Zarobek ponad 20 tys. zł a chętnych brak!

Resort obrony opracował system zachęt, które mają skłonić lekarzy do wyjazdów na misję w Afganistanie - motywować mają ich zarobki przekraczające 20 tys. zł. Jak powiedział PAP w środę szef resortu Bogdan Klich, Ministerstwo Obrony Narodowej pracuje już nad projektem rozporządzenia.

Armia od dłuższego czasu ma problem z obsadą stanowisk wojskowych lekarzy. W Afganistanie, gdzie w operacji ISAF służy obecnie ok. 2 tys. polskich żołnierzy, spośród 15 stanowisk przewidzianych dla lekarzy cztery pozostają nieobsadzone - w tym anestezjologa, chirurga-ortopedy oraz dwóch lekarzy ogólnych.

Jednym z powodów braków kadrowych są niskie zarobki. MON postanowiło więc zwiększyć tzw. należności zagraniczne, zwłaszcza dla specjalistów posiadających kwalifikacje szczególnie przydatne w wojskowej służbie zdrowia.

Po zmianach lekarze z ważnymi specjalizacjami pracujący w Afganistanie otrzymywaliby w ramach należności zagranicznej - 6 tys. 250 zł, a pozostali 3 tys. 750 zł.

Reklama

Specjalności szczególnie przydatne dla wojska to - według wstępnej propozycji - m.in. anestezjologia, intensywna terapia, chirurgia ogólna, chirurgia twarzowo-szczękowa, choroby wewnętrzne, diagnostyka laboratoryjna, epidemiologia, radiologia i diagnostyka obrazowa, psychiatria oraz medycyna ratunkowa.

PODYSKUTUJ NA FORUM: Marne grosze jak za wojnę!

Wprowadzenie w życie planowanych rozwiązań będzie oznaczać, że lekarz - w stopniu etatowym kapitana - ma zarabiać (łącznie, po zsumowaniu uposażenia "krajowego" i należności przysługujących za misję) ok. 18,5 tys. zł, a w przypadku wybranych specjalizacji ok. 22 tys. zł. Starszy lekarz - w stopniu etatowym majora - zarabiać będzie odpowiednio 20 tys. zł lub 23 tys. zł. Dowódca sekcji lub grupy zabezpieczenia medycznego - w stopniu etatowym podpułkownika - 21,5 tys. zł. lub 25,5 tys. zł.

Resort szacuje, że wprowadzenie zmian spowoduje dodatkowe skutki finansowe w wysokości ok. 1 mln zł rocznie. Jak deklaruje MON, kwota została już uzgodniona i zaakceptowana przez dyrektora departamentu budżetowego w MON. Departament kadr ministerstwa ma teraz opracować projekt nowelizacji odpowiedniego rozporządzenia i przekazać go do departamentu prawnego.

Na misjach obowiązuje system zabezpieczenia medycznego, którego istotą jest udzielanie pomocy na kolejnych poziomach. Każdy kolejny poziom daje możliwość leczenia poważniejszych obrażeń poprzez wykonywanie coraz szerszego zakresu zabiegów - zaczynając od działań sanitariuszy i ratowników na miejscu zdarzenia, poprzez ambulatoryjne leczenie chorych i rannych, aż po czasową ich hospitalizację.

Od przełomu roku w Afganistanie działa polski szpital polowy; formalnie etaty medyków zostaną uwzględnione w strukturze kontyngentu od kolejnej, siódmej zmiany, która zaczyna się wiosną. Zapotrzebowanie na szpital pojawiło się po zwiększeniu liczebności naszych żołnierzy w tym kraju. Szpital polowy podnosi nasze zabezpieczenie do poziomu II.

Generalne zasady przewidują, że pomoc przedlekarska powinna być udzielona jak najszybciej, nie później niż w ciągu 60 minut od zranienia żołnierza, a kwalifikowana pomoc medyczna i chirurgiczna w ciągu kilku godzin. Podejmowane są starania, by zmieniać tzw. zasadę złotej godziny w regułę "złotych 10 minut", służyć mają temu m.in. systemy szkoleń i dodatkowe wyposażenie wojska.

Czytaj również:

Szpitale walczą o pieniądze. Będą protesty?

Jak Polacy oszczędzają na zdrowiu

Polska na poziomie kraju trzeciego świata!

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szpital | obrony | Ministerstwo Obrony Narodowej | resort | forum | MON | zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »