętych, oferujących swoim obywatelom najlepsze warunki.

Jak podaje Forsal: "W tegorocznej edycji "Legatum Prosperity Index" po raz kolejny na pierwszym miejscu znalazła się Norwegia. Nordycki kraj zajął pierwsze miejsce nie tylko jeśli chodzi o cały indeks, ale także w subindeksie gospodarki. Średnia satysfakcja z życia wyniosła tu 7,7 na 10 pkt. Drugie miejsce zajęła Szwajcaria (pierwsze miejsce pod względem sytuacji politycznej), zaś pierwszą trójkę zamyka Kanada (pierwsze miejsce pod względem wolności osobistych), a na kolejnych miejscach znalazły się kolejno Szwecja (pierwsze miejsce pod względem przedsiębiorczości i możliwości), Nowa Zelandia (najlepsza w rankingu pod względem edukacji), Dania, Australia, Finlandia, Holandia oraz Luksemburg. Polska zajęła 34. miejsce w rankingu ogólnym. Średnia satysfakcja z życia wyniosła w naszym kraju 5,9 pkt. na 10. Najlepszą notę Polska uzyskała w subindeksie bezpieczeństwo (26.), zaś najgorszą pod względem wolności osobistych (55.)".

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Na uwagę zasługuje Szwajcaria, która jako jedyna z czołówki ma wysokie zagęszczenie ludności, przekraczające 100 osób na km kw. Nie zmienia to faktu, że wyjątek potwierdza regułę i że najbardziej rozwinięte kraje, które dostarczają swoim obywatelom najlepszą jakość życia, to kraje o dość niskiej ludności w stosunku do swojego obszaru.

Z kolei jak podaje jeden z portali, w tegorocznym rankingu OECD zdecydowanie wygrała Australia: "Indeks OECD - Better Life Index - bierze pod uwagę takie kryteria jak zatrudnienie, dochody, stan środowiska naturalnego, bezpieczeństwo, służba zdrowia, czy generalnie zadowolenie z życia. Analizowana jest sytuacja w 34 krajach uprzemysłowionych. OECD nie wskazuje wprawdzie absolutnego zwycięzcy, ale skumulowany wynik Australii w każdej z 11 kategorii stanowiących podstawę indeksu (jeśli traktować je równorzędnie) wysuwa ją na czoło, przed Szwecją i Kanadą - pisze "WSJ".

Jak dowodzą liczne rankingi (w tym artykule przytoczyłem zaledwie dwa, ale jest ich więcej dostępnych w internecie), to właśnie kraje ze stosunkowo małym przyrostem naturalnym i niskim zagęszczeniem ludności w stosunku do swojego terytorium, są ojczyznami najbardziej zadowolonych z życia społeczeństw. Australia, która zajęła pierwsze miejsce w rankingu OECD oraz wysokie - siódme - w zestawieniu Instytutu Legatum ma współczynnik 2,8 osoby na jeden kilometr kwadratowy!Być może Polska ze współczynnikiem 123 osób na km kw. zrobiła się nieco przyciasna?

Albert Rokicki

Autor bloga o tematyce inwestycyjnej www.longterm.pl

TREND - Miesięcznik o sztuce inwestowania
Dowiedz się więcej na temat: pozytywne | starzenie się | demografia | emerytura | emigracja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »